Ostateczne rozwiązanie kwestii OFE


Ostateczne rozwiązanie kwestii OFE

[29.07.2016] Po niemal 20 latach funkcjonowania otwarte fundusze emerytalne znikną z rynku. Niewiele stracą na tym instytucje finansowe, które są właścicielami zarządzających OFE powszechnych towarzystw emerytalnych. Zaś ubezpieczeni, których oszczędności zgromadzone są w funduszach, zdecydowanie zyskają.

Przyświeca nam intencja, aby nie stworzyć systemu, który będzie znakomitym źródłem do zarabiania dla instytucji finansowych. OFE w ciągu kilkunastu lat zarobiły dziesięciokrotność włożonego kapitału – zapowiedział minister rozwoju Mateusz Morawiecki.

Zgodnie z planem wicepremiera Morawieckiego 35 mld zł, czyli około 25 proc. wszystkich aktywów, które OFE zainwestowały w akcje notowane na rynkach zagranicznych, obligacje oraz trzymały w postaci depozytów na rachunkach bankowych, trafi do Funduszu Rezerwy Demograficznej. Pozostałe 103 mld zł, które OFE zainwestowały w akcje notowane na GPW, trafi na Indywidualne Konta Emerytalne (IKE). IKE przeniesione zostaną z II do III filaru emerytalnego, co oznacza, że oszczędzanie na nich stanie się dobrowolne. Ich właścicielami będą dotychczasowi członkowie OFE.

Dobrowolność oszczędzania i przeniesienie pieniędzy na indywidualne konta nie oznacza jednak, że ubezpieczeni będą mogli nimi swobodnie dysponować – ich wypłata będzie możliwa dopiero po osiągnięciu wieku emerytalnego. Powołane do zarządzania OFE powszechne towarzystwa emerytalne (PTE) mają zostać przekształcone w towarzystwa funduszy inwestycyjnych i będą zarządzały środkami zgromadzonymi w IKE. Co to oznacza dla właścicieli PTE i klientów OFE?

Ile zarabiały PTE

Dotychczas zarządzanie pieniędzmi zgromadzonymi w OFE przynosiło PTE i ich akcjonariuszom regularne zyski, choć dokonywane od 2009 r. zmiany w systemie spowodowały, że biznes ten stracił na atrakcyjności. To wtedy maksymalna wysokość opłat pobieranych przez PTE od składek przekazywanych do OFE została zmniejszona z siedmiu do 3,5 proc. Po kolejnych dwóch latach wysokość składek odprowadzanych do OFE obniżono z 7,3, do 2,3 proc. wynagrodzenia brutto (obecnie do OFE trafia 2,92 proc.). Przed dwoma laty wprowadzona została dobrowolność oszczędzania w funduszach. W rezultacie z ponad 16 mln ubezpieczonych na dalsze zasilanie swojego konta zdecydowało się 2,5 mln członków OFE.

Ostateczny efekt zmian jest taki, że strumień pieniędzy przekazywanych z ZUS do OFE istotnie zmalał – z 22,4 mld zł w rekordowym 2010 r. do 3,1 mld zł w zeszłym roku. To w istotny sposób zmniejszyło przychody PTE, które przed początkiem zmian w systemie pochodziły przede wszystkim z opłat pobieranych od składek. I tak w 2010 r. łączne przychody działających na rynku towarzystw wyniosły 2 mld zł, z czego 1,3 mld zł przypadło na opłaty od składek. W 2015 r. łączna kwota przychodów spadła do 953 mln zł, a opłaty od składek stanowiły tylko 6 proc. tej sumy. Obecnie głównym źródłem gotówki dla PTE są opłaty za zarządzanie, ale ten strumień pieniędzy również został ograniczony, po tym jak w 2013 r. 153 mld zł, czyli 52 proc. aktywów OFE zostało przeniesione do ZUS. Jeszcze w 2013 r. z opłat za zarządzanie PTE zgarnęły 1,1 mld zł, w 2015 r. kwota ta zmalała do 740 mln zł.

Na poziomie zysku netto w ostatnich 15 latach działające na rynku PTE zarabiały łącznie od 0,4 do 0,7 mld zł rocznie. W rekordowym 2014 r., kiedy zmieniony został sposób tworzenia branżowego funduszu gwarancyjnego, dzięki czemu do PTE wpłynęło dodatkowe 980 mln zł, wynik netto zamknął się kwotą 1,1 mld zł. W zeszłym roku zyski PTE spadły do 481 mln zł, co jednak i tak dało akcjonariuszom stopę zwrotu z kapitału własnego na poziomie 20 proc. To niemal o połowę mniej, niż jeszcze w 2008 r., ale wciąż bardzo dużo. Dla porównania, ten sam wskaźnik dla banków wyniósł w zeszłym roku 7 proc., w przypadku firm ubezpieczeniowych 17 proc., co pokazuje, że nawet po zmianach dla zarządzających firm biznes emerytalny jest wyjątkowo intratny.

Z deklaracji ministra Morawieckiego i jego współpracowników można wywnioskować, że dotychczasowi właściciele PTE, którymi są głównie zagraniczne instytucje finansowe, ale także PZU czy PKO BP, także po przekształceniu OFE w IKE, będą zarządzać zgromadzonymi w systemie oszczędnościami. Jednocześnie maksymalna opłata za zarządzanie ma w przyszłości, w przypadku produktów emerytalnych, nie przekraczać 0,6 proc. aktywów. Obecnie PTE pobierają opłaty w wysokości 0,5 proc. To oznacza, że po reformie systemu, która planowana jest na 2018 r., zyski właścicieli PTE spadną mniej więcej o 25 proc. ze względu na przesunięcie części aktywów OFE do Funduszu Rezerwy Demograficznej.

Emerytury mogą wzrosnąć

Wiele wskazuje także na to, że zmiany w systemie emerytalnym nie tylko nie pogorszą, ale mogą poprawić sytuację przyszłych emerytów. Być może najważniejszą zmianą związaną z reformą systemu emerytalnego będzie swojego rodzaju prywatyzacja pieniędzy zgromadzonych w OFE. Odkąd z funduszy do ZUS przeniesione zostały obligacje skarbowe nad OFE krążyło widmo całkowitej likwidacji – to znaczy oddania w zarządzanie państwa także pozostałych aktywów, co w praktyce oznaczałoby ich wyprzedaż i wydanie zdobytych w ten sposób pieniędzy na cele socjalne. To rozwiązanie poprawiłoby sytuację finansów publicznych i obniżyło poziom długu, ale byłoby katastrofalne dla giełdy i niekorzystne dla przyszłych emerytów. Zapisanie pieniędzy na indywidualnych kontach i powierzenie zarządzania nimi prywatnym instytucjom możliwość wprowadzenia w życie takiego rozwiązania praktycznie wyklucza.

Zmiany w systemie emerytalnym mogą też korzystnie wpłynąć na wysokość przyszłych emerytur. Od 2011 r., po ograniczeniu strumienia pieniędzy płynących do OFE, ZUS utworzył tzw. subkonta, na które przekazywana jest ta część składki, która wcześniej trafiała do funduszy. Z przedstawionych przez ministra Morawieckiego propozycji można wywnioskować, że od początku 2018 r. całe 7,3 proc. wynagrodzenia brutto będzie zapisywane na subkoncie w ZUS. Zgromadzone tam środki podlegają corocznej waloryzacji o średnie nominalne tempo wzrostu PKB z ostatnich pięciu lat. W 2012 r. wartość środków zgromadzonych na subkoncie została powiększona o 6,3 proc., w 2013 r. o 5,1 proc., w dwóch kolejnych latach o 4,9 i 4,4 proc. W tym samym czasie przeciętna wartość jednostki OFE spadła o 4,5 proc. w 2012 r., w dwóch kolejnych latach wzrosła o 16,5 i 7,2 proc., żeby w 2015 r. ponownie spaść o 4,8 proc. W ciągu czterech lat wartość środków gromadzonych na subkoncie w ZUS rosła każdego roku przeciętnie o 5,1 proc., w przypadku OFE analogiczny wskaźnik wyniósł 3,1 proc. Oznacza to, że z punktu widzenia wysokości przyszłej emerytury trzymanie pieniędzy na subkoncie w ZUS było znacznie korzystniejsze, niż w funduszach emerytalnych.

Z zestawienia sporządzonego przez firmę Analizy Online wynika, że od początku funkcjonowania w sierpniu 1999 r. do końca 2015 r., fundusze emerytalne zarabiały każdego roku średnio 4,65 proc. Gdyby w tym czasie wartość emerytalnych oszczędności pomnażana była zgodnie z zasadami waloryzacji obowiązującymi na subkoncie, to średnie roczne tempo wzrostu wyniosłoby 8 proc., czyli niemal dwa razy więcej. Stopy zwrotu z funduszy emerytalnych zależą w znacznej części od tego, co dzieje się z kursami akcji na giełdzie, a te podlegają znaczącym wahaniom. W okresie funkcjonowania OFE na rynku zdarzyły się dwa poważne załamania kursów (w 2001 i 2008 r.) i kilka okresów słabej koniunktury (2011, 2015), kiedy wycena jednostek uczestnictwa spadała. Sposób waloryzacji na subkoncie zakłada, że nie może ona być niższa niż zero – gdyby zdarzyło się tak, że polski PKB spadnie, to wartość środków zgromadzonych na subkoncie nie ulegnie zmianie.

W 2018 r. OFE zamienią się w klasyczne fundusze akcji, którymi w istocie są już od dwóch lat. Ich wyniki inwestycyjne będą jednak lepsze niż działających na rynku funduszy akcji ze względu na dużą różnicę w poziomie opłat za zarządzanie. W OFE wynoszą one 0,5 rocznych aktywów, TFI pobierają 3,75 proc. Z punktu widzenia opłat pobieranych od klientów OFE są najtańszą formą zbiorowego inwestowania. To także działało będzie na korzyść przyszłych emerytów. Jeśli zatem nowy system emerytalny wejdzie w życie w kształcie proponowanym przez ministra Morawieckiego, będzie to rozwiązanie korzystne z punktu widzenia większości jego uczestników.

Tomasz Jóźwik

Treści dostarcza Gazeta Bankowa

Roman Przasnyski – główny analityk, Gerda Broker

dostarczył: infoWire.pl

Oceń ten artykuł: