Grzegorz Zalewski
właściciel portalu futures.pl obserwator rynków finansowych
Chcesz założyć rachunek maklerski? Kliknij TUTAJ.
Analiza teleturniejowa
Gdy w trakcie hossy internetowej zarządzałem portfelem akcji jedną ze skuteczniejszych metod doboru nowych akcji do portfela nie była ani analiza techniczna, ani analiza fundamentalna. Po latach mogę ją nazwać raczej analizą teleturniejową.
To była środkowa faza hossy internetowej (która w Polsce trwała relatywnie krótko). Spółek faktycznie związanych z internetem było niewiele. Praktycznie tylko Optimus, ze swoim portalem. Zabawne, że jeszcze jesienią 1999 roku dostawał od analityków rekomendacje sprzedaży, gdyż mało kto zwracał uwagę na ważność największego w Polsce portalu. W ciągu kolejnych kilku miesięcy sytuacja diametralnie się zmieniła i cena akcji Optimusa skoczyła z 30 do 340 PLN. Mniej więcej od 200 złotych zaczęło się coś co nazywam "licytacją analityków" – zaczęły się pokazywać coraz wyższe wyceny, oczywiście z zaleceniem kupuj. Najwyższą stawkę – w samym szczycie dało ABN Amro z wyceną 550 PLN*.
Niemniej jednak, poza Optmusem niewiele było spółek związanych z internetem. Z braku takowych, inwestorzy zaczęli kupować spółki komputerowe. Ba nawet producent kas fiskalnych, zaczął być zaliczany do branży high-tech i też skorzystał z wzrostu.
W tym momencie wracam do analizy teleturniejowej. W TVP2 emitowany jest od kilku lat turniej "Familiada" – uczestnicy mają odgadnąć, jakie odpowiedzi na konkretne pytania najczęściej dawali inni pytani. Czyli nie to co oni wiedzą, ale jak im się wydaje co myśli pewna próbka populacji.
Niemal dokładnie na tym polegała moja analiza. Zastanawiałem się – jakimi kryteriami będą się kierowali teraz inwestorzy przy wyborze spółki, skoro faktycznych firm technologicznych u nas nie było. Zaczęło się wyszukiwanie firm, które bardzo wątłymi nićmi były połączone z technologia (choć nie był to jeszcze ten etap, gdy producent butów ogłaszał, że wchodzi w internet, podobnie jak dystrybutor samochodów dostawczych, który notabene ostatnio znów zmienił profil – tym razem na deweloperkę).
Strzały okazywały się nad wyraz trafione. W jednym przypadku spółka wzrosła w ciągu dwóch dni 40 procent dość wydatnie wpływając na wartość jednostki zarządzanego funduszu, w innym – dotyczyło to spółki notowanej na rynku pozagiełdowym, którą nikt się wcześniej nie interesował – sam fakt dużej transakcji spowodował, że inni zainwestowali się i zaczęli kupować te akcje windując jej kurs. To była czysta spekulacja.
Zastanawiam się na ile podobna analiza będzie skuteczna w najbliższym czasie, w kontekście Mistrzostw Europy w 2012 roku. Gdy już skończą się spółki budowlane (to znaczy, gdy ich gwałtowny wzrost zniechęci potencjalnych inwestorów) trzeba będzie szukać nowych typów. Moje propozycje (i podpowiedzi tym samym**) Amica i Groclin – obie firmy mają drużyny piłkarskie. Już ten sam fakt powinien rozbudzić wyobraźnię niektórych spekulantów. Żywiec – wiadomo (tu niska płynność może ułatwić szybkie wzrosty). Unimil – niestety właśnie jest wycofywany z giełdy. I wiele wiele innych. Naprawdę w czasie euforii inwestorom trzeba niewiele. Wystarczy, że któraś ze spółek zapowie, że planuje szyć ubrania dla sportowców, albo szaliki dla kibiców. Uwolnijmy umysł i spróbujmy zrozumieć pokrętną logikę graczy giełdowych.
* w ciągu kolejnych kilku miesięcy cena spadła poniżej 100 PLN
** aby, zapobiec ewentualnym podejrzeniom o manipulacje oświadczam, że nie inwestuję na rynku akcji.
>>> POWRÓT
do listy zagranicznych firm inwestycyjnych, które prowadzą działalność w Polsce