Studenci nie wrócą na uczelnie. Najbardziej odczuje to rynek mieszkań na wynajem


Sytuacja na rynku najmu nie jest jednoznaczna. Na ten moment wydaje się, że wszystko zmierza ku lepszemu, jednak może być to obraz iluzoryczny. Statystyki są windowane głównie przez najem krótkoterminowy i wakacyjną turystykę. Na jesień może być już zdecydowanie gorzej. Tym bardziej, że studenci wcale nie są pewni powrotu na swoje uczelnie.

Pandemiczne przetasowanie

W związku z epidemią większość uczelni w Polsce od ponad roku działa w sposób zdalny. Część zajęć, głównie na uczelniach medycznych, prowadzona jest co prawda w sposób tradycyjny, jednak to tylko marginalne przypadki. Studiowanie odbywa się w większości przypadków na odległość, przez co liczba studentów w miastach drastycznie zmalała. Ci, którzy nie podjęli w tym czasie żadnej pracy wymagającej stałego pobytu w mieście, po prostu wrócili do rodzinnych domów. Nie ma w tym nic dziwnego – wynajem mieszkania stał się dla nich zbędnym kosztem, którego można łatwo uniknąć. Dla rynku wynajmu jest to natomiast wiadomość fatalna, gdyż bardzo często opiera się on właśnie na studentach. To oni każdego roku potężnie napędzali koniunkturę, zwłaszcza w dużych aglomeracjach Część z nich opłacała niewielkie kawalerki, a inni wspólnie ze znajomymi wynajmowali większe mieszkania, by je ze sobą dzielić. Przez wybuch pandemii żacy “wyparowali” z miast, pozostawiając po sobie istną czarną dziurę, której nikt po nich nie wypełnił.

Ostatnie doniesienia mediów mówiły o tym, że powrót do nauki stacjonarnej na uczelniach będzie uzależniony w dużej mierze od rozwoju sytuacji epidemiologicznej w kraju i przyszłych postanowień rządu w sprawie ewentualnego lockdownu. Tak naprawdę wiadomo więc bardzo niewiele i trudno doszukiwać się w tych wypowiedziach konkretów. Scenariuszy, które mogą nas spotkać w niedalekiej przyszłości, jest kilka i tylko jeden z nich – ten najbardziej pozytywny – zakładałby powrót do nauczania w pełni stacjonarnego.

Przyszłość nauczania stacjonarnego

Ministerstwo Edukacji i Nauki w przypadku złej sytuacji epidemiologicznej nie wyklucza wprowadzenia nauki hybrydowej, a w wyjątkowych przypadkach nawet powrotu do edukacji zdalnej w pełnym wymiarze godzin. Co więcej, już teraz pojawiają się komunikaty, że do Polski nieuchronnie zbliża się kolejna fala koronawirusa. Nadal jest jednak zbyt wcześnie, żeby stwierdzić, czy będzie ona miała wpływ na życie uczelni. Decyzje zależą od postępu szczepień i sytuacji epidemiologicznej. Rzecznik resortu edukacji i nauki Anna Ostrowska podkreśla, że przy podejmowaniu decyzji będzie brane pod uwagę w szczególności bezpieczeństwo wszystkich członków wspólnoty akademickiej. Można więc wywnioskować, że rząd w swoich rozporządzeniach będzie starał się chronić zarówno studentów, jak i wykładowców. To oznacza jedno – w przypadku zdominowania Polski przez nowy wariant koronawirusa uczelnie znów mogą zostać zamknięte. Byłby to ogromny cios w i tak już mocno pokiereszowany rynek najmu.

Różne scenariusze

– Czwarta fala koronawirusa w Polsce jest scenariuszem bardzo realnym i bardzo niebezpiecznym dla wynajmujących. Głównie przez to, że liczba chętnych do przyjęcia szczepionki spada. Trzeba się więc liczyć się z tym, że wkrótce może zostać wprowadzony kolejny lockdown i chętnych na najem mieszkania po prostu zabraknie. Dla branży najmu oznacza to duże kłopoty i ponowne wyczekiwanie poprawy sytuacji epidemiologicznej, która może szybko nie nastąpić – mówi Mateusz Gąsior, prezes zarządu iMieszkanie.pl.

Jak bardzo restrykcyjne mogą być ograniczenia? Ciężko powiedzieć, bo sytuacja rozwija się w Europie bardzo dynamicznie. Wiadomo jednak, że rząd już teraz przygotowuje plany awaryjne na wypadek bardzo złej sytuacji epidemiologicznej. Zagraża nam w szczególności nowy wariant koronawirusa, czyli wirus Delta, którym zarażają się przede wszystkim osoby niezaszczepione. W Polsce jest takich osób wiele, a w zasadzie większość. Odsetek zaszczepionych dwiema dawkami to niewiele ponad 40 proc. całego społeczeństwa. Ciężko więc mówić o nabyciu odporności stadnej na tym etapie pandemii. Lockdown jest więc możliwy, a nawet prawdopodobny.

Istnieje oczywiście scenariusz, w którym Polska unika zamknięcia, a uczelnie otwierają się i pracują w trybie stacjonarnym. Dla rynku wynajmu jest to wiadomość dobra, ale trzeba pamiętać, że sytuacja nie wróci do normy zbyt szybko. – Oferty najmu mieszkań raczej pozostaną na niskim poziomie. Wynika to z faktu, że podaż mieszkań przeznaczonych na wynajem stale rosła nawet pomimo kryzysu, ale popyt na nie utrzymywał się na niskim poziomie. Konkurencja znacząco więc wzrosła i ceny spadły. Szansa na powrót koniunktury z 2019 roku jest niezwykle niska, a wręcz iluzoryczna. Po powrocie studentów z pewnością byłoby jednak łatwiej znaleźć najemcę dla swojego mieszkania. – zaznacza Mateusz Gąsior z iMieszkanie.pl.

Co czeka rynek najmu w przyszłości? Możliwości jest wiele, jednak nie wszystkie malują się w pozytywnych barwach dla osób wynajmujących nieruchomości. Rynek może przeżyć kolejne załamanie, jeśli tylko rząd wprowadzi kolejny, rygorystyczny lockdown. Sytuacja stałaby się już wtedy naprawdę dramatyczna i skomplikowana. Ciężko dziś wyrokować jak wyglądać będzie jesień pod kątem epidemiologicznym, jednak wiadomo jedno- trzeba się przygotować na najgorsze.

Źródło: iMieszkanie.pl, artykuł ekspercki

Oceń ten artykuł: