Kolejny test dla obligacji

obligacje

Raport roczny Idea Banku odnowił obawy o przyszłość także Getin Noble Banku, którego obligacje znów potaniały i oferują ponad 20 proc. rentowności w krótkim terminie.

Na Catalyst notowana jest tylko jedna seria obligacji Idea Banku i jest to główna przyczyna, dla której reakcję inwestorów możemy uznać za stonowaną (11,4 proc. rentowności)

Bardziej – co zrozumiałe – widać ją po notowaniach akcji (w tym tygodniu kurs spadł o jedną trzecią), ale też po notowaniach obligacji Getin Noble Banku, których rentowność wzrosła do ponad 20 proc. w przypadku papierów zapadających w tym i w przyszłym roku. Co ciekawe jednak, rentowność obligacji zapadających w 2023 i 2024 r. jest niższa, a dwóch ostatnich serii w kolejce do wykupu (zapadają latem 2024 r.) nawet jednocyfrowa. Rynek wciąż ma duże problemy z efektywną wycena ryzyka, choć naturalnie uleganie panice też nie musi od razu świadczyć o dojrzałości inwestorów. Jak do tej pory paniki specjalnie nie widać, co jest dla rynku obligacji dobrą wiadomością, bo kolejnego kryzysu mógłby nie przeżyć.

Być może jest to dobry moment, by zastanowić się, czy ograniczenie w oferowaniu obligacji podporządkowanych banków inwestorom indywidualnym okazało się – z perspektywy czasu – dobrym pomysłem (ograniczenie obowiązuje od IV kwartału 2017 r.)

Patrząc na kłopoty GNB i Idea Banku – a to głównie one oferowały obligacje podporządkowane swoim klientom – KNF może gratulować sobie przezorności. Z drugiej strony, gdyby emisje były przeprowadzane, kapitały uzupełniające banków byłyby wyższe, a ryzyko dla nich – i całego systemu – niższe. Oczywiście na koszt posiadaczy tych obligacji, którymi byliby zapewne nie do końca zdający sobie sprawę z ryzyka inwestorzy indywidualni. Niemniej – półtora roku temu pisano o tym – jeśli KNF utrudni inwestorom indywidualnym nabywanie obligacji banków, znajdą oni inne sposoby ryzykownego inwestowania oszczędności i afera GetBacku potwierdziła tę tezę. Oczywiście – o tym wiadomo dziś – GetBack już wcześniej wyprowadzał rynek w pole, ale szczytowa aktywność emisyjna przypadła właśnie na drugie półrocze, na czwarty kwartał 2018 r. Gdyby inwestorzy mieli wybór między obligacjami banku i windykatora, o podobnym oprocentowaniu, być może wybraliby bank, nie można dziś tego jednoznacznie określić.

Powodów do zmartwień – nieco mniejszych, ale jednak – dostarczają rynkowi Zakłady Mięsne Henryk Kania, które po zmianie audytora pod koniec roku nie zdołały przekonać nowego do wydania opinii o sprawozdaniu za 2018 r.

Teoretycznie powinien być to cios w zasadzie uniemożliwiający pozyskiwanie dalszego finansowania (obligacje tanieją), ale trudno przesądzić, jak zachowają się banki. Kredyty można przecież dobezpieczyć, nowe obligacje mogą być wyżej oprocentowane, a skoro sam biznes jest dochodowy, to niepewność audytora, który przecież nie poznał jeszcze spółki tak, jak znają ją inwestorzy, nie musi być elementem decydującym.

Są też i pozytywne wieści

GetBack wykupi obligacje i to przed terminem – brzmi niewiarygodnie, ale to prawda, choć dotyczy tylko papierów zabezpieczonych na certyfikatach funduszu. Kolejny dowód na to, że inwestorzy nie powinni zapominać o zabezpieczeniach obligacji, bo mogą one okazać się cennymi aktywami.

Źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: