Funkcjonujący w Polsce w latach 2017 – 2018 system zapewnienia bezpieczeństwa i jakości żywności wymaga zmian w zakresie ochrony konsumentów przed produktami o niedostatecznej jakości – tak wynika z opublikowanych 16 kwietnia 2020 r. informacji o wynikach kontroli przeprowadzonej przez Najwyższą Izbę Kontroli „Bezpieczeństwo żywności” (Nr ewid. 176/2019/P/19/084/LLO).
NIK na wstępie swojego raportu podkreśla, że bezpieczeństwo żywności to priorytetowy filar ochrony zdrowia publicznego, a co za tym idzie także gospodarki państwa. Już w 2004 roku Unia Europejska wydała rozporządzenie zobowiązujące państwa członkowskie do wyznaczenia na swoim terytorium organów właściwych do kontroli żywności. W Polsce są nimi obecnie: Główny Inspektor Sanitarny, Główny Inspektorat Weterynarii, Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz Inspekcja Handlowa i organy Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa, a także Wojskowa Inspekcja Weterynaryjna, Wojskowa Inspekcja Sanitarna, Państwowa Inspekcja Sanitarna Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady nr 178/2002 z dnia 28 stycznia 2002 r. ustanawiające ogólne zasady i wymagania prawa żywnościowego, powołujące Europejski Urząd do Spraw Bezpieczeństwa Żywności oraz ustanawiające procedury w sprawie bezpieczeństwa żywności (Dz.Urz. UE L 31 z 1.02.2002 r.), całkowita odpowiedzialność za bezpieczeństwo żywności spoczywa na producentach i dystrybutorach żywności. Bezpieczeństwo żywności przejawia się przede wszystkim walką z fałszowaniem żywności oraz innymi praktykami mogącymi wprowadzić w jej zakresie w błąd konsumenta. To właśnie funkcjonujący w Polsce system ochrony bezpieczeństwa żywności został przez NIK poddany kontroli.
Z raportu wynika, że system kontroli organów inspekcji jest mało skuteczny w obszarze towarów z krótką datą przydatności do spożycia. Nim wszystkie służby zakończą swoje działania, trafia ona na stoły konsumentów. W dwóch przypadkach NIK ustaliła w takiej udostępnionej konsumentom żywności bakterię Listeria monocytogenes, bardzo groźną dla słabszych organizmów, zwłaszcza kobiet w ciąży i dzieci. Na 10 poddanych analizie zgłoszeń badanych przez inspekcję sanitarną szczebla wojewódzkiego, w 6 cała zgłoszona i poddana w wątpliwość co do jakości żywność została sprzedana. Na 12 zgłoszeń badanych przez inspekcję weterynaryjną, tylko w 4 przypadkach wycofano całość zakwestionowanej partii żywności.
Kolejnym problemem jest brak w Polsce skutecznych rozwiązań w obszarze ujawniania nielegalnej, a więc niekontrolowanej przez odpowiednie służby, produkcji żywności pochodzenia zwierzęcego. Od grudnia 2016 r. do stycznia 2019 r., inspekcja weterynaryjna wykryła 290 takich producentów. Ale ich wykrycie nastąpiło w głównej mierze nie poprzez działania odpowiednich służb, a dzięki informacjom od konsumentów i innych uczestników obrotu gospodarczego.
NIK jako główne przyczyny ww. stanu wskazuje braki kadrowe w jednostkach inspekcyjnych i laboratoriach. Niedobory, np. lekarzy w inspekcji weterynaryjnej, powodowane są, zdaniem NIK, niedostatecznym poziomem wynagradzania.
We wnioskach pokontrolnych NIK postuluje o zwiększenie finansowania służb inspekcji żywności, o zorganizowanie systemu kontroli i poboru próbek, który usprawniłby proces zapobiegania wprowadzeniu na rynek niebezpiecznej dla zdrowia konsumentów żywności, oraz o stworzenie rozwiązań pozwalających na skuteczniejsze wykrywanie nielegalnej produkcji żywności pochodzenia zwierzęcego.
„W ocenie Najwyższej Izby Kontroli realizacji powyższych wniosków systemowych sprzyjałoby powierzenie kompleksowego nadzoru nad żywnością jednolitej, wyspecjalizowanej służbie bezpieczeństwa żywności” (www.nik.gov.pl).
Redakcja Portalu Skarbiec.biz