Polacy rzadko sięgają po książki
[05.05.2014] Sześć i pół godziny tygodniowo – to średni czas, jaki Polak poświęca na czytanie. I nie chodzi tu tylko o zgłębianie tekstu książkowego, ale jakiegokolwiek innego. I choć wydawałoby się, że czytelnictwo w Polsce ma się całkiem dobrze, w praktyce jest inaczej.
A szkoda, bo czytanie bardzo pozytywnie wpływa na rozwój człowieka: uczy myślenia, pobudza wyobraźnię czy rozwija umiejętność wysławiania się.
Niewątpliwie jesteśmy narodem, który z czytaniem jest na bakier. Jak wynika z ostatnich badań Biblioteki Narodowej, prawie 61% Polaków nie czyta książek. Zdecydowaną alergię na teksty pisane mają nastolatkowie – 62%, ale nie tylko oni. Mało czytają też emeryci – 32%. To skłania do zastanowienia się, czy faktycznie brak czasu i obowiązki zawodowe, stoją na przeszkodzie w czytaniu. Jak podkreśla dr Grażyna Szarszewska, Dyrektor Generalna Polskiej Izby Książki "[…] Widzimy duże rozwarstwienie pomiędzy czytelnikami z dużych miast – osób wykształconych a czytaniem w mniejszych okręgach i rodzinach, gdzie jest wykształcenie niższe, gdzie są mniejsze dochody". Ponadto jak dostrzegają eksperci, przygoda Polaków z literaturą oraz czytaniem zaczyna i kończy się w szkole. Tylko 11% z nas, jest "rzeczywistymi czytelnikami", którzy w roku przeczytali siedem lub więcej książek. W statystykach górują kobiety, które częściej od mężczyzn sięgają po lekturę, głównie w ramach relaksu i rozrywki.
Na polskim rynku wydawniczym stale pojawiają się godne uwagi pozycje książkowe. Po co sięgają Polacy najczęściej? Czytają głównie książki przygodowe i podróżnicze. Na drugim miejscu znalazły się te o tematyce historycznej. Na trzecim miejscu ex aequo znalazły się biografie, dzienniki, pamiętniki, wspomnienia i listy, jak również sensacje, kryminały oraz poradniki. Polacy chętnie sięgają po romanse, książki popularnonaukowe, literaturę faktu czy fantastykę. "Mieliśmy taki okres, lata 90., że dominowała literatura zagraniczna. Była potrzeba, aby sięgać po książki, do których nie było wcześniej dostępu. Polska literatura – polskich autorów – nie była promowana przez wydawnictwa. […] Mamy dobrą polską literaturę, która jest obecna w księgarniach oraz na półkach w domach czytelników. I co ważne jest czytana" – wyjaśnia dr Grażyna Szarszewska.
Polscy czytelnicy wybierają książkę samodzielnie, jak i z polecenia. Sięgają zarówno po nowości, tytuły z list bestselerowych, jak i sprawdzoną literaturę. I choć wydawałoby się, że głównie przez Internet zaopatrujemy się w książki, to okazuje się, że księgarnie nadal odgrywają ważną rolę w życiu czytelnika. Mimo powstawania wielu dyskontów książkowych – zaznacza dr Piotr Toczyski z Ośrodka Przetwarzania Informacji PIB.
Ogromne nadzieje były pokładane w e-bookach, które miały sprzyjać rozwojowi czytelnictwa. Niestety – okazuje się, że są czynniki, które stoją na przeszkodzie w rozwoju popularności e-książek. Jak wyjaśnia Małgorzata Błaszczyk z Virtualo "[…] obecnie mamy w bazie blisko 30 tysięcy tytułów, z czego połowa jest komercyjnych. Na szczęście na bieżąco dygitalizowane są nowości. Jednak duży problem jest z pozyskiwaniem praw do książek, które były wydane wiele lat temu, gdzie umowy z wydawnictwami były podpisane dawno. Czasem chodzi o koszty tych praw. Kolejną przeszkodą jest 23% VAT, co niestety negatywnie wpływa na percepcję ceny. Użytkownicy chcieliby, aby była jak najniższa. Najlepiej 50% ceny wydania papierowego, gdzie VAT wynosi 5%". Rozwój rynku e-książek hamuje piractwo. Wiele portali nielegalnie udostępnia treści cyfrowe, z czego często użytkownicy nie zdają sobie sprawy.
Jak zaznacza Natalia Chojecka, aplikant adwokacki w Kancelarii Olesiński&Wspólnicy "Jeśli chodzi o treści już rozpowszechnione w Internecie, prawo polskie wskazuje z zasady, że użytkownik może z nich korzystać […] na własny użytek. Natomiast musimy pamiętać o tym, że takie korzystanie nie może naruszyć interesów autora".
Ciekawym w tym kontekście, może okazać się orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W przypadku kiedy pobierane są treści już rozpowszechnione, warto by użytkownik zwracał uwagę na źródło, z którego pobierana jest treść – czy jest legalne, czy też nie. W przypadku gdy źródło jest nielegalne, Trybunał Sprawiedliwości UE uznaje, że pobieranie tych treści przez użytkownika będzie naruszeniem prawa autorskiego – zaznacza Natalia Chojecka. Ten wyrok kłóci się z liberalnymi przepisami polskiej Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Prawo warto jest znać. Obecnie Internet daje wiele możliwości korzystania z zasobów kulturalnych, jednak nie wszystkie pliki – nawet te płatne – można pobierać bez obawy przed złamaniem prawa. Za rozpowszechnianie cudzego utworu bez uprawnienia – zgody autora, podlega się grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.
dostarczył: netPR.pl