Dozwolone ryzyko sportowe we wspinaczce wysokogórskiej

Dozwolone ryzyko sportowe we wspinaczce wysokogórskiej

[03.06.2015] Głośne, a zarazem trudne przypadki – w rozumieniu Herberta Harta i Ronalda Dworkina – tragicznych wypraw w wysokie góry otwierają pole dla dyskusji o legalności zachowań stanowiących integralną część wspinaczki jako sportu.

Dramat polskiej zimowej ekspedycji na Broad Peak, albo fatalny dylemat Simona Yatesa pod Siula Grande, zmuszonego przeciąć linę i skazać przyjaciela na śmierć, by ratować własne życie, determinują pytania, z jednej strony o karnoprawne aspekty odpowiedzialności za zachowania podjęte w podobnych sytuacjach, z drugiej natomiast, o jej relację z kardynalną słusznością dyktowaną przez prawo natury.

Instytucją zdefiniowaną w polskim porządku karnym, która wychodzi naprzeciw problematyce kolizji dóbr prawnych w sytuacjach ekstremalnych jest stan wyższej konieczności zarówno jako kontratyp z art. 26  § 1 k.k., jak i okoliczność wyłączająca winę z art. 26 § 2 k.k. Interesującym wydaje się także odwołanie do choroby wysokościowej postrzeganej przez pryzmat zniesionej, albo ograniczonej poczytalności z art. 31 k.k. Na potrzeby przedmiotowych rozważań, pragnę jednak pochylić się nad inną okolicznością wyłączającą bezprawność czynu, niewskazaną w polskiej ustawie karnej wprost – kontratypie dozwolonego ryzyka sportowego.

Dozwolone ryzyko w sporcie, jakkolwiek nie wynika bezpośrednio z aktu normatywnego, znajduje oparcie w postulatach doktryny i orzecznictwa, zgodnie z którymi do jego znamion należą:

  1. Zachowanie zgodne z regułami danej dyscypliny sportu.
  2. Legalność dyscypliny sportu, w ramach której zachowanie zostało podjęte.
  3. Podjęcie zachowania w celu sportowym.
  4. Zgoda pokrzywdzonego (uczestnika gry / zawodnika).

Mając na uwadze powyższe przesłanki, istotnym wydaje się rozwinąć pojęcie sportu postrzeganego przez pryzmat wspinaczki wysokogórskiej nie tylko w kontekście normatywnym, ale także w znaczeniu środowiskowej deontologii.

Pierwszą definicję proponuje ustawa z dnia 25 czerwca 2010 roku o sporcie, której przepis z art. 2 wskazuje, że: Sportem są wszelkie formy aktywności fizycznej, które przez uczestnictwo doraźne lub zorganizowane wpływają na wypracowanie lub poprawienie kondycji fizycznej i psychicznej, rozwój stosunków społecznych lub osiągnięcie wyników sportowych na wszelkich poziomach. Na gruncie postulatów spoza ustawy o precyzyjne wyjaśnienie już znaczne trudniej.

Z jednej strony można odwołać się do koncepcji Jerzego Kukuczki, zgodnie z którą wspinaczka jest sportem jak każdy inny, z tą różnicą, że brakuje w niej trybun i bezpośredniej rywalizacji, z drugiej natomiast, ważnym wydaje się głos Reinholda Messnera definiujący ją jako sztukę i walkę nie z rzeczywistym rywalem, a z samym sobą. W oderwaniu od przedmiotowych rozbieżności można stwierdzić, że wspinaczka wysokogórska jako sport daje się podporządkować pewnym obiektywnym kryteriom. Należą do nich nie tylko przesłanki z ustawy o sporcie, ale także administracyjne podporządkowanie działalności właściwym organizacjom i organom administracji publicznej.

Jakkolwiek legalność wspinaczki wysokogórskiej oraz jej poszczególnych wypraw legitymujących się stosownymi zezwoleniami nie budzą zastrzeżeń, znacznie więcej wątpliwości rodzi się wokół pozostałych znamion. Pierwszym pytaniem jest problem zachowania zgodnego z regułami dyscypliny. Regularność tragicznych wypadków oraz świadomość podejmowanego ryzyka podpowiadają, że balansowanie na granicy życia i śmierci stanowi integralną część wspinaczki w wysokich górach. W kwestii tej, niejednokrotnie wypowiadał się Reinhold Messner, który swoje stanowisko podsumował w słowach: (…) my, ekstremalni, dobrowolnie wybieramy się do piekła i wszystkim krytykom mówimy: "Zostawcie nas w spokoju, sami zdecydowaliśmy, na co chcemy się odważyć" (R. Messner, Moje życie na krawędzi, Katowice 2009, s. 34.).

Innym problemem jest kwestia podjęcia zachowania w celu sportowym. Zasadniczym pytaniem jest bowiem, czy rozstrzyganie o życiu partnera jest naturalną konsekwencją podjęcia alpinistycznego ryzyka, czy jedynie wypadkiem wykraczającym poza ścisły rdzeń zasad wspinaczki. Jeśli przyjąć pierwsze założenie, to w świetle fikcji, iż zamach na życie lub zdrowie alpinisty jest zgodny z regułami dyscypliny, to konsekwentnie należy uznać, że ewentualne naruszenia tych dóbr, są także podjęte w celu sportowym. Jednakże, jeżeli stwierdzić, że wysokogórskie wypadki interpretować należy w kontekście patologii i błędu w sztuce, to nie może zachodzić kontratypizacja zachowań spełniających znamiona przestępstwa.

Najistotniejszą, w mojej ocenie, dla przedmiotowych rozważań wydaje się kwestia zgody pokrzywdzonego. Jej istnienie jako samodzielnego kontratypu budzi duże wątpliwości w świetle polskiego porządku karnego. Z jednej strony bowiem, część doktryny postuluje wyłączenie przestępności czynów, których sprawcy legitymowali się zgodą dysponenta dobra prawnego, jakie naruszyli.

Z drugiej jednak, jeżeli istnieją dobra, które można przypisać poszczególnym dysponentom, to wydaje się, że w razie ich zgody na zamach, nie ma mowy o wyłączeniu bezprawności czynu zabronionego, a o zachowaniu pierwotnie legalnym. Niemniej, zakładając pierwszą z koncepcji istotnym jest zadać najważniejsze pytanie: czy pokrzywdzony jest wyłącznym dysponentem swojego życia i zdrowia? Próbując odnaleźć odpowiedź, warto odwołać się do Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 roku, która w art. 38 gwarantuje ochronę życia jako pierwszej wartości spośród wszystkich wolności i praw osobistych.

Nadto, koniecznym jest zwrócić uwagę na strukturę Kodeksu karnego z dnia 6 czerwca 1997 roku, który przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu typizuje w jednym z inicjalnych rozdziałów części szczególnej. Spoglądając więc przez pryzmat nie tylko funkcji ochronnej prawa karnego, ale także gwarancyjnej, afirmującej oraz zaspokajania poczucia sprawiedliwości, nie godzi się, by zaniechać ścigania poszczególnych przestępstw tylko przez wzgląd na zgodę pokrzywdzonego, mając, w szczególności, na uwadze publicznoskargowy charakter większości z nich. Ciekawym punktem odniesienia jest w tym przypadku kazus Armina Meiwesa – obywatela Republiki Federalnej Niemiec, który w 2001 roku zjadł żywcem człowieka, utrwalając zdarzenie nagraniem kamery video.

Dysponował przy tym zgodą swojej ofiary, która sama odpowiedziała na opublikowane przez sprawcę ogłoszenie. Sąd pierwszej instancji skazał Meiwesa na karę ośmiu lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności za zabójstwo w typie uprzywilejowanym uzasadniając wyrok zgodą pokrzywdzonego, który brał aktywny udział w popełnieniu czynu. Dopiero sąd odwoławczy wymierzył oskarżonemu karę dożywotniego pozbawienia wolności odrzucając koncepcję uprzywilejowania sprawcy przez wzgląd na specjalny stosunek pokrzywdzonego do popełnionego czynu. Wydaje się bowiem, że jakkolwiek pokrzywdzony jest szczególnie zainteresowany dobrami prawnymi życia i zdrowia, które ulegają naruszeniu, to nie jest on ich zupełnym dysponentem.

Prawo karne zapewniając nie tylko ochronę, ale także poczucie społecznej sprawiedliwości i nieuchronności kary sprawcy czynu zabronionego nie może rezygnować z tych domen tylko przez określony stosunek jednostki. Stąd też, wynikają największe wątpliwości co do kontratypizacji przestępstw popełnionych w ramach wspinaczki wysokogórskiej. Niedopuszczalnym wydaje się bowiem, aby w majestacie prawa legitymować zamach na ludzkie życie i zdrowie, tłumacząc go regułami sportowej dyscypliny.

Dozwolone ryzyko sportowe we wspinaczce wysokogórskiej nie jest problemem jednoznacznym. Z jednej strony, istnieją zachowania będące jej integralną częścią, które można usprawiedliwiać w odwołaniu do przywoływanej instytucji. Z drugiej jednak, w kwestii zamachu na ludzkie życie, jak w przypadku tragicznych wydarzeń pod Siula Grande w Andach, gdzie Simon Yates przeciął linę łączącą go z partnerem wybierając własne życie i porzucenie partnera nad śmierć ich obu, możliwość wyłączenia bezprawności wyłącznie na podstawie ryzyka w sporcie budzi spore zastrzeżenia. Odpowiedź na postawione pytania nie wydaje się jednak łatwa, gdyż przedmiotowe zagadnienia doskonale wpisują się w istotę hard cases, dla których ilość rozwiązań bywa nieskończona.

Treści dostarcza Kaczor Klimczyk Pucher Wypiór Adwokaci Spółka Partnerska

Oceń ten artykuł: