Kapitał wymaga wiedzy i wyobraźni
[30.04.2014] Na ile rząd, system legislacyjny i dostępne instrumenty finansowe sprzyjają rozwojowi innowacji na krajowym rynku i sukcesom polskich przedsiębiorców w upowszechnianiu nowatorskich rozwiązań?
Rozmowa z prof. dr. hab. Tadeuszem Baczką, prof. nauk ekonomicznych z Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk
Jak na przestrzeni ostatnich lat ocenia pan postępy krajowych przedsiębiorstw w zakresie budowania gospodarki opartej na wiedzy i na ile osiągane wyniki pozwalają wiązać nadzieje z sektorem B+R oraz innowacyjnością?
– Pod względem poziomu innowacyjności polska gospodarka jest nisko oceniana w międzynarodowych rankingach, ale ocena przedsiębiorstw wygląda już znacznie lepiej. Wyniki European Innovation Survey opracowane dla Komisji Europejskiej przez Uniwersytet w Maastricht pozwalają przyjrzeć się poszczególnym czynnikom, które składają się na opis innowacyjności danego kraju. Faktycznie to nie kraje są innowacyjne tylko firmy, które osiągają efekt rynkowy na podstawie posiadanej lub pozyskiwanej wiedzy. W związku z tym międzynarodowe oceny odzwierciedlają raczej to, co dzieje się w otoczeniu biznesu, na ile warunki tworzone w Polsce odpowiadają najwyższym standardom międzynarodowym. Efektywność przedsiębiorstw jest w pewnym stopniu odbiciem jakości otoczenia, w którym się poruszają. Zwraca uwagę, że uwzględniając innowacje nietechnologiczne, które nie wymagają nakładów na badania i rozwój, Polska ma wysoką, wręcz ponadprzeciętną dynamikę, ale również w innych segmentach dynamika zmian jest spora.
Przyglądając się innowacyjnym firmom i ich powiązaniom z nauką, możemy zauważyć pewne znaczące pozytywne zjawiska, które nie są uwzględniane w statystykach i rankingach. Jeżeli na krajowym rynku pojawia się wysokiej klasy innowacja, to w następstwie pojawiają się firmy, które poza wszelkimi układami nawiązują z tą firmą relacje i przenoszą jej dorobek na inne dziedziny, co stanowi istotną wartość. Ponadto na tle Europy w Polsce jest najwięcej firm, które zatrudniają do 10 osób, ale wiedza na ich temat jest znikoma, podczas gdy właśnie w mikroprzedsiębiorstwach dzieje się w sferze innowacji bardzo dużo. W obecnych warunkach żeby zaistnieć na konkurencyjnych rynkach, firmy, chcąc nie chcąc, muszą inwestować w badania i rozwój, nawet jeśli nie nazywają tego w ten sposób, bo – jak u Moliera – nie wiedzą, że mówią prozą.
Czy słusznie z największymi dokonaniami w zakresie innowacyjności kojarzone są duże firmy, które mają większe możliwości i nakłady na sektor B+R?
– Oczywiście podmioty, które dysponują dużymi funduszami na badania, mają większe szanse na wdrożenie i upowszechnienie wyników badań w skali międzynarodowej, jednak nie znaczy to, że mała firma nie może stać się liderem innowacyjności w skali światowej. Należy bowiem pamiętać, że same inwestycje w badania i rozwój nie wystarczą. Chodzi o to, by dawały konkretny efekt rynkowy. Często te największe firmy są już za duże, by być innowacyjnymi. Skupują rozwiązania od mniejszych usługodawców, co stanowi ogromną szansę dla małych firm.
Czy obserwacje rynku i analizy opracowywanych rankingów potwierdzają, że wraz ze statystykami zmieniają się sektory przemysłu wiodące prym w pracach badawczo-rozwojowych i opracowywanych wynalazkach oraz branżowi liderzy w dziedzinie innowacji?
– To ciekawe pytanie, na które obecna wiedza nie pozwala dać pełnej odpowiedzi. Kwestie poszczególnych sektorów gospodarki nie są w zasadzie poruszane na forum, a najwyższy czas to zmienić i przyjrzeć się konkretnym branżom. W każdym obszarze, łącznie z sektorami uznawanymi za tradycyjne i niekojarzonymi z dynamicznym postępem, jest miejsce na innowacje, które mogą mieć znaczenie w wymiarze globalnym. Jeśli przyjrzymy się poszczególnym branżom, nie widać wielu nowych liderów. W zakresie innowacyjności ciągle prym wiodą takie obszary, jak sektor medyczny, transportowy, teleinformatyczny.
Nowym, wartym odnotowania zjawiskiem, jest pojawienie się innowacyjnej myśli w – paradoksalnie nisko ocenianym – transporcie kolejowym, w obrębie którego polscy producenci zaczynają robić karierę międzynarodową. Widać, że tam, gdzie istnieje popyt na innowacje, firmy potrafią to wykorzystywać. Niestety nie zawsze udaje się wykorzystać popyt krajowy, ale przy pewnych zmianach instytucjonalnych jest szansa na ich wzmocnienie również na polskim rynku. Cały czas nie mamy pełnego obrazu prac badawczo-rozwojowych realizowanych przez firmy w Polsce.
Mówię o braku danych dotyczących przedsiębiorstw zagranicznych, które korzystają ze wsparcia polskich uczelni i współpracują z małymi polskimi firmami, a także najmniejszych przedsiębiorstw, o których działalności badawczej niestety wciąż mało wiemy. Wiąże się to z luką instytucjonalną w zakresie obowiązku publikacji danych o nakładach na obszar B+R przez koncerny zagraniczne w Polsce, a z drugiej strony z potrzebą zmiany ustawy o rachunkowości, żeby informowały one małe firmy o kosztach, jakie ponoszą na badania. To znacznie ułatwiłoby kontakty z tymi firmami instytucjom badawczym.
Jakie przeszkody najczęściej napotykają innowacje na drodze do komercjalizacji i zastosowania w biznesie na skalę masową?
– Problemy wiążą się przede wszystkim z popytem i finansami. Te natury finansowej są eksponowane najczęściej, ale wynikają poniekąd z niedostatecznego popytu. To, że firmy najczęściej wskazują na problemy finansowe jako wyzwanie, z którym muszą się zmierzyć, stanowi paradoks w okresie, kiedy mamy do czynienia z jednym z największych napływów funduszy europejskich na innowacje. Nasuwa się wniosek, że coś jest nie tak z alokacją środków pomocowych, które nie trafiają w potrzeby tych, którzy realizują projekty z największym potencjałem. Z drugiej strony jeżeli mówimy o barierze popytowej, ma ona charakter kulturowy, a to stawia poważne wyzwania przed systemem edukacyjnym, żeby stworzyć nowe wzorce zachowań.
Warto również zwrócić uwagę, że w debacie publicznej innowacje często są utożsamiane ze sferą techniczną, a to mocno – zupełnie niesłusznie – zawęża obszar spraw związanych z sektorem B+R. W efekcie nie dostrzega się znaczenia czynnika popytowego, który jest kluczowy dla napływu funduszy. Bardzo ważna dla obszaru ekonomii jest też asymetria informacji. Innowacje są inwestycjami, a te wiążą się z decyzjami, toteż jeżeli dochodzi do współpracy sektora naukowego i biznesowego, w grę wchodzi kwestia komunikacji i posiadania wzajemnego informacji o sobie. Wsparciem w obszarze komunikacji jest system ocen innowacyjności firm
Co stanowi dziś poważniejszy problem: finansowanie projektów badawczych realizowanych przez biznes i naukę czy chęć oraz gotowość obu środowisk do współpracy?
– Obie te sfery są dużym wyzwaniem. Trzeba zdawać sobie sprawę, że doprowadzenie do zastosowania innowacyjnego produktu w skali światowej wymaga bardzo dużych nakładów. Pozyskiwania ich nie można wiązać wyłącznie z finansowaniem publicznym. Jednocześnie partnerstwo publiczno-prywatne jest w Polsce mało popularne, a szkoda, bo rozwiązanie to doskonale się sprawdza w działaniach o charakterze innowacyjnym.
Do pewnego etapu dostatecznym wsparciem są fundusze publiczne, jednak wobec dużych potrzeb związanych z realizacją innowacyjnych projektów warto umiejętnie włączyć odpowiednie instrumenty finansowe, rynek kapitałowy, światowe koncerny. Bez tego nie uda się dotrzeć na międzynarodowe rynki. Jeżeli chodzi o chęć współpracy, silnie osadzoną w sferze mentalności i kultury, zmiany wymagają świadomej polityki i instrumentów, które będą przesuwać ciężar działań z finansowania infrastruktury badawczej do finansowania struktur wiedzy.
W tym procesie duża rola przypada funduszom publicznym oraz instrumentom informacyjnym. W poprzednim okresie finansowania mieliśmy do czynienia z licznymi inwestycjami w infrastrukturę badawczą, jednak istnieje ryzyko, że znaczna ich część nie zostanie właściwie wykorzystana. Z samego faktu, że się coś zbuduje, nie wynika, że inni będą z tego korzystać. Dlatego jak się powiedziało "a", trzeba powiedzieć "b" i przybliżyć firmom to, czym mogą dysponować, oraz zaktywizować uczelnie do nawiązywania kontaktów z firmami. Wszystkie innowacje wiążą się z dużym ryzykiem, zaś informacja to ryzyko zmniejsza. Żyjemy w wieku informacji i musimy się nauczyć z tego potencjału korzystać.
Gdy mowa o potencjale, nasuwa się pytanie, jak wiele krajowych rozwiązań innowacyjnych ma szansę zaistnieć w skali międzynarodowej i popularyzować za granicą polską myśl innowacyjną?
– Wiele polskich firm jest włączonych w międzynarodowe łańcuchy wartości. Dobrym przykładem jest przemysł lotniczy czy samochodowy, w obrębie których wytwarza się w Polsce elementy składowe produktu, który powstaje w innym kraju. Właśnie wykorzystując łańcuchy wartości, można sprzedawać produkty w skali międzynarodowej. Innym przykładem otwarcia furtki dla polskich innowacji są sieci handlowe, które eksportują krajowe wyroby na rynki obce.
Trzeba umieć korzystać z dostępnych możliwości, choć nie jest to łatwe, dlatego potrzebne jest wsparcie informacyjne firm i uświadomienie im ich miejsca i roli w łańcuchu wartości. Istnieją w Polsce małe firmy, które od początku potrafiły rozpoznać swoje miejsce w sieci powiązań i dziś zbierają plony. Dobrym przykładem jest niewielka firma Optopol Technology z Zawiercia, która zainwestowała w uniwersyteckie opracowanie tomografu do badania oczu, który trafił na giełdę i wzbudził zainteresowanie światowych koncernów w Stanach Zjednoczonych, a sama firma została wykupiona przez Canon.
Z czego najbardziej możemy być dumni, jeśli spojrzeć na krajowy dorobek i potencjał w obszarze budowania nowoczesnej gospodarki opartej na wiedzy oraz skuteczność transferu wyników badań do biznesu?
– Najbardziej dumni powinniśmy być właśnie z takich historii, jak ta przytoczona powyżej, która ilustruje, że mały zakład jest w stanie zrobić więcej niż duży koncern. Takich przykładów osiągnięć małych firm, które są na tyle znaczące, że największe światowe potęgi ubiegają się o ich przejęcie, jest znacznie więcej. Te małe firmy często są w stanie pokonać bariery, z którymi instytucje publiczne sobie nie radzą. To najlepiej obrazuje siłę innowacyjnej przedsiębiorczości. Jednocześnie mimo że firmy te osiągają sukcesy, to ich skala jest mniejsza niż mogłaby być. Należy zdać sobie sprawę, że na przestrzeni 20 lat wiele firm w Polsce potrafiło rozwinąć jednoosobową działalność do poziomu zatrudnienia 2 tys. osób.
Mamy ogromny potencjał wzrostu, ale jednocześnie często brakuje wyobraźni i kapitału, żeby wykonać kolejny krok. Chciałbym zwrócić uwagę, że w świetle innowacyjności zwykle mówi się o sektorze kolejowym, teleinformatycznym, rynku zdrowia, a pomija osiągnięcia innych obszarów z potencjałem i osiągnięciami, jak choćby przemysł spożywczy, zaliczany do tradycyjnych. Należy pamiętać, że wyrób eksportowany na rynki obce musi spełniać wysokie standardy, co wymaga zaawansowanych badań, które są w Polsce z powodzeniem realizowane.
Podobnie w sektorach meblowym czy odzieżowym mamy do czynienia z innowacyjnym designem, który plasuje Polskę na 10. pozycji w skali światowej. Wiele naszych technologii zdobywa uznanie właśnie poza krajem, ale transfer technologii nie został doprowadzony do końca, więc nie można mówić o pełnym sukcesie. Silną pozycję mamy w produkcji materiałów, czego przykładem jest choćby grafen. Niemniej jeśli nie zostanie to odpowiednio potraktowane od strony rynkowej, istnieje ryzyko, że zmarnujemy potencjał i nie wykorzystamy swojej szansy.
Na ile rząd, system legislacyjny i dostępne instrumenty finansowe sprzyjają rozwojowi innowacji na krajowym rynku i sukcesom polskich przedsiębiorców w upowszechnianiu nowatorskich rozwiązań?
– Liczba instrumentów wsparcia dedykowanych innowacjom systematycznie rośnie. W efekcie część firm może czuć się zdezorientowanych i zagubionych w natłoku narzędzi przy jednoczesnym braku informacji. Problemem większym niż dostępność instrumentów wsparcia jest umiejętność trafienia ich autorów w potrzeby twórców innowacji. To wiąże się ze wspomnianym już ryzykiem, które jest nieodłącznym elementem każdej innowacji, w tym projektów finansowanych z funduszy publicznych. W efekcie faworyzowane są projekty obciążone mniejszym ryzykiem.
Chętniej inwestuje się w struktury zastane, z dużym udziałem skarbu państwa, niż w przedsięwzięcia o faktycznie dużym potencjale innowacyjności. Tu znowu odczuwalny staje się problem alokacji funduszy publicznych i prywatnych, które nie zawsze przekładają się na efekt rynkowy, PKB, dobrobyt społeczny. Koncentracja na tym, żeby lokować środki w najbardziej innowacyjnych firmach jest sprawą zasadniczą. Jednocześnie mamy do czynienia z dużym wyzwaniem informacyjnym, bo często są to bardzo małe firmy, o których nikt nie słyszał, niekiedy jeszcze niezarejestrowane, we wstępnej fazie rozwoju.
Czy mimo wspomnianych problemów nadzieje, jakie rząd wiąże z gospodarką opartą na wiedzy, mają odzwierciedlenie w potencjale przedsiębiorczości i obserwowanym postępie w zakresie innowacyjności?
– Od strony rozwoju struktur przedsiębiorczych zachodzi wiele pozytywnych zjawisk. Niestety wciąż nie mają one charakteru masowego, a dopiero wtedy można mówić o szansie na sukces. Osiągnięcie takiego stanu wymaga kolosalnego wysiłku administracji publicznej, włączenia podmiotów prywatnych i obopólnej woli współpracy, aby skutecznie obejść bariery, jakie pojawiają się w otoczeniu biznesu. Jeżeli nie zostaną wdrożone radykalne zmiany, będziemy mieli do czynienia ze wzrostem gospodarczym, ale w sferze innowacyjności z zacofaniem.
Rozmawiała Magdalena Szczygielska
źródło: FAKTY Magazyn Gospodarczy