Wiosennie i owocowo

Wiosennie i owocowo
Część II

[31.03.2016] We wcześniejszym artykule przypomniałem  rakiję. Destylat ten, popularny  na całych Bałkanach, od chorwackiej rakiji, przez węgierską palinkę, po turecką i grecką raki, ma zazwyczaj od około 40 do nawet ponad 60 %, a najczęściej wykorzystywanym owocem do jej produkcji jest śliwka.

W dalszej kolejności korzysta się z winogron i ich wytłoków, moreli, gruszek, jabłek, pigw i fig. Klasyczna rakija jest bezbarwna jeśli jest młoda lub lekko złotawa jeśli była starzona w dębowych lub morwowych beczkach.

Być może ta właśnie różnorodność wykorzystania przeróżnych owoców oraz moda na staropolskie przepisy spowodowały małą przemianę w wyborze gatunkowych wódek smakowych czy też aromatyzowanych owocami. Przemiana jaka się w ostatnich latach dokonała przede wszystkim dotyczy zwiększonej konsumpcji tych kolorowych trunków, na rzecz spadku wódki czystej. Warto tu zauważyć, że pijemy znacznie więcej wódek o smaku cytryny, wiśni, maliny, porzeczek… ale tak naprawdę mało ludzi zwraca uwagę na faktyczne pochodzenie tego smaku.

Często do produkcji tych trunków wykorzystywane są tzw. związki smakowo – zapachowe, nie do końca powstające w naturalnym procesie produkcji. Dla odróżnienia całkowicie naturalnym produktem są nalewki. Dla porządku przypomnę tylko kilka klasycznych nalewek owocowych, a są to:

  • ratafia, którą wyrabia się od wiosny do jesieni; warstwami układa się wiele rodzajów oczyszczonych owoców, przesypuje cukrem i zalewa spirytusem
  • pigwówka, zwana też skolimówką, która powstaje z owocu pigwy, ale często też z mniej szlachetnego pigwowca
  • tarninówka – czyli nalewka na owocach tarniny i śliwy domowej; tarnina chętnie krzyżuje się z innymi gatunkami śliw, więc i konsekwencją tego bywają odmienne w smaku nalewy w ramach tego samego gatunku
  • dereniówka, którą przygotowuje się pod koniec lata; jadalny owoc derenia, wykorzystuje się także do sporządzania marmolad, dżemów… ale i można mieć piękny (na wiosnę) i wysoki żywopłot
  • mamy jeszcze najklasyczniejszą z klasycznych wiśniówkę, ale i morelówkę, jagodziankę, smorodinówkę czy jeżynówkę, ale te nazwy chyba wszystkim zdradzają co z czego i jak powstaje.

Trzeba tu przypomnieć jeszcze likiery, które często powstają przy udziale owoców. Do klasyki zaliczymy tutaj Passoę z marakui, Cointreau i Blue Curacao z pomarańczy, czy też Creme de Casis z porzeczek. Likiery jednak powstają znacznie częściej przy udziale innych składników – korzennych, ziołowych, cukru, miodu, mleka, śmietany, jaj i jeszcze wielu, wielu innych składników. Likiery zazwyczaj są bardziej słodkie, mają mniejszą moc alkoholu i bywają najczęściej składnikiem wielu napojów mieszanych – koktajli i drinków.

Patrząc przez pryzmat najbliższych ciepłych i gorących miesięcy, należy zwrócić uwagę na to co pijemy. Im goręcej, tym więcej płynów spożywamy… a nie rzadko są to także różnego rodzaju alkohole.

Mając na uwadze, że przecież latem powinniśmy uzupełniać w naszym organizmie o wiele częściej wodę, rodzi się pytanie jak i czym uzupełniać ten niedobór. Powinniśmy codziennie pić sporo płynów, głównie właśnie wody i to najlepiej niegazowanej, zimnej, ale nie lodowatej, raczej mineralnej niż źródlanej. Ale ważnym źródłem wody są także owoce, więc i naturalne soki owocowe. Odradzam jednak nadmiar soków i różnych koncentratów, mocno słodzonych, czy to cukrem czy słodzikami.

Orzeźwienie na słońcu z małą ilością alkoholu nie jest przestępstwem, ale pić go sporo w upale to już graniczy z brakiem wyobraźni. Bądźmy ostrożni i pijmy alkohol w dość dużym stanie rozcieńczenia, nie na pełnym słońcu – najlepiej w cieniu lub w klimatyzowanym pomieszczeniu.

Jedną z najlepszych form orzeźwienia jest kruszon, który to sporządzamy z wina, cukru, owoców i soków owocowych – najczęściej wykorzystujemy do przygotowania kruszonu białe wino, czasem musujące, najlepiej wytrawne. Wlewamy je do specjalnego dzbana (z francuskiego – cruche), pełnego kruszonego lodu, owoców (najczęściej cytryna, pomarańcza ) i innych smaczków na czele z likierami lub sokami owocowymi.

Wiosennie i owocowo robi się na naszych stołach, w naszych sklepach i restauracjach. Takim wiosennym symbolem są także nasze polskie wina owocowe. Coś drgnęło ostatnio w tym temacie na naszym rynku. Drgnęło bardziej w produkcji niż w konsumpcji, ale to chyba dobry znak, który wyprzedza być może apetyty polskich konsumentów. Podkreślam słowo polskich, ponieważ od niedawna nasze wina owocowe są dostępne także na nowych jak dla tego produktu, rynkach światowych, co może szczególnie dziwić jeśli zaznaczymy tutaj takie kraje jak Hiszpania, Francja, Włochy i Niemcy czyli kraje słynące z produkcji win gronowych. Także Wielka Brytania staje się ważnym odbiorcą naszych win owocowych. Kolejne nowe kontrakty zawarte niedawno zostały z naszymi bliskimi sąsiadami czyli z Czechami, Słowacją, Litwą oraz dalszą Łotwą. Nasze wina owocowe można nawet już kupić w USA, Japonii czy dalekiej Australii.

Polskie wina z aronii, jagód czy porzeczek nie tylko są pijane same, ale i często wykorzystywane jako półprodukt do dalszej produkcji napojów według własnych receptur. Staje się tak dzięki atrakcyjnym poziomom cenowym za nasze produkty owocowe, wzroście cen win gronowych na rynkach światowych, ale chyba przede wszystkim dzięki wysokiej ich jakości. Ostatnie lata pokazują, że czas win patykiem pisanych powoli odchodzi do lamusa, a nadchodzi urodzaj na ekologiczne wina owocowe rodem z Polski, a także dzięki ocieplaniu się klimatu, na wysokiej jakości polskie wina gronowe.

Część I artykułu jest dostępna tutaj.

Treści dostarcza VOYAGER WineClub

Oceń ten artykuł: