Brak fajerwerków nie oznacza zmiany stanowiska Fed


We wrześniu w USA powstało zaledwie 194 tys. nowych miejsc pracy. To znacznie mniej niż oczekiwano. Taki stan rzeczy można jednak tłumaczyć efektami specjalnymi. Rezerwa Federalna raczej nie zniechęci się do ograniczania skupu aktywów z rynku. Najbardziej rozczarowani piątkowymi danymi byli handlujący na FX. Zmienność na głównej parze walutowej sięgnęła zaledwie 30 pkt.

Zatrudnienie w USA wzrosło o 194 tys. we wrześniu. W poprzednim miesiącu wynik był na poziomie 366 tys.. Doszło do rewizji w górę. Piątkowy wynik nie spełnił oczekiwań rynkowych. Poprzeczka była zawieszona na poziomie 500 tys. etatów. Zaskakująco mocno spadła natomiast stopa bezrobocia (z 5,2 do 4,8 proc.).
Na raporcie z rynku pracy zaważyły czynniki specjalne. Tu kluczowy był sektor edukacji. Zwykle we wrześniu, na początku roku szkolnego, rząd zatrudnia ponad 1 mln nowych nauczycieli. Tym razem było ich mniej z powodu pandemii. Spadki były znaczne. W sektorze edukacji samorządowej było mniej etatów o 144 tys., w edukacji państwowej o 17 tys. a w prywatnej zatrudnienie zmalało o 19 tys. Zmiany są trudne w interpretacji. Pandemia zaburzyła normalne sezonowe wzorce zatrudnienia i zwalniania pracowników. Gorsze od oczekiwań dane NFP to również efekt słabych cyfr w gastronomii. Tam zatrudnienie we wrześniu zmieniło się nieznacznie przez drugi miesiąc z rzędu, w porównaniu do średniego miesięcznego przyrostu o 197 tys. miejsc pracy w okresie od stycznia do lipca. Dobrze wypadł sektor prywatny. Postało tam 317 tys. nowych miejsc pracy. Na uwagę zasługuje również fakt, że dane za lipiec i sierpień zostało zrewidowane w górę.
Dziwić może fakt, że wygasające z początkiem września dodatki do zasiłku dla bezrobotnych (300 USD tygodniowo) nie spowodowało, że dotychczasowi bezrobotni stali się bardziej skłonni do podjęcia pracy. Niektórzy woleli w ogóle opuścić rynek pracy.

Wskaźnik partycypacji w rynku pracy również zawiódł i wypadł na poziomie 61,6 proc. (oczekiwano 61,8 proc.). Widać, że jednym z długoterminowych efektów ekonomicznych pandemii jest mniejsza liczba obywateli USA w wieku produkcyjnym, którzy uczestniczą w rynku pracy.

Widać, że ożywienie gospodarcze po I fali pandemii w 2020 roku jest utrudnione przez nieobsadzone stanowiska pracy, które zostały stworzone na nowo. Najwyraźniej COVID-19 zmienił podaż miejsc pracy w sposób trwały.

Dolar prawie nie zareagował na dane o 14:30. Widać jednak było wzrost rentowności na amerykańskim rynku długu. 10-latki „skoczyły” do ponad 1,61 proc. Zauważalny był również wzrost stawek kontraktów na przyszłą stopę procentową. Skok oprocentowania obligacji spowodował spadek technologicznego NASDAQ-a (-0,51 proc.). Inne indeksy również nie zamknęły się nad kreską i na koniec tygodnia pokazały spadki.

Złoty w ok. 90 proc. zniósł ruch aprecjacyjny po nieoczekiwanej podwyżce stóp procentowych. Konferencja prof. Glapińskiego, która wniosła więcej znaków zapytania niż odpowiedzi, spowodowała, że EUR/PLN ponownie znalazł się w okolicach 4,60. Uważam, że przy utrzymującej się inflacji na podwyższonym poziomie, NBP zdecyduje się na kolejne kroki. Sam Glapiński może pozostać w obozie gołębi, ale to nie będzie oznaczać, że podwyżka jest niemożliwa. Odsyłam również do naszej piątkowej analizy dotyczącej ostatniego briefingu przewodniczącego RPP.

Źródło: Łukasz Zembik, DM TMS Brokers

Oceń ten artykuł: