Polska gospodarka morska rośnie w siłę
[18.11.2015] Polski przemysł okrętowy przestał być traktowany jako zaściankowy, a krajowe firmy budujące i wyposażające statki oraz polscy inżynierowie są coraz chętniej zatrudniani przez zachodnich inwestorów.
Tylko w ciągu najbliższych dwóch lat rodzime stocznie podpiszą kontakty na budowę statków o łącznej wartości prawie 1 mld euro. Według szacunków, ubiegłoroczne przychody sektora okrętowego przekroczyły 10 mld zł, a dane Związku Pracodawców "Forum Okrętowe" mówią o 10-procentowym wzroście przychodów samych stoczni. Aktualnie w 1,6 tys. firmach pracuje ponad 32 tys. osób – to o 9 tys. więcej niż w 2009 roku. Zgodnie z danymi "Forum Okrętowego", w latach 90. za kilogram statku wybudowanego w Polsce płacono blisko 3 dolary, aktualnie koszt ten wzrósł do poziomu 18-20 euro.
Dobre wyniki są efektem skoku technologicznego w projektowaniu i budowaniu statków – są one wysokospecjalistyczne, stosowane są nowoczesne rozwiązania ekologiczne w napędach, a wyposażenie jest na najwyższym światowym poziomie. Na przykład Salt Ship Design Poland, za opracowanie kompletnego pakietu dokumentacji jednostki typu Offshore Construction Vessel SALT 301, o unikalnych właściwościach manewrowych, otrzymał nagrodę Innowacyjnej Gospodarki Morskiej (wręczono ją w trakcie Forum Gospodarki Wodnej).
Jak wyjaśnia Andrzej Rutkowski, prezes zarządu firmy, kadłub budowano i częściowo wyposażano w czterech polskich stoczniach: Konrem Nauta, Montex, Wisla Holms i Ustka. W projekt zaangażowanny był też basen modelowy Centrum Techniki Okrętowej. Gotowe sekcje transportowano do Norwegii i tam ostatecznie montowano w stoczni Kleven Maritime AS. Mimo tego, że stocznie otrzymują coraz więcej ciekawych zleceń, polscy inżynierowie są doceniani za wysokie komptencje, a uczelnie kształtujące specjalistów nie narzekają na brak chętnych (w 2013 roku na Akademii Marynarki Wojennej o jedno miejsce ubiegało się 6,8 kandydatów, w 2014 roku było ich ponad 4 osoby).
Co ciekawe, najwięcej zainteresowanych związaniem się z branżą pochodzi ze środkowej Polski, a nie wybrzeża. Jednak wciąż polski przemysł okrętowy jest za mało popularyzowany. Dr inż. Jerzy Litwin, dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku podkreśla, że mimo pozytywnych zmian i dobrych perspektyw rozowoju branży morskiej, ten postęp jest jednak wciąż nieco zbyt wolny. Jednocześnie dodaje, że obecnie w kraju nie ma takiej fascynacji morzem, jak to miało miejsce chociażby w okresie międzywojennym. Liczba tematycznych imprez jest niewielka. Nie ma też impulsu, który zwiększyłby zainteresowanie morzem mimo, że publikacje naten temat są łatwo dostępne, a i wystaw związanych z przemysłem okrętowym nie brakuje.
Sylwia Stwora
Treści dostarcza: Portal Inwestycje.pl