"Polski Fiat" na masce
[15.05.2014] Biało-czerwone barwy rajdówek z FSO miały premierę podczas Rajdu Warszawskiego w listopadzie 1974 na prototypie grupy piątej, który – jak powiedział sam Andrzej Jaroszewicz – został wykonany przez OBR w czynie z okazji Zjazdu PZPR (trudno dziś określić którego) zwanego "zjazdowym".
Wszelkie niedociągnięcia i nierówności w miejscach połączenia kolorów czerwieni i bieli są zgodne z oryginałem. Nadwozie oklejono częściowo naklejkami oryginalnymi, brakujące odtworzono metodą sitodruku. Napisy "RALLY TEAM" i "STOMIL" wykonano za pomocą szablonu, celowo zostawiając nieostre kontury i lekki "odkurz". Do tego specjalna PL-ka z logo PZM, nazwiska na błotnikach i numer startowy. No i na koniec najważniejsze: przepiękny biały napis "Polski Fiat" na masce. Oprócz charakterystycznego kroju liter ważną jego cechą jest to, że nie jest idealnie poziomy – jego dolna krawędź przebiega równolegle do linii maski, a zatem układa się w lekkie "V".
Pod maską repliki nie mogło się znaleźć nic innego niż silnik z Fiata 132 – pojemność 1592 centymetrów sześciennych i dwa wałki rozrządu w głowicy. Do podstawowych modyfikacji, jakich dokonywano w warsztatach OBR przy ul. Międzynarodowej, należało zamontowanie dwóch podwójnych gaźników Weber w miejsce jednego, co wymusza oczywiście montaż innego, sportowego kolektora dolotowego. Obecnie na gaźnikach zamontowane są współczesne sportowe filtry powietrza, w 1975 były to zwykłe metalowe sitka. Montowano również zupełnie inny, specjalnie wykonywany ze stali, cały układ wydechowy. Z jednostki napędowej, która standardowo miała moc 98 KM, dzięki modyfikacjom – głównie układu rozrządu – w OBR udawało się wycisnąć ok. 130-140 KM.
Jednak podczas rajdu Monte Carlo zwiększanie mocy czy prędkości maksymalnej nie miało takiego znaczenia jak dobór odpowiednich przełożeń tylnego mostu i właściwej skrzyni biegów. Fabryczni konstruktorzy i mechanicy stosowali mosty z ekstremalnie krótkim przełożeniem 1: 5,37. Przód zdobiły lampy Cibié – dalekosiężne "Superoscar" o średnicy 22 centymetrów i przeciwmgielne "Oscar" o średnicy 18 centymetrów. Na koła zgodnie z oryginałem składają się pięcioipółcalowe felgi stalowe, malowane srebrnym lakierem. Pochodzą one z Fiata 132. Na rajd Monte Carlo w 1975 r. przygotowano dwa rodzaje rajdowych opon na asfalt i ośnieżone trasy z różną liczbą kolców. Oprócz opon z Dębicy zabrano też produkty firmy Michelin, której specjalny serwis czuwał na całej trasie przy polskich załogach.
Podstawowym elementem wyposażenia wnętrza była pełna klatka bezpieczeństwa. Choć żadna rajdówka nie przetrwała do naszych czasów, możemy dziś wzorować się na półklatce zamontowanej w białym Fiacie bijącym rekordy świata w 1973 r. Współczesna klatka została wykonana z rur o takiej samej grubości i średnicy, a następnie obszyta u tapicera czarnym skajem na gąbce. Taki sam jak w rekordowym Fiacie był też obrotomierz VDO wyskalowany do 10 tys. obr./min.
W zaślepce radia znalazły się trzy dodatkowe wskaźniki VDO – amperomierz, woltomierz i temperatura oleju. Zamiast tylnej kanapy montowano pojemniki na kaski, wyposażone w polski system łączności między pilotem i kierowcą. Kierownica i fotele pochodziły z zakładu Roberto Fusina w Turynie. Do foteli mocowano szelkowe, czteropunktowe pasy bezpieczeństwa. Dla pilota przeznaczony był naturalnie metromierz marki Halda, gięta punktowa angielska lampka oraz wyłącznik obwodu instalacji elektrycznej.
Treści dostarcza Miesięcznik Classicauto