Od czasu kryzysu finansowego do całkiem niedawna inwestujący w akcje nie mieli powodu do dywersyfikacji portfeli za pomocą innych instrumentów. Ostatecznie hossa oznaczała utrzymującą się niską zmienność i wysokie zyski. Efekty uboczne przedłużonej hossy zaczynają być jednak coraz bardziej widoczne.
System finansowy nadmiernie opierający się na dźwigni finansowej w połączeniu z wolniejszym wzrostem gospodarczym i niepewnością polityczną utrudnia inwestorom nawigowanie po burzliwych rynkach.
Jeszcze rok temu obligacje cieszyły się niewielką popularnością; era łatwego pieniądza w Stanach Zjednoczonych i w Europie spowodowała, że rentowności obligacji korporacyjnych i skarbowych były stosunkowo niskie. Ponadto ze względu na ryzyko wzrostu inflacji wiele osób uwierzyło, że mogłoby to obniżyć znaczną część realnej rentowności.
Obecnie znajdujemy się w całkiem innej sytuacji. W ubiegłym roku Rezerwa Federalna rozpoczęła podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, co doprowadziło do podwyższenia rentowności; równocześnie inflacja wydawała się pozostawać na stałym poziomie, co sugerowało, że portfel złożony z obligacji krótkoterminowych byłby w stanie jej się oprzeć.
Obecnie banki centralne dokonały zwrotu o 180 stopni w kierunku łagodniejszej, korzystnej dla obligacji polityki pieniężnej. Tymczasem rynek akcji pozostaje zbyt drogi, ponieważ główne wskaźniki ekonomiczne (takie jak odwrócona krzywa dochodowości) sygnalizują, że już wkrótce rozpocznie się recesja.
Inwestujący w akcje powinni przeprowadzić dywersyfikację swoich portfeli i zwrócić uwagę na obligacje. Mimo iż inwestowanie w obligacje może uniemożliwić lokowanie środków w innych, bardziej lukratywnych aktywach, prawdopodobieństwo nadchodzącej recesji oznacza, że może to być w istocie korzystne dla inwestycji o stałym dochodzie. Ostatecznie obligacje gwarantują posiadaczowi pewien zysk (rentowność) nawet w sytuacji, gdy wartość bardziej ryzykownych aktywów ulega istotnemu przeszacowaniu.
Ale jakie obligacje?
Najlepszym wyborem byłaby minimalizacja zmienności poprzez inwestycje w obligacje o niskiej korelacji z rynkami akcji. Do tego celu bardzo dobrze nadają się obligacje skarbowe i papiery o ratingu inwestycyjnym, natomiast obligacje o wysokiej rentowności i papiery rynków wschodzących uchodzą za ryzykowne i mogą wiązać się z obniżeniem ratingu i niewypłacalnością w przypadku większej przeceny.
Mimo iż obligacje tradycyjnie uważane są za bezpieczną przystań, należy zachować czujność. Rentowność to z pewnością ważny czynnik, jednak może ona gwałtownie wzrosnąć po latach rekordowo niskich stóp procentowych w miarę zbliżania się recesji. Dlatego nie zaleca się wybierania papierów z dolnych rejonów wysokiej rentowności ani emitowanych przez spółki nadmiernie korzystające z dźwigni finansowej. Najbezpieczniejszą metodą unikania niewypłacalności jest pozostanie w obszarze papierów o ratingu inwestycyjnym; nawet jeżeli spółki te nie są niezniszczalne (z naciskiem na solidny bilans), cechuje je nadal niższe ryzyko niewypłacalności, niż obligacje spółek o wysokiej rentowności.
Dobra wiadomość, przynajmniej w odniesieniu do papierów denominowanych w USD, jest taka, że możliwe jest znalezienie solidnych spółek o ratingu inwestycyjnym oferujących 100-150 punktów bazowych przewagi nad obligacjami skarbowymi. Oznacza to, że w obszarze obligacji o ratingu inwestycyjnym możliwe jest zapewnienie sobie rentowności wynoszącej około 4% – nawet w przypadku pięcioletnich lub krótszych terminów wykupu.
Inwestorzy powinni mieć świadomość, że nawet spready papierów o ratingu inwestycyjnym będą się rozszerzać wraz ze spreadami obligacji o wysokiej rentowności w miarę zbliżania się recesji. Nawet biorąc pod uwagę, że według danych historycznych recesja może nastąpić w ciągu 24 miesięcy od odwrócenia krzywej dochodowości, inwestorzy nadal mają sporo czasu na wybór wyłącznie preferowanych przez siebie emitentów i terminów wykupu z korzyścią w postaci rozszerzających się spreadów.
Naszym zdaniem najlepiej pod tym względem wyglądają papiery instytucji finansowych; tacy emitenci, jak Barclays, Unicredit czy Intesa San Paolo oferują nieco powyżej 4% przy terminach wykupu nieprzekraczających pięciu lat. Unicredit, z terminem wykupu w styczniu 2022 r. (XS1935310166), oferuje rentowność na poziomie 4,5% przy zapadalności wynoszącej dwa i pół roku, natomiast Intesa, z terminem wykupu w styczniu 2024 r. (US46115HAP29), oferuje 4,5%. W przypadku Barclay’s podobną rentowność można uzyskać przy dłuższym terminie wykupu, takim jak marzec 2025 r. (US06738EAE59).
Poza sektorem finansowym dostrzegamy solidne okazje w innych branżach, takich jak żywność i napoje – Kraft Heinz, z terminem wykupu w lutym 2025 r. (USU42314AA95), oferuje rentowność na poziomie 4%. Dla inwestorów spekulacyjnych atrakcyjni mogą być producenci samochodów – Ford oferuje rentowność na poziomie 4,8% dla papierów z terminem w maju 1923 r. (US345397XZ10).
Nie jest zaskoczeniem, że obligacje są droższe w strefie euro. Przewaga względem niemieckich obligacji skarbowych jest całkiem spora, jeżeli jednak inwestorzy ponoszą inne koszty finansowania niż w przypadku obligacji niemieckich (np. inwestując w hiszpańskie czy włoskie obligacje skarbowe), spready są znacznie węższe. Inwestorzy ukierunkowani na rentowność będą musieli poprzestać na kompromisie co do jakości obligacji i dobierać spółki z niższych rejonów ratingu inwestycyjnego, ryzykując obniżenie ratingu, które mogłoby zepchnąć te papiery do kategorii wysokiej rentowności. Za przykład może tu nam ponownie posłużyć Ford oferujący rentowność na poziomie 2,8% przy terminie wykupu w marcu 2024 r. (XS1959498160).
Interesujące okazje w obszarze obligacji o ratingu inwestycyjnym denominowanych w euro można znaleźć wśród papierów o dłuższych terminach wykupu, oferujące rentowność na poziomie co najmniej 2%, takie jak Volkswagen z terminem wykupu w czerwcu 2027 r. (XS1586555945).
Inwestowanie w obligacje naturalnie stanowi wyzwanie, jednak ze względu na zwrot na rynku stanie się to koniecznością dla wielu portfeli złożonych wyłącznie z akcji. Zalecamy analizę całego obszaru i dobieranie obligacji, które mogą posłużyć jako zabezpieczenie w okresie pogorszenia koniunktury. Mimo iż najbardziej oczywistym rozwiązaniem może się wydawać lokowanie środków w obligacjach skarbowych, wysokojakościowe obligacje korporacyjne mogą zapewnić podobną stabilizację przy lepszej przewadze.
Źródło: Althea Spinozzi, manager ds. obrotu, Saxo Bank