Masz książeczkę mieszkaniową? Kupując lub remontując własne „cztery kąty” możesz liczyć na ponad 9 tysięcy złotych premii gwarancyjnej. Nowelizacja ustawy zakłada jednak obowiązek rejestracji posiadanej książeczki. Tylko wtedy możliwe będzie sprawne ubieranie się o budżetowe dopłaty. Czas mamy do końca 2021 roku. Ale spokojnie, dla spóźnialskich też jest nadzieja.
1 032 033 – nawet tyle może być w Polsce książeczek mieszkaniowych – wynika z danych ministerstwa za 2018 rok. Ich posiadacze mogą ubiegać się o tzw. premię gwarancyjną. Jest to de facto budżetowa dopłata, dzięki której oszczędności zbierane na zakup własnego „M”, zachowują choć część swojej wartości zdewastowanej przez inflację panującą w latach 80-tych i 90-tych.
Problem w tym, że pierwsza książeczki trafiały do oszczędzających w 1950 roku, a ostatnia uprawniająca do premii gwarancyjnej została wydana 23 października 1990 roku. Przez lata wiele z tych dokumentów mogło zaginąć lub zostać zniszczonych. Mimo tego rząd planując wszelkie programy mieszkaniowe musi mieć z tyłu głowy fakt, że w każdej chwili właściciele książeczek mogą zgłosić się po swoje pieniądze. Wtedy do wypłaty z tytułu premii mogłyby być kwoty idące w miliardy złotych.
10 tysięcy złotych pomaga w drodze na swoje
Jak bowiem wynika z ministerialnych danych przeciętna premia wypłacana w 2018 roku wynosiła 9,3 tys. złotych. Oczywiście to niejedyne pieniądze, które można otrzymać likwidując posiadaną książeczkę mieszkaniową. Niezależnie od tego czy ktoś ma prawo do premii czy też nie, to na przeciętnej książeczce znajduje się odkładany latami kapitał i naliczone odsetki. W 2018 roku łącznie było to 532,8 mln złotych – wynika z ministerialnych danych. W sumie więc statystyczny posiadacz książeczki uprawniającej do premii może otrzymać prawie 10 tys. złotych, aby zdobyć wkład własny przy zakupie mieszkania lub domu. Możliwe jest też wykorzystanie tych pieniędzy przy zakupie własnych „czterech kątów” bez kredytu, wnoszeniu wkładu partycypacyjnego do TBS czy wymianie okien, instalacji elektrycznej czy gazowej.
Bez rejestracji oczekiwanie na pieniądze się wydłuży
Fakt, że nikt tak naprawdę nie wie ile książeczek mieszkaniowych zginęło lub zostało zniszczonych spowodował, że Rząd postanowił w końcu zrobić z tym tematem porządek. Każdy posiadacz książeczki musi do końca 2021 roku zgłosić się do banku w celu jej zarejestrowania. Tylko wtedy będzie mógł w normalnym trybie ubiegać się o premię. Jeśli ktoś nie zdąży z rejestracją, to cała procedura może się znacznie wydłużyć. Najpierw będzie trzeba zarejestrować książeczkę w banku, a dopiero w kolejnym roku będzie można ubiegać się o premię. W skrajnym przypadku oczekiwanie na pieniądze wydłuży się do ponad 12 miesięcy – przestrzega HRE Investments.
Więcej powodów do ubiegania się o premię
Aby przyspieszyć rozprawianie się z książeczkami mieszkaniowymi ministerstwo proponuje kolejne poluzowanie zasad ubiegania się o premie. I tak nowelizacja zakłada możliwość ubiegania się o premię w przypadku jednorazowej zapłaty za przekształcenie prawa użytkowania wieczystego do gruntu wykorzystywanego na cele mieszkaniowe w prawo własności. Dotyczyć ma to zarówno tych którzy już za przekształcenie zapłacili i chcieliby odzyskać dzięki premii pieniądze wydane na ten cel, jak i tych, którzy dopiero złożyli wniosek o wniesienie jednorazowej opłaty przekształceniowej. Mało tego, o premię będzie też można wystąpić jeśli przez 5 lat wnosiło się standardowe opłaty przekształceniowe.
Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą z dniem 1 stycznia 2019 roku doszło do przekształcenia prawa użytkowania wieczystego gruntów wykorzystywanych na cele mieszkaniowe w prawo własności. Z tytułu tego przekształcenia należy wnosić przez 20 lat opłaty w kwocie odpowiadającej dotychczas stosowanym opłatom za użytkowanie wieczyste. Jeśli ktoś chciałby zapłacić za cały okres z góry, to może liczyć na spore bonifikaty. Te wynoszą przeważnie od 50 do nawet 99,9% – wynika z danych zebranych przez HRE Investments.
Wróćmy jednak do nowelizacji, która w przypadku remontów posiadaczom książeczek mieszkaniowych ma także pozwolić na ubieganie się o premię przy okazji wymiany kanalizacji, centralnego ogrzewania, czy instalacji niskoemisyjnego źródła ciepła. Będzie też można ubiegać się o premię jeśli w wyniku najmu mieszkania z dojściem do własności (formuła wprowadzona przy okazji programu Mieszkanie +) zapłaci się w sumie co najmniej 3% wartości najmowanego mieszkania. Mało tego, w myśl nowelizacji fakt posiadania książeczki mieszkaniowej może zostać przez gminę potraktowany jako kryterium pierwszeństwa przy ubieganiu się o najem mieszkania budowanego w ramach rządowego programu. Dla porządku trzeba dodać, że póki co jego skala jest niewielka, ale jeśli wierzyć zapowiedziom, niebawem w ramach programu Mieszkanie + ruszyć ma wiele nowych inwestycji.
Niewykorzystane książeczki można cedować
W kontekście książeczek mieszkaniowych bardzo ważna jest kwestia możliwości przeprowadzania cesji. Chodzi o to, że w gronie najbliższej rodziny można przekazywać książeczkę. I tak na przykład rodzice czy dziadkowie mogą przekazać wnukom posiadaną książeczkę, aby młoda osoba wchodząca w dorosłość mogła ubiegać się o premię gwarancyjną, która ułatwi np. zbieranie wkładu własnego przy okazji zakupu mieszkania na kredyt.
Cesje mogą przeprowadzać: małżonkowie, rodzice, dzieci, dziadkowie, wnuki , rodzeństwo, macocha, ojczym i pasierb lub pasierbica. Możliwe są też cesje na dalszych krewnych, ale wymagają one zawarcia kilku cesji – swoistego łańcuszka pomiędzy członkami najbliższej rodziny. Każda taka operacja kosztuje 70 zł.
Źródło: Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments