Emisje publiczne mieszają na rynku inwestycji

Emisje publiczne mieszają na rynku inwestorskim

O ile popłoch na Catalyst nie musi być w długim terminie wyznacznikiem nastrojów inwestorskich, to już popularność, jaką cieszyły się kolejne emisje publiczne, owszem. Z emisjami wystartowało Echo, a za chwilę zrobi to Orlen. Zadania mają ułatwione.

Emisje publiczne czekają na inwestorów

Ułatwienie polega na tym, że w kwietniu i marcu zapadły dwie starsze emisje publiczne Echa warte łącznie 125 mln zł. W nowej ofercie Echo stara się o 50 mln zł i ma po swojej stronie inne atuty (właśnie uplasował emisję wartą 140 mln zł wśród inwestorów instytucjonalnych, którym wypłacił w tym samym czasie 198 mln zł za zapadające w tym czasie papiery). Warunki emisji z grubsza pokrywają się z tymi, które Echo plasowało – z sukcesem i bez nadmiernej promocji – w ubiegłym roku (2,8 pkt proc. marży ponad WIBOR 6M za czteroletnie obligacje). W ten sposób najbardziej nobliwy z oferujących na naszym rynku – DM PKO BP – przetestuje wrażliwość własnych klientów na default GetBacku i wynik inny niż sukces pokazałby, że sprawa jest poważna.

Z drugiej strony, strona podażowa dostanie także drugą szansę. Po majówce z zapisami rusza PKN Orlen, który podkręcił warunki emisji. Zamiast pięciu lat, są cztery. Zamiast 1 pkt proc. marży, jest 1,2 pkt proc. ponad WIBOR 6M. Emisja warta jest 200 mln zł – tyle, ile inwestorzy otrzymali w kwietniu z wykupionej emisji pochodzącej z pierwszego programu.

Pieniądze są więc w gotowości, emitenci są sprawdzeni, pytanie tylko, czy inwestorzy są w stanie zawierzyć nie tym konkretnym emisjom, ale klasie aktywów jako takiej. W przypadku Orlenu poprawienie warunków, w jakich odbywają się emisje publiczne, można łatwo powiązać z pieskimi nastrojami po GetBacku, ale po pierwsze DM PKO BP miał bardzo niewielki udział w firmowaniu windykatora, po drugie jest także oferującym w emisji Echa, gdzie do podbicia marż nie doszło, dlatego możemy chyba wskazać inną przyczynę. A jest nią inwestycja w Unipetrol (3,5 mld zł) – nawet dla takiej firmy jak Orlen wydatek oznacza wzrost wskaźników zadłużenia. Do tego jeszcze prospekt Orlenu wygasa 20 lipca, a do zdobycia jest jeszcze 600 mln zł.

Nowe zapisy o obrocie mają ukrócić misseling

Oczywiście taka firma jak Orlen mogłaby równie dobrze skorzystać z innego źródła finansowania, ale jeśli program ma być uplasowany w całości i w tak krótkim czasie (po weekendzie majowym zostaną raptem dwa miesiące), trzeba było zalicytować wyżej. Jeśli emisja okaże się sukcesem (np. zniknie z półek w jeden dzień), w kolejnej emisji warunki zostaną pewnie zaostrzone i okaże się, że wyższe oprocentowanie jednej emisji (dodatkowych 20 punktów bazowych to przy 200 mln zł 400 tys. zł więcej odsetek rocznie) to przy skali Orlenu praktycznie pomijalny koszt, zwłaszcza wobec stawki, o którą toczy się gra, czyli wepchnięcie rynku obligacji korporacyjnych w Polsce na dawne tory, oczywiście z wyciągnięciem wniosków i konsekwencji z defaultu GetBacku.

To zresztą już zaczyna się dziać. KNF nie bez przyczyny przypomniała w piątkowym komunikacie o wejściu w życie nowych zapisów ustawy o obrocie, która rozszerza pojęcie oferowania i tym samym nakłada obowiązki licencyjne na wiele butików działających do tej pory w cieniu regulacji obowiązujących domy maklerskie. W ten sposób Komisja ma nadzieje na ukrócenie oferowania inwestycji także w obligacje przez nieprofesjonalne podmioty, a przy okazji chce wyeliminować zjawisko misselingu. Wszystko to są kroki w dobrym kierunku, acz spóźnione w oczach obligatariuszy GetBacku. Rzecz jednak idzie także o przyszłość rynku i tego, czy w niedalekiej przyszłości obligacje korporacyjne wciąż będą alternatywą dla kredytu bankowego.

Emil Szweda, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: