Czy warto obecnie inwestować w fundusze?
[22.11.2014] Jakiego typu fundusze inwestycyjne mogą być ciekawą formą ulokowania kapitału w przyszłym roku? (pieniężne, dłużne, akcji, zagraniczne, itd.)
Marcin Różowski, Analizy Online
Oferta funduszy inwestycyjnych dla klientów detalicznych jest bardzo szeroka. Obejmuje ona zarówno klasyczne produkty, dedykowane jednej klasie aktywów (akcje, obligacje, surowce), jak i te bazujące na bardziej skomplikowanych strategiach, np. absolute return. Przy takiej mnogości wyboru praktycznie przy każdej koniunkturze rynkowej inwestor jest w stanie znaleźć coś dla siebie. Postawienie na fundusz inwestycyjny jest szczególnie dobrą opcją, gdy brakuje nam czasu na samodzielną analizę rynkową lub przeprowadzanie transakcji oraz wtedy, gdy chcielibyśmy ulokować kapitał na rynku, który z perspektywy polskiego inwestora może być trudno dostępny. Odpowiadając na pytanie, nie ma złego momentu na inwestycje w fundusze. Zawsze są dobre opcje, trzeba tylko odpowiednio dobrać fundusz do koniunktury rynkowej.
Naturalnie odpowiedź na to, co może okazać się hitem inwestycyjnym w przyszłym roku, przypomina wróżenie z fusów, jednak o pewne ogólne wskazania można się pokusić. Wbrew pozorom pewnym wyznacznikiem na przyszłość może być sytuacja z obecnego roku. Olbrzymią popularnością cieszą się w nim jak dotychczas rozwiązania bezpieczne, czyli fundusze gotówkowe i pieniężne oraz dłużne.
Wynika to z kilku czynników. Ten pierwszy typ rozwiązań często jest traktowany (na wyrost) przez klientów jako niemal odpowiednik lokaty bankowej, jednak z wyższą szansą na zysk. W środowisku niskich stóp procentowych inwestorzy poszukują wyższej rentowności, jednak często sugerują się wynikami historycznymi, które przy obecnych stawkach na rynku pieniężnym mogą być nie do powtórzenia. Jednak jeśli ktoś szuka sposobu na ulokowanie oszczędności przy niskim ryzyku, a nie jest skłonny ciągle poszukiwać krótkoterminowych lokat terminowych z promocyjnym oprocentowaniem, to może to być dla niego rozsądna alternatywa, jednak oczekiwania nie powinny być wygórowane.
Przyczyny popularności funduszy dłużnych są inne – zarówno w 2012, jak i 2014 roku ceny obligacji skarbowych bardzo mocno rosły, co pozwoliło liderom rynku osiągnąć nawet dwucyfrowe stopy zwrotu, co natychmiast zachęciło wielu klientów i spowodowało skokowy wzrost znaczenia tego typu funduszy. Jednak jak pokazał 2013 rok, który przyniósł realizację zysków na rynkach długu i bardzo słabe w efekcie wyniki, trudno oczekiwać, aby dwa lata z rzędu obligacje dawały zarobić aż tak dobrze. Dlatego do tej klasy aktywów lepiej podejść z ostrożnością.
Jeżeli oceniać z punktu widzenia cyklu koniunkturalnego, to największy potencjał stopy zwrotu mają akcje. Ożywienie gospodarcze, choć w ostatnich miesiącach już nie tak silne, jest faktem. Z kolei inflacja (a właściwie deflacja) jest bardzo niska. Taka mieszanka tych dwóch czynników to zwykle bardzo korzystne połączenie dla rynków akcji. Co prawda taki stan rzeczy utrzymuje się już od kilku miesięcy, a stopy zwrotu z polskiego rynku trudno nazwać spektakularnymi, ale to wręcz powinno pomóc w podjęciu decyzji. Rynek nie jest przegrzany, nie ma też powszechnego zainteresowania funduszami akcji. Co więcej, nie brakuje negatywnego sentymentu wobec polskiej giełdy, co można traktować jako niemalże kontrariański sygnał.
Z kolei temat surowców, a więc i funduszy na nich skoncentrowanych, przycichł w ostatnich miesiącach, pomimo że wiele towarów odnotowało pokaźne spadki kursów. Niestety, zjawiska deflacyjne na świecie nasilają się, więc trudno oczekiwać by trend odwrócił się z dnia na dzień. Dlatego ta klasa aktywów powinna być traktowana raczej jako sposób na dywersyfikację portfela, niż jego trzon.
Michał Pietrzyca, Dom Maklerski BOŚ
Zawsze warto inwestować, jeśli zależy nam na powiększaniu swojej pozycji kapitałowej. Wybieranie funduszy inwestycyjnych powinno być skrupulatnym procesem, podobnie jak selekcjonowanie akcji do portfela. Inwestor, przy decydowaniu się na konkretne fundusze, powinien kierować się prostą zasadą: lokujemy środki pieniężne tam, gdzie występują czytelne, wzrostowe tendencje. Mówiąc wprost, kupujemy zarabianie danego funduszu. To arcyprosta technika, ale stanowiąca o szeroko pojętym sukcesie inwestycyjnym na rynku.
Fundusz, który dynamicznie pnie się w górę, jest dowodem, że zarządzający bardzo trafnie dobrał do niego różnego rodzaju aktywa i/lub strategiczne podejście. My wówczas mamy satysfakcję, że ulokowane pieniądze skrupulatnie pracują i odnoszą sukcesy, gdyż są prowadzone przez „zarabiający fundusz”. Gdy tylko kończy się na nim pozytywny trend, wówczas inwestor powinien bardzo szybko podjąć twardą decyzję: umorzyć jednostki/skonwertować je na inne czy przeznaczyć kilkakrotnie większą sumę pieniędzy na cykliczne dokupowanie posiadanych jednostek TFI, gdy np. tanieją w danym okresie o 10-15 procent. Takie warunki warto sobie zawczasu przygotować, zanim wejdziemy w świat funduszy inwestycyjnych.
Ponadto każdy powinien dokładnie przebadać wybrane fundusze pod kątem ryzyka, ratingów, historycznych stóp zwrotu i zmienności wycen. Należy także uważnie przeczytać kartę danego funduszu. Zapoznanie się z zawartością kupowanej paczki pozwoli nam powiązać globalne szanse i zagrożenia z rodzajami aktywów, jakie zarządzający wtłoczył do swojego portfela. Przy ograniczonej ilości czasu można wybrać fundusze typu ETF, które pasywnie naśladują konkretne indeksy.
Także i w tym przypadku sprawdzi się reguła „kupuj siłę a sprzedawaj słabość”. Przykładowo ETF na S&P500 (średnia giełdowa z USA) pozwolił zarobić prawie 80% w 3 lata natomiast ETF na DAX-a (średnia giełdowa z Niemiec) zyskał w tym samym czasie 45%. Co ciekawe, różnica ta zaczęła narastać dopiero od sierpnia tego roku, więc inwestorzy, którzy zareagowali zdecydowanie szybko, mogli tę dysproporcję intratnie wychwycić i np. słabnący ETF wyrzucić z portfela, a w jego miejsce ulokować środki w poparty makroekonomicznie trend w górę na S&P500. Pamiętajmy, że pasywne inwestowanie jest o wiele bezpieczniejsze niż próbowanie swojej taktyki na rynkach akcji, towarów, walut czy papierów dłużnych.
Ostatnie dane makro wskazały dla Polski ponownie spadek cen towarów i usług konsumpcyjnych (-0,6% r/r i 0% m/m, Poprz. -0,3% r/r i 0% m/m) w ujęciu wskaźnika CPI. Komentatorzy rynkowi czy niektórzy zarządzający mówią już wprost o bardzo słabej, ale jednak deflacji. Z kolei dane te dla Niemiec i Eurolandu, rozpatrywane pod kątem harmonicznym CPI, pokazują wyhamowanie inflacji, która pod kątem CPI dla USA wskazuje przez ostatnie miesiące brak zmian m/m czy +0,1%. Takie parametry pokazują pewien trend, który, jeśli się utrzyma, to powinien w 2015 roku nadal podtrzymać relatywną siłę Wall Street wobec spółek z Eurolandu i Polski.
Z tego względu nieco silniejsze powinny być w moim przekonaniu, przy zachowaniu wskazanego status quo, fundusze akcyjne spółek z USA (nie zapominajmy o magii roku poprzedzającego rok prezydencki). Ponadto, jeśli proces minideflacyjny utrzyma się na krajowym rynku, wówczas prawdopodobnie fundusze dłużne, oczywiście wybrane, np. relatywnie silniejsze od pozostałych, będą konkurowały stopami zwrotu z wieloma bardziej ryzykownymi, zmiennymi funduszami akcyjnymi.
Obserwujmy spadek cen żywności w Polsce i jeśli tendencja ta będzie się pogłębiać, co zależy od okresu trwania rosyjskiego embarga oraz nowych sankcji, to wówczas zobaczymy standardowe zachowanie się cen obligacji wobec panującej deflacji. W takich realiach makro właśnie fundusze dłużne będą walczyły o podium wśród krajowych funduszy TFI. Pamiętajmy także, że akcje zaczynają potężne fale wzrostowe, gdy tylko deflacja zaczyna topnieć. Pierwsze kroki redukujące spadki cen dadzą wówczas jaskółkę dla funduszy krajowych dot. akcji i taki parametr brzegowy trzymałbym pod obserwacją przez cały 2015 rok.
Nie wolno jednak zapominać, że każdy z nas ma inny profil inwestycyjny, odmiennie reaguje na zmiany giełdowe, ryzyko, na szanse i zagrożenia. To obliguje do przebadania swojego profilu oraz opowiada się za umiejętnym dopasowaniem wyselekcjonowanych funduszy inwestycyjnych.
Treści dostarcza GazetaTrend.pl