Pomimo dobrych danych z rynku pracy można zauważyć, że gospodarka USA również łapie zadyszkę. W ubiegłym tygodniu wskaźnik nastrojów Uniwersytetu Michigan rozczarował, wczoraj regionalny indeks Fed z Filadelfii również pokazał wartość poniżej oczekiwań. Pomimo to dolar cały czas jest mocny. Siła przekazu Fed jest zatem olbrzymia.
Rynki być może spoglądając na spowalniające wskaźniki koniunktury USA zaczynają interpretować je nie jako spowolnienie ale jako zjawisko normalizacji gospodarki po wcześniejszym silnym załamaniu (marzec 2020) i dynamicznym odbiciu w kolejnych miesiącach. Pomoc rządowa musi się jednak kiedyś skończyć. To również szansa na to, że inflacja się unormuje i wróci na niższe poziomy. Pomału jesteśmy i będziemy świadkami, kiedy to efekty specjalne związane z pandemią będą wygasać a presja inflacyjna w krótkim terminie zmaleje. To w pewnym sensie dobre dla dolara, ponieważ jego siła nabywcza wówczas rośnie. Do tej pory Fed nie reagował podwyżkami na wzrost CPI, co powodowało spadek wartości amerykańskiej waluty.
Oczywiście w długim terminie pozytywne dla dolara będzie to o czym mówią wszyscy, czyli zmierzanie Fed-u w kierunku wyjścia z ultra-ekspansywnej polityki monetarnej. Potwierdzeniem takiego scenariusza był protokół FOMC, który poznaliśmy w środę.
Dziś poznaliśmy dane dotyczące inflacji w Japonii, która spadła w lipcu mniej gwałtownie( w ujęciu rok do roku -0,2 proc.) niż oczekiwano. Przyczyniły się do tego czynniki związane z pandemią, tzn. wzrosły ceny w sektorach wcześniej obciążonych restrykcjami. Inflacja bazowa (z wyłączeniem świeżej żywności), która bacznie analizuje Bank Japonii, zanotowała wzrost w porównaniu do poprzedniego miesiąca. Jen nie wykazał dużej reakcji na dane. To efekt tego, że presja inflacyjna w kraju Kwitnącej Wiśni jest nadal na tyle słaba, że normalizacja polityki monetarnej jest bardzo mało prawdopodobna. W Japonii po latach niskich odczytów potrzeba serii dobrych danych, że BoJ zaczął w ogóle rozważać jakiekolwiek zmiany w parametrach prowadzonej przez siebie polityki.
Normalizację polityki pieniężnej planuj za to Norges Bank. Instytucja podtrzymała plany podniesienia kluczowej stopy procentowej od jesieni. Pierwszy krok ma nastąpić w przyszłym miesiącu. Informacja to po części była już zdyskontowana przez rynek. Tak czy inaczej NOK może mieć wsparcie ze strony banku. Na razie waluta norweska osłabia się ze względu na globalny risk-off. Do końca kwietnia widzieliśmy dynamiczne umocnienie w relacji do euro. Od tamtego czasu kurs urósł, ale trend spadkowy, liczony od szczytu pandemicznego jest nadal aktualny. Wczoraj presja na NOK została wywołana dodatkowo komentarzem przedstawicieli Norges Banku. Rynek dowiedział się, że mimo, że gospodarka rozwija się zgodnie z prognozami a kampania szczepień postępuje, nie jest wykluczone ponowne wprowadzenie ograniczeń, co w konsekwencji może wpłynąć na aktywność gospodarczą. Rano dotarły dane na temat norweskiego PKB. Miesięczny wzrost gospodarczy wyniósł 0,8 proc w relacji miesiąc do miesiąca a w odniesieniu kwartał do kwartału zobaczyliśmy wartość 1,1 proc.
PLN jest pod presją. Wycena polskiej waluty jest kreowana przez globalny sentyment rynkowy. Spadki wartości złotego to efekt coraz to niższych poziomów EUR/USD. Z technicznego punktu widzenia na głównej parze walutowej widać jeszcze potencjał do zniżek, co może w konsekwencji wywołać ruch EUR/PLN do 4,60. Dzisiejsze dane dotyczące produkcji budowlano – montażowej (3,3 proc r/r) oraz sprzedaży detalicznej(8,9 proc. r/r) są ignorowane przez FX.
Źródło: Łukasz Zembik, DM TMS Brokers