Afryka wkrótce da zarobić

Afryka wkrótce da zarobić

[28.07.2009] Gospodarczy świat próbuje ustabilizować się po ostrym hamowaniu koniunktury w 2008 i na początku bieżącego roku. Jednocześnie trwa budowanie podwalin pod nowy globalny ład ekonomiczny.

Nie jest to proces sterowany przez jakieś konkretne siły polityczne, ale wynik poszukiwań najlepiej rokujących regionów i krajów.

Widać już, że jeśli tylko u inwestorów poziom strachu przed kryzysem maleje, a chęć osiągania zysków rośnie, to kapitał ucieka z krajów rozwiniętych na biedniejsze Południe. Obecnie głównymi beneficjentami tych przepływów są dwa kontynenty: Azja i Ameryka Łacińska. Oczywiście nie wszystkie kraje z tych regionów, ale te uznawane za najbardziej perspektywiczne.

Międzynarodowy kapitał już od dłuższego czasu penetruje te kontynenty, szukając nadzwyczajnych okazji inwestycyjnych. Od kilku lat te regiony są w stanie generować tak wysoką nadwyżkę kapitałową, że w dużym stopniu uniezależniły się od napływów pieniędzy z bogatych krajów rozwiniętych. Dysponenci kapitału penetrują więc coraz to bardziej egzotyczne rynki i gospodarki, aby zdobyć przewagę konkurencyjną. Nic więc dziwnego, że stopniowo rośnie zainteresowanie najbiedniejszym kontynentem naszego globu – Afryką.

Krajom afrykańskim często zarzuca się niestabilność polityczną. I rzeczywiście trudno kwestionować tę opinię. Jednak mimo wszystko należy zauważyć postęp w procesie wprowadzania demokratycznych reguł do życia publicznego Czarnego Lądu.

Afryka posiada niezaprzeczalne walory inwestycyjne. Kontynent ten skupia 13 proc. populacji świata, a wytwarza zaledwie 2 proc. światowego PKB. Oznacza to szalenie niską bazę dla rozwoju. A jak wiadomo w procesach gospodarczych znacznie łatwiej uzyskać szybki wzrost od niskiej bazy niż od wysokiej. Czarny Ląd wykorzystał na miarę swoich obecnych możliwości lata dobrej koniunktury w światowej gospodarce. Udało się znacząco zmniejszyć zadłużenie w stosunku do PKB. Do tej redukcji doszło w tempie znacznie szybszym niż w Azji, która wydaje się największym beneficjentem boomu pierwszej dekady stulecia.

Afryka zdołała przyciągnąć w ostatnich latach poważne nowe kapitały zagraniczne. Ponieważ rynek kapitałowy jest w powijakach, pieniądze zasilały głównie inwestycje bezpośrednie. A to daje znacznie większą stabilność finansową niż kapitał portfelowy.

Gospodarka afrykańska nie tworzy monolitu. Jest bardzo zróżnicowana. Zarówno pod względem stopnia rozwoju, jak i struktury. Inaczej wygląda sytuacja w tzw. "czarnej Afryce", a inaczej w Afryce Północnej i na styku Afryki z Azją, czyli w krajach arabskich. Tym niemniej w ostatnim okresie zdecydowana większość krajów afrykańskich rozwijała się bardzo szybko.

Państwa "czarnej Afryki" przeżywały w latach 2004-2007 okres bardzo silnego wzrostu gospodarczego. Tempo ponad 7 proc rocznie osiągnęły: Angola, Ghana, Leshoto, Malawi, Mozambik, Nigeria. Wzrost ten zawdzięczano głównie zyskownemu eksportowi coraz droższych surowców. Po gwałtownym załamaniu cen surowców w 2008 r. gwiazda afrykańskich eksporterów nieco przygasła, ale nie oznacza to przekreślenia szans na długoterminowy rozwój tych krajów.

Afryka dysponuje wieloma atutami na rynku surowcowym. Na tym kontynencie znajduje się około jednej trzeciej światowych złóż surowców mineralnych. Dodatkowo należy zauważyć, że na Czarnym Lądzie znajduje się zdecydowana większość złóż metali rzadkich, które są bardzo często niezbędne do stosowania nowoczesnych, chroniących środowisko technologii. W ten sposób kraje afrykańskie mogą wywierać istotny wpływ na rozwój nowoczesnych technologii.

Nie można też zapominać o innym bardzo perspektywicznym elemencie afrykańskiej gospodarki – rolnictwie. Już obecnie na tym kontynencie znajduje się około 12 proc. światowych zasobów ziemi uprawnej. A potencjał jest nadal olbrzymi. W czasach radykalnych zmian w strukturze żywienia ludności krajów rozwijających się, wzrostu popytu na żywność wysokobiałkową, a także dynamicznego rozwoju upraw przemysłowych afrykańskie rezerwy ziemi uprawnej stanowią niebagatelny atut. Eksport płodów rolnych sięga już wielu miliardów dolarów.

Kraje "czarnej Afryki" mogą bardzo dużo skorzystać na zmianach zachodzących w Azji, czy Ameryce Południowej. Nie są już skazane na dyktat krajów zachodnich. Najlepszym tego przykładem są ożywione kontakty gospodarcze Chin z wieloma afrykańskimi krajami. W 2008 r. obroty te sięgnęły około 100 mld USD. Chińczycy dostrzegają w Afryce nie tylko źródło surowców, ale także partnera w politycznego, który skłonny byłby poprzeć zmiany układu sił politycznych na arenie światowej.

Nieco odmiennie rzecz wygląda w krajach północnej Afryki. Te kraje w połączeniu z Bliskim i Środkowym Wschodem tworzą jeden z najbardziej perspektywicznych regionów inwestycyjnych zwany w skrócie MENA (Middle East and North Africa). Tam wzrost gospodarczy nie jest już tak dynamiczny, jak w głębi Afryki, ale nie są to już państwa z grupy najbiedniejszych na świecie. Poza tym nie opierają się wyłącznie na eksporcie surowców, chociaż nadal jest to dominująca gałąź gospodarki. Inwestuje się tam intensywnie w turystykę, infrastrukturę, budownictwo.

Zaś nadwyżki kapitałowe lokuje na całym świecie, korzystając z przecen, jakie mamy obecnie na globalnych giełdach. Kraje te mają również dodatkową zaletę dla inwestorów: generalnie są stabilne politycznie, bo dominującą formą rządów są w nich monarchie dziedziczne. Wielką szansą mogą być koncepcje bliższego związania się Unii Europejskiej ze wszystkimi krajami basenu Morza Śródziemnego. Taka współpraca mogłaby przynieść wiele korzyści północnej Afryce.

Problemem dla inwestorów jest bardzo słabo rozwinięty rynek kapitałowy. Poza giełdą południowoafrykańską wszystkie inne cechują się niską kapitalizacją i niskim obrotem giełdowym. Oznacza to zwiększone ryzyko ze względu na niedostateczną płynność obrotu. Ale z drugiej strony niektóre z tych giełd wykazały zaskakująco wysoką odporność na światowe zawirowania finansowe.

Jedną z głównych przyczyn relatywnie niskiej wrażliwości rynków rozwiniętych na kryzys jest zdrowa sytuacja sektora bankowego, pozbawionego toksycznych aktywów. Trudno nie zauważyć również niskiego współczynnika kredytów do depozytów, który świadczy o ostrożnej konserwatywnej polityce banków, jak również o dużym potencjale rozwoju.

Do Afryki zapewne nie będzie jeszcze należało drugie dziesięciolecie XXI w. Jest na to zbyt biedna i niestabilna. Ale przyczółki inwestycyjne z pewnością będą się rozwijały, bo świat ciągle będzie szukał regionów o olbrzymim potencjale. Na Czarnym Lądzie ten potencjał istnieje. Co więcej, z czasem może się zwiększać – na wzór wielu państw Azji i Ameryki Południowej. Ale w momencie, gdy na świecie stanie się głośno o afrykańskich okazjach inwestycyjnych beneficjenci tych największych okazji już będą liczyć swoje niebagatelne zyski. Zyski zazwyczaj okupione dużym ryzykiem. Ale uniwersalna zależność – "duży zysk za duże ryzyko", do Afryki pasuje doskonale.

Alfred Adamiec

Główny Ekonomista Noble Bank

Treści dostarcza portal InwestycjeAlternatywne.Pl

Oceń ten artykuł: