W kwietniu złoty był mocniejszy [miesięczny komentarz 04.2007]


 

Zastrzeżenia Skarbiec.Biz: Portal Skarbiec.Biz zamieszcza m.in. przedruki publikacji przygotowanych przez instytucje finansowe, firmy doradcze, czasopisma, portale albo autorów indywidualnych. Fakt, iż dokonujemy takich przedruków nie może być uważany za równoznaczny z rekomendowaniem ich usług. Nie prowadzimy analiz w zakresie jakości oraz rzetelności działania innych przedsiębiorców i nie udzielamy komukolwiek jakichkolwiek rekomendacji z zakresie korzystania z usług autorów przedrukowanych przez nas publikacji. Poglądy i opinie wyrażone w przedrukach prezentują zapatrywania autorów i mogą nie być zbieżne z poglądami i opiniami Portalu Skarbiec.Biz.

W kwietniu złoty był mocniejszy [miesięczny komentarz 04.2007]

I. WALUTY:

Rynek międzynarodowy:

W marcu obserwowaliśmy osłabienie dolara na rynkach światowych. Zgodnie z naszymi oczekiwaniami zbiorczy US Dolar Indeks będący barometrem siły amerykańskiej waluty spadł do poziomu 81,60 pkt. z 82,93 pkt. w końcu marca. Na rynku eurodolara wciąż widoczny jest negatywny sentyment do amerykańskiej waluty, który skutkował kwietniową zwyżką pary EUR/USD na przestrzeni miesiąca z poziomu 1,3350 do poziomu 1,3550 na koniec kwietnia. Pod koniec ubiegłego miesiąca, po okresie zwyżek, obserwowaliśmy konsolidacje kursu eurodolara w paśmie wahań 1,3540-1,3650. Silna presja popytowa pozwoliła na ustanowienie rekordu 1,3680, jednak okazała się zbyt słaba aby kontynuować wzrosty i pod koniec miesiąca pojawiły się sygnały wzmocnienia amerykańskiej waluty.

Słabość amerykańskiej waluty w ostatnich tygodniach to w dużej mierze wynik powrotu obaw, co do przyszłości gospodarki USA. O ile korzystne były publikacje o stanie amerykańskiego przemysłu o tyle sygnały z rynku pracy i nieruchomości znacznie pogorszyły obraz amerykańskiej gospodarki. Co więcej, negatywny okazał się być odczyt PKB za I kw., który rozczarował inwestorów i sięgnął zaledwie 1,3 proc. Z drugiej jednak strony kolejne rekordowe notowania osiąga indeks Dow Jones, co sugerowałoby, że styczniowe argumenty optymistów o stanie największej gospodarki świata mogą w kolejnych kwartałach okazać się uzasadnione. Uwaga inwestorów w znacznej mierze pozostanie skupiona wokół kolejnych decyzji FED, która w obliczu presji inflacyjnej i znaczącego spowolnienia gospodarki w I kwartale roku może dać sygnał do oczekiwanej obniżek kosztu pieniądza. Przypomnijmy, że pod koniec ubiegłego roku większa część rynku spodziewał się obniżki stóp procentowych I kwartale 2007 r., a kilku w całym roku. Obecnie przeważa opinia, że dojdzie do jednej obniżki i to w końcu roku.

Od jedenastu miesięcy FED nie zdecydował się na wykonanie ruchu, pozostawiając stopy procentowe na poziomie 5,25 proc. W ostatnim komunikacie towarzyszącemu decyzji amerykańskich władz monetarnych zabrakło sygnału sugerującego możliwość ewentualnej podwyżki stóp procentowych. Inwestorzy znaleźli z kolei zwrot, że przyszłe decyzje będą zależały od prognoz inflacji i wzrostu gospodarczego. Dla rynku oznacza to możliwość obniżek stóp procentowych i niewykluczone, że termin ewentualnego ruchu FED może okazać się wcześniejszy niż zakładany termin jesienny. Z drugiej strony członkowie Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) nadal mają na uwadze obecne zagrożenie inflacyjne oraz możliwość pogłębienia korekty na rynku nieruchomości, wskazując jednocześnie, że ostatnie wyniki amerykańskiej gospodarki były "mieszane". Sytuacje FED komplikuje słabe tempo wzrostu gospodarczego w I kwartale. Optymistą pozostaje szef Rezerwy Federalnej, który stwierdził, że pomimo zagrożeń nadal podtrzymuje założenia umiarkowanego wzrostu gospodarczego.

W dalszym ciągu nie poprawia się kluczowa dla obrazu amerykańskiej gospodarki sytuacja na rynku nieruchomości. W zasadzie wszystkie kwietniowe odczyty okazały się być słabsze od oczekiwań rynku i zdają się utwierdzać w przekonaniu o pogłębieniu korekty w sektorze nieruchomości. W szczególności znacząco spadła sprzedaż domów na rynku wtórnym, a indeks NAHB po raz kolejny zniżkował w kwietniu do poziomu 33. Kwietniowe dane zaprzeczyły wcześniejszym sygnałom sugerującym możliwość stabilizacji w sektorze i nadal negatywnie rzutują na obraz amerykańskiej gospodarki.

Kwiecień przyniósł poprawę nastrojów w segmencie przetwórczym, odpowiedzialnym za 20 proc. amerykańskiego PKB. W minionym miesiącu odnotowaliśmy wzrost zamówień fabrycznych oraz zamówień dóbr trwałego użytku. Potwierdzeniem korzystnej sytuacji w sektorze był pozytywny odczyt wskaźnika ISM, który po marcowej zniżce do poziomu 50,9 pkt. w kwietniu wzrósł do 54,7 pkt. Po raz kolejny odnotowaliśmy wyraźny wzrost subindeksu cen płaconych i w kwietniu sięgnął on 73 pkt. Jedynym negatywnym sygnałem płynącym z segmentu przemysłowego okazała się być publikacja dynamiki produkcji przemysłowej, która nieoczekiwanie spadła w kwietniu odo poziomu -0,2%, co wskazuje, że rośnie obciążenie producentów kosztami, głównie za sprawą zwyżkujących cen ropy naftowej.

Najważniejszy dla amerykańskiej gospodarki pozostaje w dalszym ciągu popyt wewnętrzny. Na początku roku dynamika sprzedaży detalicznej spadła do zera i również kolejne odczyty nie przyniosły znaczącej poprawy. Dopiero w marcu zaobserwowaliśmy wyższy od oczekiwań wzrost sprzedaży detalicznej na poziomie 0,4 proc., jednak z drugiej strony niższe od zakładanych wydatki konsumenckie mogą sugerować, że dalsza poprawa na tym polu jest wątpliwa. Szanse na poprawę w zakresie wydatków osobistych przyniósł ostatni pomiar nastroju konsumentów. Pomimo dalszego osłabienia koniunktury na rynku nieruchomości indeks nastroju Uniwersytetu Michigan osiągnął 87.1 i okazał się być lepszy od wcześniejszych pomiarów z początku tego roku. Wydaje się, że w obliczu mieszanych danych kluczowe znaczenia może mieć kondycja sektora usług, odpowiedzialnego za blisko 70 proc. amerykańskiego PKB. Jako zadowalający należy uznać odczyt marcowy odczyt wskaźnika ISM dla sektora usług, który wyniósł 56 pkt. wobec wcześniejszego odczytu na poziomie 52,4 pkt. Nie bez znaczenia pozostają dane z rynku pracy. Kwietniowe publikacje zza Oceanu potwierdziły nasze wcześniejsze obawy dotyczące sytuacji na rynku pracy, która w kwietniu wyraźnie rozczarowała inwestorów i była w znacznej mierze czynnikiem wzmacniającym negatywny sentyment do amerykańskiej waluty. Praktycznie wszystkie kwietniowe publikacje łącznie z odczytem stopy bezrobocia na poziomie 4,5 proc. oraz niższej od zakładanej liczbie nowoutworzonych miejsc pracy rozczarowały inwestorów. Wszystko wskazuje na to, że bez poprawy na rynku pracy trudno oczekiwać wzrostu popyt wewnętrznego, który przełożyłby się na dalszą poprawę nastroju konsumenckiego a tym samym wsparłby prognozę amerykańskiego wzrostu gospodarczego. Póki co nie widać jednak oznak poprawy i w nadchodzących i niewykluczone, ze kolejne raporty z amerykańskiego rynku pracy również okażą się być rozczarowujące.

W dalszym ciągu kluczowe pozostają dane o inflacji, których odczyt wywołał mieszane uczucia inwestorów. Niestety w kwietniu, głównie za sprawą wyższego odczytu wskaźnika PPI r/r na poziomie 3,20 proc. oraz kwartalnego PCE Core sięgającego 2,2 proc., nie słabło zagrożenie inflacyjne. Pomimo niższej inflacji PCE Core y/y marcowe sygnały sugerujące możliwość stopniowego zażegnania zagrożenia inflacyjnego okazały się być niepotwierdzone i póki co nie widać oznak wygasania presji inflacyjnej.

Ostanie miesiące pokazały co prawda, że najgorszy okres, jeśli chodzi o presję inflacyjną amerykańska gospodarka ma już za sobą, jednak w dalszym ciągu istnieje obawa o możliwość wzrostu zagrożenia zwyżką cen. Z całą pewnością FED niepokoją roczne odczyty CPI oraz PPI na poziomach odpowiednio 2,5 proc. oraz 3,2 proc. W połączeniu ze znacznie słabszą dynamiką wzrostu gospodarczego stawia to władze monetarne w mało komfortowej sytuacji i z pewnością majowe odczyty PPI zasugerują inwestorom czy rzeczywiście amerykańskie władze monetarne staną się jeszcze w tym roku bardziej "gołębie".

Niepokój wzbudziła publikacja danych o napływie kapitałów netto (TIC) do USA, gdyż grudniowy odczyt był najniższy od stycznia 2002 r. Wyniósł zaledwie15,6 mld USD wobec 84,9 mld USD po rewizji w listopadzie. Poprawa nastąpiła w styczniu, kiedy to napływ wyniósł 97,4 mld USD. Jednak dane grudniowe zrewidowano jeszcze bardziej w dół – do 14,3 mld USD. Takie spore zmiany mogą jednak budzić pewien niepokój, zwłaszcza, jeżeli weźmiemy pod uwagę ostatni odczyt danych o deficycie obrotów bieżących za IV kwartał. Wprawdzie był on nieco mniejszy i wyniósł 195,7 mld USD, to jednak miesięcznie daje to 65,23 mld USD, czyli mniej niż wynika z uśrednienia danych TIC za grudzień i styczeń (55,85 mld USD).

Z kolei w strefie euro utrzymuje się wysokie tempo wzrostu gospodarczego. Zgodnie z drugą wersją szacunków Eurostatu, w czwartym kwartale 2006 r. wzrost realnego PKB w ujęciu kwartalnym wyniósł 0,9%, a w całym 2006 r. – 2,7% Także w dalszej perspektywie istnieją warunki, by gospodarka strefy euro rosła w dobrym tempie. Wzrost gospodarczy na świecie, mimo pewnego spowolnienia, jest wciąż wysoki, a przy tym bardziej zrównoważony na poziomie regionalnym. Czynniki zewnętrzne nadal sprzyjają zatem eksportowi strefy euro. Oczekuje się, że również popyt wewnętrzny utrzyma stosunkowo dużą dynamikę. W odniesieniu do procesów cenowych, według wstępnych szacunków Eurostatu w marcu 2007 r. roczna inflacja HICP wyniosła 1,9%, w porównaniu z 1,8% w pierwszych dwóch miesiącach roku i 1,9% w marcu. W dalszej perspektywie, o ile ceny ropy przestaną rosnąć, ubiegłoroczne wahania cen energii wywołają znaczący efekt bazy, który wpłynie na poziom rocznej stopy inflacji w roku bieżącym. Na podstawie obecnych cen ropy naftowej oraz cen kontraktów terminowych na ropę można się spodziewać, że w najbliższych miesiącach roczna stopa inflacji spadnie, a pod koniec roku podniesie się i znów będzie oscylować wokół 2%. Zdaniem ECB w najbliższych miesiącach powinna ona pozostać stabilna, po czym można spodziewać się jej wzrostu w końcu bieżącego roku i w 2008 r. Tutaj członkowie Europejskiego Banku Centralnego upatrują potencjalnego ryzyka, które skłaniać ich będzie do zacieśniania polityki monetarnej. Na rynku nadal obecne są oczekiwania, że ECB podwyższy stopy procentowe o 25 pkt. bazowych, póki co w maju zgodnie z naszymi oczekiwaniami koszt pieniądza pozostał niezmieniony.

Rynek krajowy:

Szczególnie na przestrzeni ostatnich sześciu miesięcy złoty nieustannie umacniał się w relacji do głównych walut i był to trend stabilny, wynikający m.in. z tego, że skracamy dystans dzielący nas od krajów najwyżej rozwiniętych i że napływa do nas coraz więcej zagranicznego kapitału, który zamieniany jest na PLN. Potwierdzeniem siły złotego były ostatnie 11-letnie rekordy w stosunku do dolara na poziomie 2.7450, a odchylenie od parytetu sięgnęło pod koniec kwietnia poziomu 23 proc. O sile naszej waluty stanowiła sytuacja na rynkach globalnych, gdzie na przestrzeni kilku miesięcy obserwowaliśmy wyprzedaż jena japońskiego stymulującą opłacalność operacji "carry trade", polegają na pożyczaniu środków w walutach nisko oprocentowanych i inwestowaniu ich na rynkach dających wyższą stopę zwrotu między innymi w Polsce. Był to jeden z podstawowych czynników prowadzących do wzrostu notowań PLN. Nie bez znaczenia pozostawał utrzymujący się na niskich poziomach kurs dolara amerykańskiego, w szczególności w stosunku do wspólnej waluty.

Niewątpliwie wsparciem dla naszej waluty są ostanie pozytywne publikacje danych makroekonomicznych. Korzystne perspektywy naszego wzrostu gospodarczego potwierdzają dane o PKB. O ile w 2006 roku sięgnął on 6,1%, to w I kwartale tego roku wyniósł on aż 7%.

Naszą gospodarkę zasilił w 2006 roku strumień inwestycji bezpośrednich wielkości 11 mld euro, wsparty inwestycjami portfelowymi i krajowymi. Zdrowe tempo wzrostu naszej gospodarki utrwala rosnący popyt wewnętrzny, który w wzrósł w 2006 roku aż o 7,7% r/r, a jeszcze wyższa okazała się być ubiegłoroczna dynamika inwestycji, która sięgnęła 19,3 % r/r. Ponadto ryzyko inwestycyjne w oczach inwestorów obniżyło podniesienie polskiego ratingu przez S&P do poziomu A-, co jest oczywistym następstwem dobrych wyników naszej gospodarki w ostatnim kwartale. Ponadto zdaniem resortu finansów szybszy wzrost gospodarczy może stworzyć przestrzeń do spadku deficytu sektora finansów publicznych w relacji do PKB poniżej założonych wcześniej 3,4 proc. Wcześniejsze zapowiedzi reformy finansów publicznych zostały zwieńczone w kwietniu przez zaprezentowany przez minister finasów Zytę Gilowską projekt reformy, który zakłada oszczędności sięgające 10 mld złotych.

Dodatkowo stabilność wzrostu naszej gospodarki utrwali fakt organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej w roku 2012. Daje to nadzieje na dalsze podtrzymanie dobrej koniunktury w sektorze budowlanym i pozwoli rozładować napięcie związane z bezrobociem, które na przestrzeni ostatniego kwartału spadło do poziomu 14,4 proc. Z drugiej strony pojawiły się głosy, że koszty organizacji mistrzostw mogą negatywnie przełożyć się na kondycje naszych finansów publicznych, co może niepokoić, zwłaszcza w kontekście wypełnienia kryteriów konwergencji i ewentualnego wprowadzenia w Polsce wspólnej waluty.

Walutą naszego regionu sprzyjał utrzymujący się w kwietniu negatywny sentyment do amerykańskiej waluty. Z drugiej strony cały nasz region silnie reagował na doniesienia o niepokojach politycznych po wyborach prezydenckich Turcji. Przełożyło się to na wyprzedaż liry tureckiej i przejściowo pogorszyło nastroje w naszym regionie.

Istotną kwestią była także polityka pieniężna prowadzona przez banki centralne w naszym regionie. W kwietniu na kolejną obniżkę stóp procentowych o 25 pkt. bazowych do poziomu 4,25 proc. zdecydował się Słowacki Bank Centralny. Z kolei nasza Rada Polityki Pieniężnej zgodnie z oczekiwaniami podwyższyła koszt pieniądza o 25 pkt. bazowych do poziomu 4,25 proc. Prezes NBP S. Skrzypek zaznaczył, iż kwietniowa decyzja Rady nie oznacza całej serii podwyżek stóp. Ponadto utrzymujący się na wysokim poziomie wzrost gospodarczy rosnące płace oraz wzrost sprzedaży detalicznej to tylko niektóre czynniki wskazujące na ryzyko wzrostu presji inflacyjnej. Z komunikatu RPP wynika, iż kolejne decyzje o podwyżkach stóp są raczej niepewne. Jednak naszym zdaniem w tym roku należy liczyć na jeszcze jedną podwyżkę stóp.

Inflacja CPI wzrosła w marcu o 1,9 proc. r/r, po 1,6 proc. r/r wzroście w lutym, a w marcu może ona przyspieszyć do 2,4 proc. r/r. Z kolei średnia płaca zwyżkowała o 6,4 proc. r/r względem 7,8 proc. r/r w styczniu, ale i tak jej dynamika pozostawała na poziomie wyższym od kilkumiesięcznej średniej. Szybko przyrastało także tempo wskaźnika cen produkcji sprzedanej przemysłu (PPI), które w lutym wyniosło 3,6 proc. r/r wobec 3,1 proc. r/r w styczniu, co może pokazywać, iż w obliczu rosnącej konsumpcji producenci zaczną przerzucać koszta na konsumentów.

PROGNOZA WALUTOWA DOMU MAKLERSKIEGO TMS BROKERS S.A.

Mocne fundamenty polskiej gospodarki, wysoki wzrost gospodarczy odnotowany w minionym 2006 r. oraz prognozowany na ten rok poziom w okolicy 6% wskazują na utrzymanie trendu aprecjacji złotego wobec euro w ciągu następnych kilku miesięcy. Z drugiej strony oczekiwany wzrost wartości dolara amerykańskiego w drugiej połowie 2007 r. stwarza ryzyko wzrostu kursu USD/PLN od obecnych poziomów notowanych w okolicy 2,76. W tym roku należy spodziewać się utrzymania dalszego napływu inwestycji bezpośrednich do Polski oraz funduszy unijnych wspierających wzrost gospodarczy. Podtrzymywanie wśród inwestorów apetytu na zwiększone ryzyko, niskie stopy procentowe w Japonii oraz słabość jena cały czas powodują wśród inwestorów wzrost chęci do większego zaangażowania w operacje tzw. "carry trade" polegające na zaciąganiu zobowiązań w walutach niżej oprocentowanych i inwestowaniu w aktywa wyżej oprocentowane. Nadal nic nie wskazuje także na to, iż sytuacja polityczna może w jakiś sposób wpłynąć na notowania PLN, a wybór S. Skrzypka na początku roku na fotel prezesa NBP zasadniczo nie zmienił kursu polityki monetarnej NBP. W kwietniu Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się na pierwszą od trzech lat podwyżkę stóp procentowych. Stopy procentowe wzrosły o 25 pkt. bazowych, co w rezultacie przyniosło wzrost głównej stopy procentowej do poziomu 4,25%. Na kolejną podwyżkę stóp rzędu 25 pkt. bazowych należy liczyć w III kwartale br.

Kwiecień przyniósł rekordowe umocnienie złotego względem dolara do poziomu nie obserwowanego od ponad 10 lat. Natomiast początek maja zaowocował spadkiem kursu EUR/PLN do poziomu widzianego ostatni raz w styczniu 2006 r. W procesie aprecjacji złotego wyraźnie pomaga słabość dolara amerykańskiego oraz wzrost cen surowców na rynkach światowych, co z kolei wpływa na globalne nastroje inwestorów. Utrzymywanie się kursu EUR/USD w okolicach maksimów z 2004 r. (1,3650) to wynik obaw inwestorów związanych z osłabieniem światowej gospodarki oraz narastające oczekiwania na obniżki stóp procentowych w USA. Dodatkowym wsparciem dla utrzymania się EUR/USD na wysokim poziomie są "jastrzębie" wypowiedzi członków Europejskiego Banku Centralnego sugerujących dalsze zaostrzenie kosztu pieniądza w strefie euro.

Pod koniec maja oczekujemy zdecydowanej korekty na rynku złotego i powrotu USD/PLN do poziomu 2,82, a EUR/PLN w okolice 3,80. Korekta na rynku złotego będzie wynikała nie tylko z przesłanek technicznych, ale także z uwagi na pogorszenie nastrojów na rynkach wschodzących.

STOPY PROCENTOWE

W kwietniu Bank Anglii nie zdecydował się na podwyżkę stóp procentowych, jednak już 10 maja wzmagająca się presja inflacyjna skłoniła angielskie władze monetarne do ich podniesienia najbliższych 25 pkt. bazowych do poziomu 5,5 proc. Póki co na zmianę stóp procentowych nie zdecydował się FED oraz ECB najbliższych wynoszą one odpowiednio 5,25 proc. najbliższych USA oraz 3,75 proc. dla strefy euro. Żadnego ruchu nie wykonały na ostatnich posiedzeniach władze monetarne Czech oraz Węgier. Z kolei o 25 pkt. bazowych podniósł stopy procentowe Bank Norwegii.

Departament Doradztwa i Analiz
DM TMS Brokers S.A.
Al.Jerozolimskie 123 A
02-017 Warszawa
www.tms.pl
11 maja 2007 r.

>>>> WIĘCEJ
KOMENTARZY TMS BROKERS

Oceń ten artykuł: