Ślepa fuzja

Ślepa fuzja

[29.03.2016] Bez względu na dalsze losy inwestycji Bestu w Kredyt Inkaso, najważniejsze dla obligatariuszy obu firm jest to, że konflikt między spółkami nie zagraża ich działalności operacyjnej, a więc i obsłudze zobowiązań.

Większe ryzyko finansowe w tej chwili ponosi Best. Zarząd Kredyt Inkaso może ocalić lub stracić posadę, Best wyłożył na zakup jednej trzeciej akcji KI żywą gotówkę. Lecz mimo to, pozostaje firmą mniej zadłużoną niż Kredyt Inkaso (w relacji do kapitału własnego). Nawet jego uszczuplenie (gdyby Best ostatecznie miał pozbyć się udziałów w KI po niższej cenie od ceny zakupu, a nie jest to scenariusz brany pod uwagę) nie oznacza przecież, że Best przestanie generować gotówkę z codziennych operacji.

Również wydatki KI na prawników nie zagrożą przecież firmie. Oczywiście wojny bez kosztów nie można prowadzić. Kredyt Inkaso zdaje się je ponosić w marży oferowanych obligacji (4,6 pkt proc. to o 100 bps więcej niż w emisji z I półrocza 2015 r.), Best natomiast nie może raczej liczyć na przychylność inwestorów finansowych, którzy liczyli na dobrą cenę za akcje KI. Szczęśliwie ma też dużo czasu by ją odzyskać i zdążył zbudować pewną renomę wśród detalicznych inwestorów, co pozwala myśleć o dywersyfikacji finansowania.

W całej sprawie jest oczywiście kilka pytań, które pewnie nie doczekają się odpowiedzi nawet pomimo obecnej skłonności obydwu stron do dzielenia się najdrobniejszymi szczegółami rozmów. Najbardziej zastanawiająca jest sama konferencja prasowa dotycząca planów połączenia z grudnia ub.r. Skoro zgoda na połączenie była tak daleko, po co mówić o korzyściach z jej zawarcia? Czy była to tylko gra pozorów, która miała uśpić jedną ze stron? Gdzie Rubikon naprawdę został przekroczony? Czy naprawdę mogło chodzić "tylko" o parytet? Jeśli tak, czemu odrzucił go zarząd KI i potraktował jako wręcz obraźliwy, skoro odpowiedzi powinni udzielać akcjonariusze. Czy zarząd KI może z jednej strony reprezentować słuszne prawa akcjonariuszy mniejszościowych, a z drugiej obrażać się na największego udziałowca?

Choć sprawa ta zdominowała doniesienia ostatnich dni, to jednak nie samymi awanturami żyje rynek. A napływa z niego coraz więcej pozytywnych sygnałów. FKD uchwaliła emisję obligacji, którą chce skierować od inwestora finansowego. Można mieć nadzieję, że negocjacje w tej sprawie są bardziej zaawansowane niż negocjacje Best z KI, a uchwała w sprawie emisji obligacji, która ma sfinansować i przejęcie rywala na rynku magazynów soli i wykup majowej serii obligacji, nie jest tylko zasłoną dymną. Wiele wskazuje na to, że Kerdos uzyskał ratunkowe finansowanie od największego akcjonariusza (w tym wypadku oznacza to 9 proc. akcji) Romualda Kalycioka. Można nawet zakładać, że Kerdos płacił dotąd odsetki głównie dzięki pożyczkom akcjonariusza, co jest z jego strony aktem odwagi (ryzykuje w pojedynkę majątkiem, a w razie sukcesu korzyść mogą osiągnąć wszyscy akcjonariusze).

Kruk zapowiedział emisję wartą 150 mln zł. Dwóm ostatnim emisjom prywatnym (po 100 mln zł każda) towarzyszyły emisje publiczne, być może tak będzie i tym razem. Minusem tygodnia jest zaś zachowanie obligacji sanockiego banku spółdzielczego (nadal utrzymują się na niskich poziomach, poniżej 70 proc. nominału), pod odniesieniu się do ich wyceny i publikacji prasowych na ten temat przez zarząd. Lepszy niż słowa byłby zapewne przedterminowy skup, ale w przypadku podporządkowanych obligacji nie jest on możliwy.

Emil Szweda

Treści dostarcza Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: