41 proc. Polaków uważa, że nie starcza im na życie

41 proc. Polaków uważa, że nie starcza im na życie

41 proc. Polaków uważa, że nie starcza im na życie

Miniony rok nie był łatwy, jednak mimo lokcdownów, spadku PKB i wzrostu bezrobocia, ubyło osób, którym domowy budżet nie wystarcza na życie, wynika z badania przeprowadzonego dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor.

Tym razem o kłopotach mówi 41 proc. osób wobec 47 proc. po 2019 r., ale wciąż spora część społeczeństwa – 17 proc. deklaruje, że raz, a nawet kilka razy w miesiącu zastanawia się, skąd wziąć pieniądze na podstawowe wydatki. Jeszcze częściej jest to problem osób między 25. a 44. rokiem życia, rzadziej seniorów.

Raz za razem z powodu pandemii ogłaszane były lockdowny wielu branż, PKB w całym 2020 r. spadł o 2,8 proc., niespotykany od 8 lat poziom 3,4 proc. osiągnęła inflacja. Sytuacja na rynku pracy również była trudniejsza niż w poprzednich latach. Po raz pierwszy od 2012 r. zmniejszyła się liczba pracujących w gospodarce narodowej. Po sześciu latach sukcesywnej poprawy, według GUS bezrobocie rejestrowane wzrosło na koniec 2020 r. do 6,2 proc. z 5,2 proc. w grudniu 2019 r.

Mimo niekorzystnej sytuacji, udział osób informujących, że w ostatnim roku brakowało im pieniędzy na bieżące wydatki i stałe zobowiązania obniżył się z 47 do 41 proc., wynika z badania przeprowadzonego przez Maison&Partners dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor. Przede wszystkim ubyło doświadczających kłopotliwych sytuacji raz na kilka miesięcy, o 3 p.p., do 13 proc. Nieznacznie na lepsze zmieniło się też osobom znajdującym się w najtrudniejszym położeniu, które kilka razy w miesiącu stoją przed dylematem, skąd wziąć pieniądze na rachunki czy podstawowe zakupy (zmiana z 8 do 7 proc.). Symbolicznie, ale jednak mniej jest też osób, którym niewystarczające finanse lub też nieumiejętność zarządzania budżetem średnio raz w miesiącu każą się zastanawiać, jak i z czego opłacić podstawowe potrzeby (spadek z 11 do 10 proc.). Z uwagi na warunki ekonomiczne tę pozytywną zmianę można zapewne przypisać głównie poprawie dyscypliny w zarządzaniu domowym budżetem. Potwierdzają to zresztą wyniki badań – odsetek osób wskazujących jako powód swoich kłopotów skłonność do wydawania zbyt wielkich kwot spadł z 20 proc. do 10 proc.

– Ale ta rezerwa nie jest duża i jeśli sytuacja gospodarcza się nie poprawi, trudno oczekiwać, by na dłuższą metę zmiana gospodarowania finansami i zaciskanie pasa wystarczyły do zahamowania przyrostu liczby osób w poważnych kłopotach. A już teraz co szóstej osobie daleko od finansowego spokoju, nie mówiąc już o poczuciu bezpieczeństwa – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.

Nie zawsze udaje się wymyślić, jak załatać wydatkową dziurę i od czasu do czasu balansowanie na krawędzi kończy się opóźnieniem płatności rachunku czy raty kredytu lub pożyczki. Jeśli zaległości nagromadzą się do kwoty, z którą trudno sobie poradzić, problemy mogą mieć finał w rejestrze dłużników, a opóźnianie spłaty rat może zepsuć na lata historię kredytową dłużnika. I jak wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor oraz BIK, faktycznie tak się dzieje.

– Z naszych danych na koniec ub.r. wynika, że w rejestrze dłużników BIG InfoMonitor znajduje się ponad 2,25 mln osób, a w bazie BIK widocznych jest 1,18 mln osób opóźniających o co najmniej 30 dni, spłatę min. 200 zł raty kredytu lub pożyczki. Część osób posiada jednocześnie zaległości pozakredytowe i kredytowe, w sumie więc przeterminowane zobowiązania ma ponad 2,8 mln konsumentów, czyli co jedenasty dorosły Polak – informuje Sławomir Grzelczak.

Obecność w rejestrze ma swoje konsekwencje. Może spowodować m.in. problem z zaciągnięciem kredytu, pożyczki, umową abonamentową z telekomem czy operatorem telewizji kablowej lub dostawcą internetu.

1

Poważne problemy finansowe bardziej rozpowszechnione są w grupie wiekowej od 25 do 44 lat, gdzie brakuje pieniędzy przynajmniej raz w miesiącu znacznie powyżej 17-procentowej średniej dla wszystkich badanych. Kłopoty ma bowiem 22 proc. 25-44 latków. Stosunkowo najrzadziej (11 proc.) skarżą się osoby w wieku 65+. Badanie pokazuje również, że niełatwo żyje się miastach, które mają od 20 do 99 tys. mieszkańców, gdzie o regularnych kłopotach z płatnościami wspomina 21 proc. ankietowanych. W każdym innym miejscu, od wsi do aglomeracji, jest lepiej.

Za małe zarobki, utrata pracy, zbytnia rozrzutność

Najczęściej wskazywanym powodem braku środków na codzienne zakupy i bieżące zobowiązania okazał się tak jak i rok wcześniej, zbyt niski poziom zarobków. Wymieniło go 44 proc. respondentów, wobec 51 proc. w 2019 r.

Najpowszechniej o niskich dochodach mówią osoby w wieku 45-54 lat (62 proc.). Na drugim miejscu znalazło się wskazanie bezpośrednio odwołujące się do kryzysu wynikającego z koronawirusa. 27 proc. respondentów uznało, że powodem przejściowych kłopotów finansowych jest częściowa lub całkowita utrata źródła utrzymania w związku z pandemią. I tu również wyjątkowo mocno poszkodowana czuje się grupa wiekowa 45-54 lata (43 proc.).

2

Z kolei respondenci od 35 do 44 lat, którzy w sumie najczęściej mówią o regularnych problemach z finansami, w większym stopniu niż reszta przyznają, że biorą na siebie zbyt wiele wysokich zobowiązań, bez których właściwie mogliby się obejść (9 proc.), a 25-34 latkowie w porównaniu z innymi pokoleniami częściej przeszacowują swoje możliwości spłaty branych kredytów czy pożyczek (22 proc.). Choć w obu grupach wiekowych na czele problemów znajdują się zbyt niskie dochody (po 36 proc.) i utrata co najmniej części dochodów (od 22 do 28 proc.).

Źródło: BIG InfoMonitor

Oceń ten artykuł: