Nie wszystko co skarbowe tanieje

obligacje

Tematem tygodnia stała się zapowiedź próby przejęcia kontroli nad Energą przez PKN Orlen. Akcjonariusze pokazali już co sądzą o planach przejmowania jednej spółki kontrolowanej przez skarb państwa przez drugą. Ale obligacje zareagowały nieznacznie.

Można pomstować i pytać, czy gdyby obie spółki nie były kontrolowane przez jednego właściciela pomysł przejęcia dystrybutora energii przez właściciela rafinerii i stacji benzynowych w ogóle by powstał, a gdyby nawet, czy zostałby wypowiedziany na głos. Historia rynków kapitałowych zna wiele holdingów, które rosły przez przejęcia i inwestycje w różnych branżach (nie zawsze pokrewnych), a przecież nawet przejęcia w obszarze tego samego biznesu nie zawsze bronią się efektami. Akcjonariusze Orlenu – prywatni – mają powody do obaw i właśnie głośno je wyrazili, kurs akcji w piątek spadał o 10 proc. od samego rana.

Z obligacjami jest jednak zupełnie odwrotna sytuacja

Największe spółki kontrolowane przez skarb państwa uchodzą za najsolidniejszych dłużników. Decyzje biznesowe podejmowane przez zarządy wybrane politycznymi decyzjami mogą budzić wiele kontrowersji, ale nigdy nie doprowadzą do upadłości – pieniądze na ratowanie miejsc pracy w państwowych molochach zawsze się znajdą. A w tym wypadku mówimy przecież o rentownych firmach pełniących quasi monopolistyczną pozycję na rynku. Dostawcę energii można sobie co prawda wybrać, podobnie jak stację benzynową, ale pieniądze płyną do jednej kieszeni. W każdym razie, posiadacze obligacji Orlenu śpią spokojnie, bez względu na to, czy pomysł przejęcia Energi zostanie zrealizowany i czy nie zastąpią go inne – jeszcze ambitniejsze.

Również skarbowe obligacje mają swój dobry moment, bez względu na to, co kto sobie myśli o polityce fiskalnej rządu

I mają coraz większy wpływ na wyniki funduszy obligacji… korporacyjnych. Średnia stopa zwrotu w tej grupie wzrosła właśnie do 3,1 proc. z 0,5 proc. przed rokiem. Co ma jedno wspólnego z drugim? Przyjrzyjmy się wybranym funduszom. Średnie oprocentowanie obligacji korporacyjnych z portfela Novo Obligacji Przedsiębiorstw wynosiło na koniec czerwca 4,3 proc., a stopa zwrotu na koniec listopada wyniosła 5,5 proc.

Matematyczny cud? Nie, to zyski z wyceny. Obligacje skarbowe w tym funduszu zajmowały na koniec półrocza 38 proc. aktywów. 55 proc. trzymał w skarbowych papierach Opera-Tutus Plus, który w ciągu 12 miesięcy (do końca listopada) zarobił 6,2 proc. Ale w obligacjach firm trzymał zaledwie 19 proc. aktywów (średni kupon to 4,9 proc.).

Innymi słowy – fundusze korporacyjne (bo przykładów jest więcej) wyciągają osiągane wyniki dzięki hossie na światowym rynku obligacji, która na korporacyjną część Catalyst dociera tylko w postaci legend i opowieści – za mało tu papierów o stałym kuponie i długim terminie wykupu, by komukolwiek chciało się aktywnie handlować. Oprocentowanie oparte o WIBOR – przy stopach nie zmienianych od pięciu lat i być może przez kolejne dwa-trzy – nie skłania do aktywnego handlu.

To oczywiście nie jest kwestia oceny rynku

Tak jest i już. Niektórym to odpowiada (stałe, przewidywalne stopy zwrotu), innym zdecydowanie mniej i próbują ograć konkurencję wchodząc mocniej w papiery skarbowe. Tu akurat nikt nie musi sobie zadawać pytań (dziś) o sensowność wydatków rządu czy szerzej – runu na obligacje o rentowności poniżej inflacji. Tak jest i już. Można z tym dyskutować, ale jak dotąd zyskali ci, którzy do skarbowej hossy się przyłączyli.

Źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: