Najmniejsze domy mają mniej niż 20 metrów
[21.10.2014] Na Zachodzie trwa w najlepsze moda na domy o powierzchni zaledwie kilkunastu metrów kwadratowych. W Londynie za nieruchomość w skali mikro trzeba zapłacić równowartość prawie 1,5 mln zł.
Jak jednak wynika z danych zebranych przez Lion’s Bank, wysoka cena i konieczność posiadania sporej inwencji przy urządzania takiego domu, wcale nie odstraszają potencjalnych nabywców.
W Polsce od lat mamy modę na kompaktowe nieruchomości. Deweloperzy budują więc 25-, 30-metrowe kawalerki, bo na mniejsze nie pozwala im prawo, z kolei na rynku wtórnym sporą popularnością cieszą się nawet kilkunastometrowe mieszkania. Powód jest prosty – cena. Na Zachodzie sprawy zaszły jeszcze dalej – sporym powodzeniem cieszą się zaledwie kilkunastometrowe domy. Powodem jest fakt, że domy w skali mikro są "eko", a więc odpowiadają panującej modzie. Cena zakupu wydaje się w tym przypadku schodzić na drugi plan.
16 metrów za 1,5 miliona
Trudno dojść do innego wniosku, czytając ogłoszenie o sprzedaży domu o powierzchni 16,7 m kw., który wyceniono na 275 tys. GBP (równowartość prawie 1,5 mln zł). Co prawda dom położony jest w Londynie w dzielnicy Barnsbury (niedaleko City) przy Richmond Avenue, a więc w okolicy, w której nieruchomości są poszukiwanj przez nabywców. Nie zmienia to jednak faktu, że w przeliczeniu na metr za nieruchomość tę trzeba zapłacić równowartość ponad 82 tys. zł. Mimo to we wrześniu ogłoszenie o sprzedaży tego domu odwiedziło łącznie 140 tys. zainteresowanych, a obecnie nieruchomość jest już zarezerwowana, co sugeruje, że niebawem może zniknąć z rynku – wynika z danych portalu Zoopla. Pośrednik z firmy Winkworth – Islington, który oferuje nieruchomość, zachwala, że jest doskonała pod wynajem lub dla osób chcących wykorzystywać ją jako pobytu w wakacje.
Jakim jednak cudem udało się urządzić w pełni funkcjonalny dom z mikro-ogrodem na niespełna 17 metrach kwadratowych? Sypialnię urządzono na antresoli nad kuchnią, spora część podłogi strefy dziennej została podwyższona, aby pod nią urządzić miejsce na zbędne w danym momencie rzeczy, a łazienkę stanowi niewielka przestrzeń, w której pomiędzy prysznicem i sedesem nie było dostatecznie dużo miejsca, aby zamontować jakąkolwiek przegrodę.
Wbrew pozorom ten londyński dom nie jest wcale najmniejszym na Wyspach. Miano to dumnie dzierży wzniesiony niecałe 200 lat temu budynek w mieście Conwy (Walia). Ten zbudowany przez rybaka dom ma powierzchnię niespełna 5,5 m kw. (3,05 m x 1,8 m). Pomieszczenie ma wysokość 3,1 m i pozwalałoby to właścicielowi nawet się wyprostować, gdyby nie fakt, że sypialnię urządzono tu na antresoli, co znacznie obniżyło jakość życia domownika. Co prawda nieruchomość nie jest na sprzedaż, ale jak wynika z danych zamieszczonych na portalu wikipedia, można ją zwiedzić płacąc za wejście 1 GBP.
W Polsce za jeden z najmniejszych, a na pewno najwęższych, domów uchodzi dom Kereta w Warszawie. Jest to de facto instalacja artystyczna powstała w przesmyku między dwoma blokami. Zwiedzanie tej nietypowej budowli, postawionej na działce o szerokości nieprzekraczającej 152 cm, jest możliwe po wniesieniu darowizny wspierającej działanie Fundacji Polskiej Sztuki Nowoczesnej.
Nawet Amerykanie lubią niewielkie metraże
Minimalizm na rynku nieruchomości nie jest jedynie specyfiką wyłącznie Wielkiej Brytanii. Kilku czy klikunastometrowe nieruchomości można też znaleźć w innych częściach świata. Przeważnie tego typu domy powstają częściej w lokalizacjach o bardzo wysokich cenach nieruchomości (np. Hongkong). Nie zawsze jednak miniaturyzację wymusza poziom cen, bo niewielkie domy znaleźć też można w krajach znanych z zamiłowania do dużych powierzchni – np. w Stanach Zjednoczonych. Za Atlantykiem zamiłowanie do niewielkich domów wiązać należy przede wszystkim z modą na bycie "eko" i potrzebą wolności czy niezależności.
To właśnie może być powodem, dla którego na brak pracy nie narzekają firmy budujące domy, możliwe do transportowania na samochodowych przyczepach. Jedną z takich firm jest Tumbleweed w Colorado. Specjalizuje się ona w projektowaniu i budowaniu niewielkich domów (do 80 m kw.). Szczególnie dużym powodzeniem cieszą się jednak te mobilne o powierzchniach od 10,9 do 16 m kw.
Nie przeszkadza to wcale w upchnięciu na tej skromnej powierzchni dwóch antresol – sypialni, przestrzeni dziennej, kuchni, łazienki z prysznicem, a nawet niewielkiego ganku. Aplikacja zamieszczona na stronie internetowej firmy pozwala wybrać typ domu, pokrycie dachowe, okna, drzwi, wykończenie i docelowe miejsce odbioru (na terenie USA), co w prosty sposób pozwala na kalkulację kosztu dachu nad głową w salki mikro. W stanie "pod klucz" cena mobilnych domów wynosi przeważnie 30 – 40 tys. dolarów, a wraz z pełnym wyposażeniem o około 10 – 20 tys. USD więcej.
Firma, zrzeszająca wokół swej działalności spore grono miłośników (stronę firmy na portalu Facebooku polubiło 196 tys. osób – stan na paź ’14), zachęca też swoich klientów do samodzielnej budowy domów na podstawie sprzedawanych projektów. W podjęciu tego wyzwania maja pomóc dwudniowe szkolenia, podczas których nauczyć się można jak dobrać materiały, odpowiednią przyczepę, jak zorganizować przestrzeń kilkunastometrowego domu i pomieścić się na niewielkim metrażu.
Ciekawym przykładem z terenu USA może być też obszar Alaski, gdzie niewielkie drewniane chaty postawione na sporych działkach są popularnym rozwiązaniem wśród osób chcących zakosztować życia na łonie natury z dala od cywilizacji. W tym wypadku niewielka powierzchnia nieruchomości nie dziwi, bo stanowi tylko bazę wypadową dla turysty czy myśliwego.
Bajeczny domek na kurzej łapce
A w Polsce? Nad Wisłą budynki o niewielkich gabarytach można znaleźć wszędzie. Wznoszone są one zarówno w miastach, jak i poza nimi, na działkach kupowanych w celach rekreacyjnych. Niestety w większości przypadków nie sposób nazwać ich ciekawymi nieruchomościami.
Z grona tego wyłamują się nieliczne propozycje. Przykładem mogą być bacówki położone w południowej Polsce. Przeszukując oferty sprzedaży można na przykład znaleźć 25-metrową, drewniana bacówkę położoną w okolicach Nowego Targu. Wyceniona została ona na 155 tys. zł i znajduje się na działce o powierzchni 8 arów, z której można podziwiać Tatry. Bacówka wybudowana została w 2011 roku, a żeby dać poczucie odcięcia od cywilizacji, jako źródło energii wykorzystywany jest akumulator, a ciepło pochodzi kominka. Oprócz głównej izby, do dyspozycji właściciel ma dwie antresole i piwnicę.
Prawdziwym unikatem jest jednak niemal nowy dom (z 2013 r.) w województwie mazowieckim, w okolicach Siedlec. Na pierwszy rzut oka trudno nie ulec wrażeniu, że jest to bajkowa chatka na kurzej łapce.
Dom ten o powierzchni 16 m kw. wzniesiono na wysokości drugiej kondygnacji, a jako budulec posłużył kamień sprowadzony z Turcji. Pokryty strzechą dom jest ogrzewany kominkiem, posiada aneks kuchenny i łazienkę z prysznicem. Działka, na której znajduje się ten dom ma powierzchnię 1,3 ha, z czego 1 ha zajmuje las, a pozostałe 3 tys. metrów stanowi ogrodzona działka budowlana, na której można zbudować pełnowymiarowy dom jednorodzinny. Właścicielem tej niesamowitej nieruchomości można się stać za jedyne 399 tys. zł.
Bartosz Turek
źródło: Lion’s Bank