Wirtualny boom lotniskowy
[09.06.2015] Jaki jest symbol aspiracji współczesnych polskich samorządowców? Aquapark, filharmonia, lotnisko? Rzeczywistość pokazuje, że coraz więcej z nich skłania się ku trzeciej opcji. Nowo powstające porty lotnicze na różne sposoby próbują pokonywać problemy typowe dla początkujących przedsiębiorstw, można mieć jednak poważne wątpliwości, czy perspektywy rozwoju transportu powietrznego w Polsce nie zostały przeszacowane.
W świetle statystyk prowadzonych przez Urząd Lotnictwa Cywilnego w 2014 r. 13 działających w tym czasie polskich portów obsłużyło 268?999 lotów, które przewiozły 27?052?316 pasażerów. To o 2,3 proc. lotów i 8,3 proc. pasażerów więcej niż rok wcześniej.
Starzy znajomi
Co oczywiste, najbardziej oblegane były lotniska o ugruntowanej pozycji. Z Portu Lotniczego im. Fryderyka Chopina w Warszawie skorzystało ponad 10,5 mln osób, z portu Kraków-Balice – około 3,8 mln, z lotniska im. Lecha Wałęsy w Gdańsku – około 3,2 mln. Otwarty w obecnym kształcie w 2012 r. port w Modlinie plasuje się na szóstej pozycji z ok. 1,7 mln pasażerów (mimo mniejszej liczby lotów wyprzedza m.in. poznańską Ławicę).
W kategorii cargo zdecydowanym liderem jest również Warszawa, gdzie w 2014 r. obsłużono prawie 53,5 mln kg przesyłek "on board". Ponadmilionowe wyniki uzyskały również Katowice-Pyrzowice (ponad 14 mln kg) i Gdańsk (ok. 4,1 mln kg). Ponad trzystuprocentowy postęp w ciągu roku zanotowała rzeszowska Jasionka (z prawie 200 do ponad 800 tys.). W tym porcie można obecnie nadać przesyłki do Wiednia lub Frankfurtu nad Menem. Trwają również przygotowania do uruchomienia połączeń cargo z Miami. W ubiegłym roku zastępca dyrektora rzeszowskiego lotniska Jan Domagalski zapowiadał budowę specjalnego terminalu dla tego typu usług.
Gdyński niewypał
Symbolem błędnych kalkulacji w polskim transporcie powietrznym pozostaje fiasko przekształcenia lotniska wojskowego w cywilny Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo. Komisja Europejska 11 lutego 2014 r. nakazała zwrot przeznaczonych na ten cel prawie 100 mln złotych pomocy publicznej. Zdaniem Brukseli środki te dawały nowej inwestycji niezgodną z duchem wolnej konkurencji przewagę nad rywalami. Unijni urzędnicy zwrócili także uwagę na nieracjonalność tworzenia nowego partu lotniczego w odległości zaledwie 25 kilometrów od najbliższej tego typu infrastruktury.
Władze portu nie były w stanie zwrócić wymaganej sumy, ponieważ zdążyły ją przeznaczyć na budowę terminalu pasażerskiego i dróg dojazdowych. Przyczyniło się to do ogłoszenia upadłości przez spółkę i przejęcia jej majątku przez syndyka. W marcu tego roku gdyńskiemu urzędowi miasta udało się uzyskać decyzję sądu Unii Europejskiej o możliwości zatrzymania przez inwestorów kilkunastu milionów złotych przeznaczonych na zapewnienie lotnisku bezpieczeństwa. Dokładna wysokość tych nakładów nadal nie jest znana – Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów 26 maja zwrócił się z prośbą o jej wyliczenie do KE. Odpowiedź z Brukseli nie będzie jednak w stanie zmienić negatywnego bilansu całej inicjatywy.
Bardzo długi start
Pokaźne dofinansowanie ze środków publicznych otrzymał również radomski port w Sadkowie. Zarządzająca nim spółka otrzymała kilka pożyczek od władz miasta, ostatnią – w wysokości 3 mln złotych – w styczniu br. W pierwszym kwartale 2015 r. koszty utrzymania lotniska wyniosły 970 tys. złotych, z czego 540 tys. przypadło na płace jego pracowników. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że mimo wpisania Sadkowa w maju 2014 r. do rejestru polskich cywilnych portów, nadal nie obsługuje on żadnej linii pasażerskiej. Sytuacja ta nie zmieni się aż do jesieni, ponieważ od 30 kwietnia do 16 września na radomskim lotnisku nie będzie zapewniana obsada kontrolerów ruchu, będzie więc nadal służyć jedynie potrzebom lotnictwa ogólnego (przelotom innym niż rozkładowe i wojskowe).
– Obecnie prowadzone są ustalenia pomiędzy przedstawicielami miasta Radom, zarządcą portu lotniczego i Polską Agencją Żeglugi Powietrznej związane z gotowością poszczególnych podmiotów do uruchomienia z dniem 17 września br. na radomskim lotnisku służby kontroli ruchu lotniczego. PAŻP podkreśla dobrą współpracę pomiędzy Agencją oraz pozostałymi podmiotami. Szereg działań wymaganych przez Agencję znajduje się w końcowej fazie realizacji – informuje rzecznik PAŻP Mikołaj Karpiński. Jeżeli ten plan zostanie zrealizowany, we wrześniu z Sadkowa zaczną korzystać łotewskie linie Air Baltic. Umowa z przewoźnikiem została podpisana 21 maja.
Poszukiwanie niszy
Kolejnych sposobów zaistnienia na mapie transportu powietrznego szuka Bydgoszcz. Maj przyniósł rozstrzygnięcie przetargu nieograniczonego w postępowaniu o zamówienie publiczne na "Promocję miasta Bydgoszczy poprzez krajowe połączenia lotnicze na trasie Bydgoszcz – Kraków – Bydgoszcz". – Do przetargu przystąpiła tylko jedna firma SprintAir z Warszawy, która złożyła ważną ofertę, na kwotę 1 471?900 zł brutto. Zostało jedynie podpisanie umowy – podała rzecznik prezydenta miasta Marta Stachowiak.
Umowa będzie obowiązywała od 28 czerwca do 30 września br. Loty mają odbywać się trzy razy w tygodniu maszynami marki Saab. Do tej pory SprintAir oprócz czarterów pasażerskich i cargo oraz szkoleń pilotów utrzymywał połączenie pasażerskie Zielona Góra – Warszawa. Mamy więc do czynienia z przewoźnikiem, który specjalizuje się w obsłudze małych portów. Jak na razie podzielonogórski Babimost obsługuje bowiem zaledwie 12 tys. pasażerów rocznie, co jest zdecydowanie najsłabszym wynikiem w Polsce. Nie brakuje oskarżeń, że korzystają z niego głównie pracownicy tamtejszego Urzędu Marszałkowskiego. Na ocenę kolejnego przedsięwzięcia SprintAiru przyjdzie czas po wakacjach – bydgoski magistrat zapewnia o "znacznym" zainteresowaniu.
Lotnictwo dwóch prędkości
Polska infrastruktura lotniskowa potrzebuje niewątpliwie dalszej modernizacji, jednak można odnieść wrażenie, że nie dochodzi do niej tam, gdzie wydaje się najpotrzebniejsza. Na przykład 22 maja została oddana do użytku po remoncie Strefa A-B Terminalu A Portu im. Chopina (dawniej część Terminalu 1). Wielu korzystających na pewno ucieszył powrót możliwości skorzystania z tarasu widokowego. Jednocześnie jednak mgliste pozostają perspektywy budowy nowego terminalu cargo. W ubiegłym roku rzecznik lotniska zapowiadał, że powstanie on do końca 2016 r., jednak z uzyskanych przez nas informacji wynika, że wciąż nie ma szczegółowych planów tej inwestycji.
Wiosną br. Komisja Europejska domagała się od władz lotniska w Lublinie zwrotu 25 mln zł pomocy publicznej. Powodem takiego stanowiska była mniejsza niż przewidywana liczba odprawionych pasażerów w 2014 r. (189 zamiast 270 tys.). Komisja rozważała również kary dla portów w Łodzi i Rzeszowie, które uratowała niższa niż w przypadku Lublina suma dofinansowania. Jeszcze przed wydaniem werdyktu tamtejszy samorząd zapowiadał odwołanie. Szansą na poprawę rentowności portu stanowi nawiązanie współpracy z węgierskimi liniami Wizzair.
Nawet mimo takich jaskółek nadziei można spodziewać się, że dla kolejnych graczy, do których na początku przyszłego roku ma dołączyć port Olsztyn-Mazury w Szymanach, rynkowa walka będzie jeszcze trudniejsza. Ostatnie wyniki największych polskich lotnisk (oprócz wymienionych już w tekście dobrze radzi sobie port Wrocław-Strachowice) sugerują, że przepaść między rezultatami czołówki i outsiderów w tej branży będzie się pogłębiać. A to może oznaczać powtórkę głośnego trzy lata temu lotniskowego krachu w Hiszpanii.
dr Kordian Kuczma
źródło: "Gazeta Finansowa"