Syndykat milczenia

Robert Nogacki – Kancelaria Prawna Skarbiec oferuje poszkodowanym przez WGI Dom Maklerski doradztwo prawne obejmujące m.in.

1) przygotowanie powództwa przeciw KDPW o wypłatę pełnej kwoty rekompensaty;
2) budowę powództwa odszkodowawczego wobec Skarbu Państwa;
3) pomoc w sporze z syndykiem masy upadłości WGI DM odnośnie środków wypłacanych z rachunku, przewyższających saldo dokonanych wpłat (przypadki tzw. "ujemnego salda").

Kontakt: sekretariat@kancelaria-skarbiec.biz

Chcesz szybko poznać podstawowe informacje na temat afery WGI? Kliknij TUTAJ oraz monitoruj nasz blog.

Robert Nogacki
redaktor.naczelny@skarbiec.biz
[Warszawa, 10.03.2007]

Chcesz założyć rachunek maklerski? Kliknij TUTAJ.

Syndykat milczenia


Kluczowe fakty

1) Podmioty związane z Warszawską Grupą Inwestycyjną, której upadłość pozbawiła ponad tysiąc osób oszczędności życia, przez długie lata korzystały ze wsparcia najlepszych na rynku specjalistów od PR w celu wyciszania niewygodnej krytyki;

2) W poniższym artykule opisujemy kulisy usunięcia krytycznego artykułu na temat twórców Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej, Macieja S. i Łukasza K., z jednego z renomowanych portali finansowych;

3) Maciej S. i Łukasz K. skierowali wobec autorki artykułu pozew o naruszenie dóbr osobistych. Gdyby nie to, że ten pozew rzeczywiście wpłynął do Sądu Okręgowego we Wrocławiu, można by uznać jego treść za subtelny dowcip pochodzący z kręgów zbliżonych do Latającego Cyrku Monty Pythona;

4) Stowarzyszenie WGI Wierzyciele i Portal Skarbiec.Biz udzieliły autorce artykułu nieodpłatnej pomocy w sformułowaniu odpowiedzi na pozew.

Ponad tysiąc osób utraciło oszczędności życia na niejasnych operacjach finansowych Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej. W chwili obecnej, po prawie roku działań wierzycieli i organów ścigania, nie ulega już wątpliwości, że twórcy WGI w osobach Łukasza K. i Macieja S. co najmniej aktywnie przyczynili się do takiej sytuacji. Większość specjalistów od tematu nie waha się iść dalej i wprost twierdzi, że działania Łukasza K. i Macieja S. bezpośrednio doprowadziły do niemożliwości zwrócenia klientom ich pieniędzy.

Wyjątkowo bulwersujący jest aspekt etyczny całej sprawy. Inwestorzy, którzy powierzali swoje środki Warszawskiej Grupie Inwestycyjnej nie należeli do rekinów finansjery – bo przed tymi zawsze stały otworem departamenty private bankingu zagranicznych instytucji finansowych – byli to raczej średnio zamożni ludzie, którzy oddawali Łukaszowi K. i Maciejowi S. oszczędności swojego życia. Najczęściej nie szukali przy tym agresywnych zysków, ale raczej dawali się skusić rzekomo bezpiecznej ofercie inwestycyjnej, jaką miały stanowić produkty inwestycyjne w stylu WGI STABILNY czy WGI GWARANCJA. W tym samym czasie gdy emeryci przynosili do siedziby WGI oszczędności swojego życia, kierownictwo WGI w postaci Łukasza K. i Macieja S. rozbijało się po Warszawie markowymi samochodami i bez wiedzy inwestorów pożyczało pieniądze z WGI na rzecz spółek powiązanych, w stylu Warszawskiej Grupy Rozrywkowej.

Po kilku latach sielski żywot Łukasza K. i Macieja S. został przerwany. Wierzyciele odkryli, że w kasach spółek z grupy WGI brak jest ponad trzystu milionów złotych. Od tego czasu zarząd WGI udziela nad wyraz pokrętnych i mętnych wyjaśnień na temat losu tych środków…

Jak zamyka się usta niewygodnym dziennikarzom?

W całej tej historii zdumiewające jest to, że walka wierzycieli WGI o odzyskanie powierzonych pieniędzy odbywa się przy milczeniu mediów, chociaż przecież dużo mniejsze afery trafiały na pierwsze strony gazet. Niewątpliwie duże znaczenie odgrywa tu strategia działania Łukasza K. i Macieja S., którzy od wielu lat korzystali ze wsparcia najlepszych specjalistów PR na rynku w celu wyciszania niewygodnej krytyki. Dzięki temu udało im się stworzyć parasol ochronny nad swoją działalnością, w którym takie przedsięwzięcie jak WGI mogło spokojnie się rozwijać, a popełniane nadużycia przez długie lata utrzymywano w tajemnicy. Chociaż Łukasz K. i Maciej S. są już pozbawieni kontroli nad swoim dawnym przedsiębiorstwem, to skutecznie kontynuują swoją aktywność PR-owską, w sposób dyskretny, ale stanowczy przeciwdziałając niewygodnej krytyce.

Klasyczny przykład tego rodzaju działań miał niedawno miejsce w przypadku jednego z renomowanych portali poświęconych rynkowi walutowemu. W połowie grudnia 2006 r. opublikował on artykuł poświęcony aferze WGI, autorstwa młodej analityk finansowej z Wrocławia. Tekst w zasadzie nie wnosił nic nowego do znanych już faktów i był raczej kompilacją cytatów, których źródła – wcześniejsze artykuły prasowe – zostały starannie oznaczone. Pod cytatami autorka dodała klauzulę: "autor nie ponosi odpowiedzialności za treści umieszczone w artykule, ponieważ są one sformułowaniami i przemyśleniami osób trzecich (wymienionych w źródłach literatury), a skorzystanie z artykułów osób trzecich nie oznacza, że portal rekomenduje taką stronę, produkty czy usługi, o których mowa na stronach osób trzecich."

Być może brak pewności siebie jaki dawał się z tych słów wyczuć, zadecydował o tym, że Łukasz K. i Maciej S. zdecydowali się wykonać kolejne uderzenie. Wystarczyła krótka praca zmiękczająca i w dniu 15 stycznia 2007 r. zarząd spółki do której należał portal podjął decyzję o usunięciu artykułów o WGI ze swojego serwera. W dniu 18 stycznia 2007 r. artykuły te zostały usunięte również ze strony www.wgiposzkodowani.pl, o co sama ich autorka poprosiła Stowarzyszenie WGI Wierzyciele, które administruje w/w domeną.

Jakby tego było mało Łukasz K. i Maciej S., dwóch les enfants terribles polskiego rynku kapitałowego, skierowało przeciw dziennikarce pozew o… naruszenie dóbr osobistych! Jak można dowiedzieć się z pozwu – sformułowanego przez aż dwóch doktorów nauk prawnych – "pokrzywdzeni Łukasz K. i Maciej S. są podmiotami stroniącymi od sytuacji i budzących podejrzenia działań biznesowych; z uwagi na wykonywany zawód, piastowaną funkcję oraz środowisko, w którym działają, nieskazitelność charakteru, dobre imię oraz reputacja stanowią dla Nich najwyższą wartość. "

Gdyby nie to, że ten pozew rzeczywiście wpłynął do Sądu Okręgowego we Wrocławiu, można by uznać jego treść za subtelny dowcip pochodzący z kręgów zbliżonych do Latającego Cyrku Monty Pythona…

W tym szaleństwie jest metoda

Wbrew pozorom mocodawcy autorów pozwu nie są szaleni, jak to na pierwszy rzut oka może się wydawać. Od pozwu o ochronę dóbr osobistych płaci się opłatę stałą w wysokości 1200 zł, co czyni z niego łatwy w użyciu środek nacisku. Jak wynikało z podpisu pod artykułem, autorka mogła nie znać sprawy WGI w gruntowny sposób, co czyni z niej wygodny obiekt ataku. Pierwszy rekonesans, w postaci żądania usunięcia artykułu, potwierdził przypuszczenie, że w przypadku ataku Łukasz K. i Maciej S. nie napotkają silniejszego oporu. W tej sytuacji uzyskanie wyroku pozwoliłoby stworzyć precedens na który Łukasz K. i Maciej S. mogliby powoływać się w starciach z kolejnymi, trudniejszymi przeciwnikami.

Pozostaje nam mieć nadzieję, że cały ten plan spali na panewce, bowiem Stowarzyszenie WGI Wierzyciele i Portal Skarbiec.Biz udzieliły autorce artykułu nieodpłatnej pomocy w sformułowaniu odpowiedzi na pozew.

Tymczasem poniżej rekapitulujemy historię afery WGI:

HISTORIA AFERY WGI

1.

Warszawska Grupa Inwestycyjna składa się z kilku spółek zajmujących się m.in. lokowaniem śodków inwestorów na rynku walutowym. Zgodnie z ich własnymi deklaracjami, w 1999 r. inwestycje WGI (uwzględniając kapitalizację odsetek) osiągnęły stopę zwrotu 23,37 %, a w kolejnych latach (2000-2004) odpowiednio 58,39 %, 35,42 %, 21,93 %, 17,99 % oraz 14,93 %.

Wyniki inwestycyjne podawane inwestorom przez WGI S.A. (a następnie WGI DM S.A.) można poznać klikając TUTAJ.

2.

W latach 2005-2006 WGI Dom Maklerski S.A. nie inwestował środków klientów bezpośrednio, ale kupował na rachunek klientów obligacje spółki powiązanej – WGI Consulting, zaś ta spółka miała lokować środki pochodzące z zakupu obligacji w firmie inwestycyjnej Wachovia Securities z siedzibą w Stanach Zjednoczonych.

Taka strategia była mało przejrzysta dla inwestorów, gdyż WGI DM oficjalnie wiedział o charakterze inwestycji klientów tylko tyle, ile wynikało z deklaracji WGI Consulting. Natomiast klienci nie mieli już wglądu w dokumenty WGI Consulting, ponieważ ich umowy obejmowały wyłącznie prowadzenie rachunków przez WGI Dom Maklerski. Na tych rachunkach znajdowały się jednak prawie tylko obligacje WGI Consulting, których wartość była szacowana na podstawie oświadczeń WGI Consulting.

Jak wyjaśnialiśmy w jednym z poprzednich artykułów na łamach Skarbiec.Biz:

" WGI DM […] w ramach produktów o szumnych nazwach w stylu WGI STABILNY zapełniał ponad 90 % portfela obligacjami, które nie były zabezpieczone, a których emitent miał minimalny kapitał zakładowy i według danych z KRS zajmował się m.in. działalnością wydawniczą, poligraficzną, reklamą oraz… "kształceniem ustawicznym dorosłych" i "działalnością komercyjną pozostałą, gdzie indziej niesklasyfikowaną" (pomijamy tu już czysto prawnicze dywagacje czy emisje tych obligacji w ogóle były zgodne z prawem i skuteczne). Dodajmy jeszcze, że owa "działalność wydawnicza" spółki WGI Consulting, która stanowić miała jej wiodącą formę jej aktywności gospodarczej, polegała głównie drukowaniu biuletynu, który był wysyłany do klientów WGI DM… Obrazu sytuacji dopełnił fakt, że WGI Consulting był w chwili emisji spółką powiązaną z WGI DM, który posiadał w niej 50 % udziałów (drugie 50 % kontrolował Arkadiusz R.), a w zarządzie WGI Consulting zasiadał Maciej S., twórca WGI DM. Po dalszych zmianach udziały w WGI Consulting znalazły się w rękach WGI S.A., Arkadiusza R., Macieja S. i Łukasza K., tj. podmiotów i osób związanych z domem maklerskim, który doradzał inwestycje w te papiery."

Przed wybuchem afery związanej z WGI DM, klienci nie znali w wystarczającym stopniu, ani tym bardziej nie rozumieli powyższego mechanizmu inwestycyjnego – najczęściej sądzili, że ich pieniądze są bezpośrednio lokowane w Wachovia Securities.

3.

W lutym 2006 r. zaczęły pojawiać się pierwsze sygnały, że w działania WGI mogły wkraść się nieprawidłowości. Wtedy to "Gazeta Wyborcza" opublikowała artykuł "Spór w biurze maklerskim", opisujący perypetie jednego z inwestorów. W ocenie inwestora WGI zarządzało jego środkami w nieprofesjonalny sposób, a skonfrontowane z zarzutami kierownictwo Grupy miało zaproponować kreatywne zaksięgowanie dokonanych transakcji ("Na jednym ze spotkań wiceprezes WGI poprosił mnie, abym nie robił problemów. Wyciągnął kopertę, w której były raporty rachunku inwestycyjnego z moim nazwiskiem i kwotami o wiele wyższymi niż dotychczas mi podawane. To miało załatwić sprawę, a ja miałem zniszczyć wcześniejsze raporty").

4.

W dniu 3 kwietnia 2006 r. WGI Dom Maklerski sprzedał swoje przedsiębiorstwo na rzecz WGI Europe Ltd. z siedzibą w Wielkiej Brytanii. Ze strony WGI DM nie podjęto szerszych działań mających na celu zbycie przedsiębiorstwa spółki po cenie rynkowej na rzecz innego podmiotu zarządzającego aktywami, ale dokonano błyskawicznej transakcji z podmiotem powiązanym, który nie prowadził jak dotąd żadnej działalności i nie jest wiadome by posiadał znaczącą zdolność płatniczą. Cena została ustalona na poziomie 552 tys. PLN, chociaż WGI DM zarządzał środkami klientów o łącznej wartości przekraczającej 300 mln PLN.

5. W dniu 4 kwietnia 2006 r. Komisja Papierów Wartościowych i Giełd wydała decyzje administracyjną, w której, za istotne naruszenie przepisów prawa, nieprzestrzeganie zasad uczciwego obrotu i naruszenie interesów klientów:
1) cofnęła WGI DM zezwolenie na prowadzenie działalności maklerskiej,
2) nałożyła się na WGI DM karę pieniężną w wysokości 500.000 (pięćset tysięcy) złotych.

Pomimo, że KPWiG zobowiązała WGI DM do rozwiązania wszystkich umów z klientami, podmiot ten nie dokonywał wypłat w odpowiednich kwotach.

6. W dniu 14 czerwca 2006 r. sąd dystryktu południowego w Nowym Jorku zamroził zdeponowane w Wachovia Securities aktywa WGI Consulting w związku w wszczętym postępowaniem karnym.

7.W dniu 22 czerwca 2006 r. ogłoszona została upadłość WGI DM.
8. W lipcu 2006 roku funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali 3 byłych członków zarządu WGI DM, w tym Macieja S. i Łukasza K. – pod zarzutem naruszenia interesów klientów poprzez nieprawidłowe zarządzanie ich rachunkami. Jak wyjaśniało ABW w swoim komunikacie prasowym:

"szacuje się, że działalność WGI mogła narazić ok. 700 osób na straty w wysokości ponad 200 mln. zł. Decyzją Sądu Okręgowego w Warszawie osoby zatrzymane zostały zwolnione, zastosowano wobec nich poręczenie majątkowe w wysokości 200 tys. zł. oraz zakaz opuszczania kraju. Zatrzymanie odbyło się na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie, w ramach śledztwa prowadzonego przez ABW od czerwca br. w związku ze złożeniem przez kilkudziesięciu klientów WGI zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na nie wywiązaniu się z zawartych umów przez pracowników i kierownictwo WGI. Decyzją Komisji Papierów Wartościowych i Giełdy, która monitorowała działalności WGI, cofnięto spółce licencję oraz nakazano w terminie do 8 maja br. zwrot klientom należnych im pieniędzy, zgodnie z zawartymi wcześniej umowami. Ponieważ WGI nie wywiązała się z tego obowiązku, większość klientów złożyła zawiadomienie do Prokuratury i ABW o popełnieniu przestępstwa. W trakcie śledztwa ustalono ponadto, że WGI przekazywała swoim klientom oraz Komisji Papierów Wartościowych i Giełdy fałszywe informacje o stanie sald na rachunkach w zarządzanych portfelach inwestycyjnych. W trakcie przeszukań siedziby spółki i mieszkań zatrzymanych członków zarządu zabezpieczono komputery oraz prywatne laptopy tych osób. Decyzja o zabezpieczeniu prywatnego sprzętu wynikała z podejrzeń, że to na nim mogła być prowadzona podwójna księgowość firmy."

9. W dniu 4 sierpnia 2006 r. Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, korzystając ze swoich uprawnień prokuratorskich, złożyła przeciwko m.in. Maciejowi S. i Łukaszowi K. pozew o odszkodowanie, wnosząc o zasądzenie odszkodowania w wysokości 221.138.865,74 PLN na rzecz ponad ośmiuset osób, które w ocenie KPWiG zostały poszkodowane przez działalność m.in. Macieja S. i Łukasza K.

Jak wyjaśniał przewodniczący KPWiG, członkowie zarządu WGI DM, będąc jednocześnie członami zarządu WGI Consulting oraz jego udziałowcami, zainwestowali istotną część środków pieniężnych pozyskanych od klientów WGI DM w obligacje wyemitowane przez WGI Consulting – spółkę, której kapitał zakładowy wynosił 50.000 złotych. Obligacje były niezabezpieczone.

W ocenie przewodniczącego KPWiG taka inwestycja powodowała brak możliwości aktywnego wykonywania zrządzania i reagowania na ewentualny spadek wartości zarządzanych portfeli w szczególności w przypadku nieprawidłowości przy dokonywaniu wyceny obligacji wchodzących w skład portfela lub braku wykonywania tej wyceny.

Ponadto – wyjaśniał przewodniczący KPWiG – skład portfela zdominowany przez obligacje jednej spółki powodował brak dywersyfikacji portfeli, co groziło istotnymi stratami w przypadku znacznego spadku wartości obligacji.

10.W dniu 5 października 2006 r. ogłoszona została upadłość spółki WGI Consulting.
11. W dniu 3 listopada 2006 r. syndyk masy upadłości WGI Consulting, Lechosław Kochański złożył w Sądzie Rejonowym dla m. st. Warszawy, wniosek o orzeczenie zakazu prowadzenia działalności gospodarczej na okres 10 lat wobec Macieja S. i Łukasza K.

Po dokładnej analizie dokumentacji spółki syndyk uznał, że jest bezsporne, iż zarząd WGI Consulting (w osobach m.in. Macieja S. i Łukasza K.) nie dochował ustawowego, 14-dniowego terminu na wystąpienie z wnioskiem o ogłoszenie upadłości spółki pomimo, iż miał świadomość, że od dawna nie posiada ona wystarczających środków na pokrycie swoich wszystkich wymagalnych zobowiązań. Dłużnik (WGI Consulting ) nie regulował swoich zobowiązań już w styczniu 2006 r., a z całą pewnością – na dzień 31 marca 2006 r. – realna wartość aktywów spółki była niewystarczająca na zaspokojenie wszystkich zobowiązań WGI Consulting.

W ocenie syndyka masy upadłości, różnica między stanem aktywów i zobowiązań wynosiła na dzień 31.03.2006 r. 23.547.736,97 PLN, na dzień 30.04.2006 r. – 40.678.998,73 PLN, zaś na dzień 31.05.2006 r. – 72.093.482,70 PLN. Jak wyjaśnia syndyk, zamiast wystąpić w wnioskiem o ogłoszenie upadłości, 19 czerwca 2006 r. Maciej S. i Łukasz K., jako udziałowcy WGI Consulting "odwołali się" z funkcji członków zarządu WGI Consulting W ocenie syndyka działania te miały na cel uniknięcie odpowiedzialności za wcześniej podejmowane w spółce decyzje, w tym za nie złożenie w terminie wniosku o ogłoszenie upadłości.

Jak wyjaśnia syndyk, przez cały czas postępowania w przedmiocie ogłoszenia upadłości WGI Consulting, reprezentanci tej spółki twierdzili, iż ostatni znany im wyciąg obrazujący stan aktywów powierzonych w zarządzanie Wachovia Securities pochodzi z dnia 31 marca 2006 r. Wynikało z niego, iż WGI Consulting dysponuje aktywami o wartości 32.915.130,98 USD (106.944.552,07 PLN po średnim kursie NBP z dnia 31.03.2006 r.). Tymczasem, w dniu 6 października – a więc już po ogłoszeniu upadłości WGI Consulting – syndykowi został przekazany "odnaleziony" przez przedstawicieli WGI Consulting segregator z wyciągami z Wachovia Securities, obrazujący zmianę ich wartości m.in. w okresie od 31 marca 2006 r. do dnia 31 maja 2006 r. Wynika z niego, iż wartość aktywów WGI Consulting systematycznie malała.

W ocenie syndyka, nie ulega wątpliwości, że w okresie od 31 marca 2006 r. do dnia 31 maja 2006 r., a więc w okresie kiedy zarząd WGI Consulting miał możliwość zarządzania i dysponowania środkami powierzonymi Wachovia Securities, aktywa WGI Consulting w Wachovia Securities pomniejszyły się o ok. 15 mln dolarów.

Dodatkowo, jak wyjaśniał w swoim wniosku syndyk Kochański, powodowie Maciej S. i Łukasz K. zataili wobec zarządcy przymusowego i sądu, fakt zaciągnięcia w Wachovia Securities kredytu w wysokości 10.000.000 USD. Kiedy sąd Southern Disctrict w Nowym Jorku zablokował rachunek WGI Consulting w Wachova Securities, doszło to przymusowego ściągnięcia zaciągniętego kredyty poprzez odjęcie go z rachunku inwestycyjnego. Ostatecznie więc aktywa spółki uległy uszczupleniu o 25 mln dolarów (liczba ta dotyczy wyłącznie okresu pomiędzy końcem 31 marca a 14 czerwca 2006 r., albowiem wcześniejsza sytuacja na rachunku nie jest jeszcze zbadana).

12.

Ponieważ Maciej S. i Łukasz K. nie potrafili sobie przypomnieć, co dokładnie zrobili z 10 mln USD kredytu, w
dniu 8 listopada 2006 r. syndyk masy upadłości WGI Consulting złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przez nich przestępstwa, polegającego na tym, że będąc osobami uprawnionymi do zajmowania się sprawami majątkowymi spółki, nadużywając udzielonych im uprawnień, zaciągnęli w Wachovia Securities kredyt w kwocie 10 000 000 USD, przy czym nie dochowali oni staranności by zadbać o powierzone im mienie, ani też nie wykorzystali powierzonego im mienia w taki sposób by je powiększyć i by przyniosło ono odpowiednie korzyści dla spółki.

W uzasadnieniu zawiadomienia syndyk wskazał, że fakt zaciągnięcia kredytu nie został ujawniony w dokumentacji spółki, w której brak było także informacji na temat celu, na jaki został zaciągnięty oraz danych o jego wykorzystaniu. Sami członkowie zarządu podawali przy tym różne wersje (w tym zakup nieruchomości na terenie Stanów Zjednoczonych), które jednak nie znalazły potwierdzenia w zgromadzonych dokumentach spółki.

13.

Mimo toczących się postępowań upadłościowych i postępowania karnego, do chwili obecnej nie wyjaśniono co się stało z pieniędzmi inwestorów w WGI DM. Według wstępnych szacunków, inwestorzy żądają łącznie od WGI DM około 320 mln złotych.

W masie upadłości znajdują się tak nieznaczne środki, że nie wystarczały one na prowadzenie postępowania upadłościowego, w związku z czym we wrześniu 2006 r. sędzia-komisarz zobowiązał wierzycieli do złożenia zaliczki na koszty postępowania.

14.

W dniu 19 lutego 2007 r. członek rady wierzycieli WGI DM, Zbigniew Banach i jego pełnomocnik, Robert Nogacki, przekazali do sądu upadłościowego pisma, w których wyjaśnili, że w latach 1999-2006 WGI sp. z o.o./WGI S.A./WGI DM przekazały bardzo znaczne kwoty na rzecz podmiotów powiązanych za pomocą umów pożyczki, umów zlecenia i umów o dzieło. W szczególności, wedle wstępnych informacji wierzycieli:

– w 2004 r. WGI pożyczyła znaczną kwotę Motozbyt S.A., spółce z którą związany był Włodzimierz S., ojciec jednego z członków zarządu WGI S.A.;
– WGI łączyły stałe stosunki zobowiązaniowe z Warszawską Grupą Medialną s.c. oraz Warszawską Grupą Prasową s.c. na podstawie których WGI zobowiązana była do dokonywania znacznych płatności na rzecz ww. spółek cywilnych, czyli de facto do mas majątkowych w których udziały posiadali główni organizatorzy WGI;
– WGI systematycznie udzielała bardzo znaczących pożyczek na rzecz Warszawskiej Grupy Rozrywkowej s.c., której wspólnikami byli również organizatorzy WGI, Łukasz K. i Maciej S.;
– WGI dokonywała również pożyczek na rzecz Orlean sp. z o.o.;
– WGI w oparciu o umowy pożyczki przekazywała znaczne środki również bezpośrednio członkom personelu kluczowego WGI, w szczególności członkom zarządu i dyrektorom. Ponadto, członkowie personelu kluczowego WGI notorycznie zawierali z WGI umowy zlecenia i umowy o dzieło, które stanowiły narzędzie do przeprowadzania kolejnych transferów środków pieniężnych. Na chwilę obecną, brak jest dowodu spłaty powyżej wzmiankowanych pożyczek.

Zgodnie z odpowiedzią syndyka masy upadłości, wszystkie te kwestie stanowić będą przedmiot dalszych czynności wyjaśniających.

15. W dniu 6 marca 2007 r. syndyk Kochański złożył w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie kolejne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Łukasza K. i Macieja S. Jak wyjaśnia syndyk, w związku z udzielonym kredytem, WGI Consulting Sp. z o.o. posiadało w Wachovia Securities LLC konto nr 1634-8066. W okresie od kwietnia do września 2005 r. z konta tego dokonano kilku przelewów na łączną kwotę 8 650 000 USD, na rachunki bankowe znajdujące się w Trustmark National Bank – w dniu 18.04.2005 r. na kwotę 2 000 000 USD i w dniu 27.05.2005 r. na kwotę 4 000 000 USD oraz w Credit Suisse – dnia 28.07.2005 r. na kwotę 1 000 000 USD i dnia 17.10.2005 r. na kwotę 1 650 000 USD.

Jednocześnie w zgromadzonej przez syndyka dokumentacji finansowo-księgowej brak jest jakichkolwiek danych świadczących o tym, aby w przedmiotowym okresie spółka WGI Consulting Sp. z o.o. posiadała rachunki w wyżej wymienionych bankach, bądź też, aby była ona zobowiązana z jakiegokolwiek tytułu prawnego, wobec jakiegokolwiek podmiotu, do przekazania podanych wyżej kwot na wskazane rachunki bankowe. Kwoty te nie zostały zatem "przesunięte" na inne konto spółki, ani nie posłużyły do wykonania jej zobowiązań.

W ocenie syndyka opisany powyżej stan faktyczny uzasadnia zatem podejrzenie popełnienia przestępstwa polegającego na dokonaniu zaboru mienia wielkiej wartości w celu przywłaszczenia, tj. czynu opisanego w art. 294 § 1 Kodeksu karnego w zw. z art. 278 § 1 Kodeksu karnego.

Oceń ten artykuł: