Prawie jedna piąta tureckiego eksportu trafia do krajów Bliskiego Wschodu. Dlatego dobra współpraca z kontrahentami w Turcji to dla polskich firm szansa nie tylko na zwiększenie importu znad Bosforu albo sprzedaży na tamtejszym rynku, lecz także na otwarcie drzwi do ekspansji w kolejnych państwach regionu. Kiedy polsko-turecki handel osiągnie poziom 10 mld euro rocznie?
Według danych Ministerstwa Handlu Turcji w okresie styczeń–sierpień 2021 r. wartość eksportu z tego kraju wzrosła o 37% r/r, do ponad 140 mld dolarów. W samym tylko sierpniu br. sprzedaż tureckich towarów za granicę zwiększyła się o 52 proc. r/r i o 43 proc. względem tego samego miesiąca 2019 r., czyli przed pandemią. Tym samym osiągnęła najwyższą wartość w historii.
Rosnący w siłę handel zagraniczny pozwolił tureckiej gospodarce na dynamiczny wzrost w drugim kwartale br. o 21,7 proc. r/r, co jest najlepszym wynikiem od ponad 20 lat. Podkreślił to prezydent Recep Tayyip Erdoğan, który podczas wrześniowego spotkania z tureckimi przedsiębiorcami zapowiedział budowę olbrzymiego centrum wystawienniczo-targowego w Stambule. Dzięki położeniu na skrzyżowaniu Azji, Europy i Afryki Stambuł ma predyspozycje ku temu, aby stać się regionalnym centrum handlu.
Turcja to pozaunijny kraj pierwszego wyboru dla wielu polskich firm
Równolegle do tureckiego eksportu rośnie także tamtejszy import. W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy br. zwiększył się on o 26%, do około 170 mld dolarów. Beneficjentami tego rosnącego popytu są także polscy eksporterzy. Dla polskich firm Turcja jest bowiem często rynkiem, na którym rozpoczynają ekspansję, wychodząc poza rynki Unii Europejskiej. Wśród najczęściej wymienianych przez polskich przedsiębiorców powodów wskazywane są relatywna bliskość geograficzna, duży rynek, otwartość tureckich przedsiębiorców i stosunkowo niewielkie różnice kulturowe.
Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, tylko w okresie styczeń–lipiec 2021 r. polskie firmy sprzedały kontrahentom i klientom znad Bosforu towary o wartości 1,5 mld euro (+23 proc. r/r). Tymczasem w całym 2020 r. wartość ta wyniosła ponad 2,2 mld euro (+15 proc. r/r). Szczególnie widoczny jest jednak kilkuletni już trend zwiększania importu z Turcji do Polski.
Szacujemy, że obroty handlowe między Polską a Turcją mają wysoki potencjał i docelowo mogą przekraczać 10 mld euro rocznie (dla porównania: w 2020 roku było to ponad 6 mld euro). To oznacza, że jeżeli przyjmiemy ich zrównoważenie, to zarówno eksport, jak i import mogą z czasem przebić poziom 5 mld euro rocznie.
Po pierwsze, polski i turecki przemysł są w dużej mierze komplementarne. Po drugie, za zwiększeniem wartości polskiego eksportu do Turcji przemawia też fakt, że nasze produkty są tam postrzegane jako unijne, co dla tureckich konsumentów jest synonimem wysokiej jakości. A to duży atut, bo Turcja to wymagający i konkurencyjny rynek, na którym są obecni producenci z całego świata.
Niemniej ważny w naszej opinii wydaje się trzeci argument – w dłuższej perspektywie warto budować swoją obecność w Turcji i rozwijać kooperację z tureckimi partnerami z myślą o ekspansji do kolejnych państw regionu. Tureccy eksporterzy mają bowiem bardzo silną pozycję i relacje między innymi w Iraku, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Egipcie, ale też na mniejszych rynkach, np. w Jordanii, Katarze czy wielu państwach afrykańskich.
Bliski Wschód to jeden z najważniejszych kierunków ekspansji handlowej Turcji – trafiają tam z niej towary o wartości ponad ośmiokrotnie wyższej niż te z Polski. Przykładowo rodzimy eksport do Iraku to zaledwie 2% tureckiego eksportu do tego kraju, do Egiptu – tylko 12%, a do Zjednoczonych Emiratów Arabskich – 22% tureckiego eksportu do ZEA. Potencjał takiej kooperacji jest więc znaczący.
Polski eksport do Turcji. Gdzie szukać swojej szansy?
W wielu segmentach rynku polski i turecki biznes mogą się uzupełniać z korzyścią dla obu stron. Przykładem jest cały sektor automotive, nie tylko w zakresie dostarczania podzespołów do nowych aut, ale również sprzedaży samochodów używanych. Piszemy o tym, gdyż wielu polskich producentów czy dostawców części zamiennych może nie wiedzieć, że ostatnie zmiany podatkowe w Turcji spowodowały gwałtowny wzrost popytu na auta używane, a co za tym idzie – na części zamienne. A polscy dostawcy przez lata wypracowali bardzo silną markę na tamtejszym rynku motoryzacyjnym.
Duży potencjał wzrostu ma też sprzedaż maszyn i urządzeń stosowanych rolnictwie i przetwórstwie rolno-spożywczym. Turcja pozostaje jednym z największych na świecie producentów licznych produktów rolnych (np. zapewniając około 70 proc. globalnej produkcji orzechów laskowych), ale podniesienie jakości finalnego produktu wciąż wymaga wielu inwestycji. Tak, aby mógł on konkurować na międzynarodowych rynkach z owocami czy warzywami z Hiszpanii, RPA, Izraela czy Włoch.
Ale to nie wszystko. Kraj ma również ambicje, by stać się jednym z głównych kierunków turystyki medycznej (np. medycyny estetycznej) dla obywateli państw Bliskiego Wschodu i Europy. To generuje i będzie generowało popyt na urządzania oraz produkty medyczne, których produkcja w Turcji jest słabo rozwinięta.
Kolejne przykłady? Polskie kosmetyki, które mają już ugruntowaną pozycję nad Bosforem. Ale też meble i surowiec do ich produkcji. Tureccy producenci mebli dynamicznie rozwijają bowiem eksport m.in. do krajów Afryki, ale sami muszą importować np. płyty pilśniowe i akcesoria.
Jak widać, potencjał współpracy polskich eksporterów z tureckimi przedsiębiorcami jest bardzo duży. Kluczem do sukcesu jest zwykle znalezienie wiarygodnych, strategicznych partnerów biznesowych i pokonanie barier administracyjno-biurokratycznych.
Import z Turcji. Bezpieczniejsza alternatywa dla Chin
Według GUS w okresie styczeń–lipiec br. wartość importu towarów z Turcji była o 40 proc. wyższa niż przed rokiem i sięgnęła 2,9 mld euro. W obliczu skokowego wzrostu cen frachtu morskiego z Chin polskie firmy, szukające alternatywy dla importu z Państwa Środka, coraz częściej spoglądają na bliższe geograficznie rynki, w tym właśnie na Turcję. Poza wyraźnie niższymi kosztami i krótszym czasem dostaw u tamtejszych dostawców polscy importerzy mogą liczyć na dobrą relację jakości do ceny. W przekonaniu o tym, że import tureckich towarów do Polski ma duże szanse na dynamiczny wzrost, utwierdzają nas także zapowiedzi tureckich władz o wsparciu rodzimych eksporterów.
Jakie tureckie produkty mają największy potencjał wzrostu sprzedaży na polskim rynku? Obok szeroko pojętych artykułów włókienniczych, które mają obecnie największy udział w strukturze importu z Turcji (27 proc.), potencjał tkwi chociażby w przemyśle (np. Turcja to siódmy na świecie producent stali, co ma olbrzymie znaczenie wobec ostatnich decyzji chińskich władz o ograniczeniu jej produkcji), lecz także w rolnictwie. Turcja już jest znaczącym eksporterem warzyw i owoców, chociaż ten kierunek nie został w Polsce w pełni wykorzystany.
Turecki biznes wybiera twarde waluty. Ale…
Mało osób wie, że polski złoty zajmuje piąte miejsce wśród walut rozliczeniowych tureckich eksporterów, wyprzedzając m.in. chińskiego juana. To pozytywny akcent, choć w rozliczeniach handlowych od lat dominują dolar amerykański (USD) i euro (EUR), które łącznie mają ok. 90-proc. udział w strukturze rozliczeń.
A co z lokalną walutą? W tureckiej lirze (TRY) na koniec lipca 2021 r. rozliczanych było około 3–4 proc. transakcji eksportowych i niewiele więcej transakcji importowych. Powód takiego stanu rzeczy jest prosty. Lira jest postrzegana jako waluta niestabilna, co rodzi obawy o straty, które importer lub eksporter może ponieść na skutek nagłych, niekorzystnych zmian kursowych.
W tej sytuacji kluczowy jest jednak fakt, że niezależnie od wyzwań walutowych polskie firmy obecnie aktywnie poszukują kontrahentów w Turcji, a także metod rozliczeń pozwalających chronić marże. Co warte podkreślenia, nawet rozliczanie kontraktów bezpośrednio w lirze – pomimo jej dużej zmienności – może opłacić się obu stronom. Wystarczy zabezpieczyć kurs PLN/TRY, by ani polski przedsiębiorca, ani jego turecki partner nie ponosili ryzyka kursowego.
Bardzo dobrą alternatywą dla polskiego importera może być również umówienie się z tureckim dostawcą na cenę towaru wyrażoną w lirze i jednoczesne przelanie równowartości ustalonej kwoty w wybranej przez niego twardej walucie – dolarze albo euro.
W obu przypadkach zabezpieczenie ryzyka kursowego eliminuje duży czynnik niepewności i pozwala skupić się na biznesie. A jak pokazuje analiza różnych sektorów gospodarki oraz popytu na określone dobra na obu tych rynkach – potencjał rozwoju handlu z tureckimi partnerami jest bardzo duży.
Źródło: Marek Nowakowski, prezes Polsko-Tureckiej Izby Gospodarczej, Adam Stosio, dyrektor zarządzający Ebury Polska