Słabnie pozycja Polski na rynku ukraińskim

Słabnie pozycja Polski na rynku ukraińskim

[26.05.2009] Jeszcze do niedawna Polska zajmowała trzecie miejsce na liście głównych partnerów handlowych Ukrainy i jedenaste wśród największych inwestorów zagranicznych.

I – zamiast, jak wcześniej przewidywano, pozycje te umacniać-w I kwartale br. nastąpiło ich osłabienie. Swoisty krok do tyłu, bo w obrotach handlowych spadliśmy na szóste miejsce, a w inwestycjach – na trzynaste. Warto więc przyjrzeć się bliżej przyczynom tego zjawiska, tym bardziej, że nie ma powodów sądzić, że to Polska odwraca się plecami do strategicznego przecież partnera i sąsiada.

A na odwrót – w połowie stycznia odbył się "okrągły stół" gospodarczy na Ukrainie z udziałem ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i wiceministrów resortów gospodarczych, w trakcie którego przekazano stronie ukraińskiej listę propozycji współpracy polskich podmiotów gospodarczych, a w końcu lutego w Kijowie odbyło się, trzecie już, Forum Europa – Ukraina, z udziałem wicepremiera Waldemara Pawlaka, który w rozmowie z wicepremierem H. Nemyrią przedstawił problemy polskich przedsiębiorców we współpracy z partnerami ukraińskimi.

A i na co dzień niemal odbywają się spotkania robocze partnerów, zainteresowanych współpracą, często przy udziale przedstawicieli polskich placówek, w Kijowie i innych miastach. Polscy przedsiębiorcy biorą liczny udział w imprezach targowo-wystawienniczych, przy wsparciu Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji, z jego kierownikiem, radcą Andrzejem Grabowskim – na czele.

Te działania są tym bardziej potrzebne i użyteczne, by skuteczniej przeciwdziałać powstałym zagrożeniom we współpracy. Aby zobaczyć, że one już się odczuwalnie objawiły – wystarczy popatrzeć na dane statystyczne. Według danych ukraińskich – tylko w okresie stycznia i lutego bieżącego roku – eksport polski na Ukrainę, w stosunku do analogicznego okresu ub. roku, spadł aż o 50,5 proc., a eksport ukraiński do Polski o 48 proc.

Stąd ta szósta, a nie trzecia pozycja Polski w ukraińskim handlu z zagranicą. Wyprzedzają nas już nie tylko – Rosja, Niemcy czy Chiny, ale Uzbekistan i Kazachstan. Jak wynika z informacji Wydziału Ekonomicznego Ambasady RP w Kijowie, ten stan załamania w handlu polsko-ukraińskim spowodowany został m.in. kryzysem gospodarczym na Ukrainie, ale i ograniczeniem popytu wewnętrznego oraz sytuacją na ukraińskim rynku walutowym.

Dewaluacja hrywny i ograniczenia w nabywaniu dewiz pogorszyły i tak trudną sytuację importerów. Ponadto – nie zawsze racjonalne i uzasadnione decyzje, podejmowane przez władze w Kijowie – zmierzają do ograniczeń importu. Niedostateczne jest też wsparcie dla eksporterów, bo do dzisiaj Ukraina nie ma ani polityki eksportowej, ani importowej nie mówiąc już o strategii proeksportowego rozwoju. Stąd decyzje podejmowane są często ad hoc – i są nieprzewidywalne.

Drugim, bodaj najważniejszym obszarem polsko-ukraińskiej współpracy gospodarczej z punktu widzenia perspektywy są polskie inwestycje. Dotychczas zainwestowaliśmy na Ukrainie – według stanu na 1 stycznia 2009 r. – 694,7 mln USD. To niewiele, bo tylko 1,9 proc. globalnej wartości inwestycji zagranicznych w tym kraju. A jeszcze rok wcześniej udział nasz wynosił 2,3 proc. Stąd ten krok do tyłu o dwa miejsca – z 11. na 13.

Wyprzedziły nas Włochy (2,6 proc. udziału) i Szwajcaria (2 proc.). Tuż za Polską są Węgry, które w 2008 r. zainwestowały 200 mln USD. Dynamika polskich inwestycji obniżyła się, bo jeszcze w roku 2007 zainwestowaliśmy 300 mln USD, a w roku 2008 tylko 24,2 mln USD. Dla przypomnienia tylko – czołowe miejsce w polskich inwestycjach zajmuje sektor finansowy, a więc Bank Pekao SA, PKO BP SA, Getin Holding i PZU SA. Nadal największymi inwestorami na Ukrainie są takie kraje, jak Cypr, Niemcy, Holandia, Austria, Wielka Brytania, Rosja i USA.

Wśród podmiotów polskiego sektora przemysłowego znaczące miejsce zajmują inwestycje, np. takich firm jak: Barlinek, Cersanit, Sanitec-Koło, Can-Pack, Maspex, Grupa Sobieski, TZMO – Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych, Inter – Groclin oraz firm meblarskich – Forte, BRW i Nowy Styl. To ich obecność na rynku potwierdza słuszność wyboru i zasadność trwałego ulokowania się na wielkim rynku ukraińskim, nie bacząc na istniejące utrudnienia prawno-legislacyjne czy biurokratyczne.

Ukraina jest i będzie zainteresowana współpracą gospodarczą z zagranicą, w tym z Polską. Przejściowo na drodze tej występują dość poważne trudności. Nie dotyczą one tylko Polski, ale i wielu innych krajów europejskich. W I kwartale br. obroty towarowe Ukrainy z zagranicą zmalały niemal o połowę, w porównaniu z analogicznym okresem roku 2008, bo dostawy eksportowe o 39,2 proc., a importowe o 46,9 proc.

W strukturze geograficznej też następują zmiany, choć nadal głównym partnerem handlowym pozostaje Rosja (i kraje WNP), na którą na koniec lutego br. przypadało 19,2 proc. ukraińskiego eksportu i 19,6 proc. importu. Na kraje WNP – odpowiednio – 33,2 i 44,8 proc. Udział krajów Unii Europejskiej wynosił 26,3 proc. w eksporcie i 29,9 proc. w imporcie. Tendencja spadkowa obrotów najbardziej dotknęła Turcję, Rosję i Niemcy, bo np. eksport ukraiński do tych krajów spadł odpowiednio o: 67,6 proc., 57,2 proc. i 43,3 proc. Ale równocześnie aż o 56,1 proc. wzrósł eksport ukraiński do Chin.

W strukturze towarowej eksportu – przy rekordowych zbiorach zbóż (53 mln ton w ub. roku) – znacząco wzrósł udział właśnie zbóż, bo do 8,7 proc. w porównaniu z 0,6 proc. przed rokiem. Natomiast – i to wyraźnie – spadł udział dostaw żelaza i stali z 34,8 do 29,1 proc., choć jest to nadal najważniejsza pozycja w eksporcie. W strukturze ukraińskiego importu najbardziej wzrósł udział surowców energetycznych, bo z 29,9 proc. do 37,3 proc., ale jest to w podstawowej mierze efekt wyższej o ponad 100 proc. ceny importowanego gazu.

Z dokonanego zarysu sytuacji wynika kilka uwag i sugestii dla polskich podmiotów gospodarczych, ze strony których stawiane jest permanentnie jedno, ale zasadnicze pytanie: co w tej sytuacji robić? Odpowiedź może być też tylko jedna: nie czekać aż minie kryzys na Ukrainie, a chodząc po ziemi, czyli po realiach na rynku ukraińskim, być aktywnym w dostosowaniu oferty współpracy do potrzeb i możliwości realizacyjnych dobrze wybranych partnerów, w tym wiarygodnych płatniczo. Bo kryzys na Ukrainie ma charakter strukturalny, a nie chwilowy.

On, na skutek braku reform gospodarczych, o charakterze rzeczywiście, a nie nominalnie, rynkowym – trwa od co najmniej kilkunastu lat i nic nie wskazuje na to, by szybko minął. Choć tak jak aktualna premier mówi, Ukraina już do końca obecnego roku – zdoła przezwyciężyć kryzys. Ta i temu podobne pseudoprognozy będą formułowane jak na zamówienie, bo zbliża się kampania wyborcza, prezydencka, a może i parlamentarna, więc trzeba siać optymizm. Tak w kampaniach wyborczych jest zresztą prawie wszędzie na świecie. W Polsce – także, choć na razie nasza gospodarka trzyma się nieźle.

W trudnych realiach tylko aktywne, ekspansywne działania, a nie opuszczanie rąk, mogą przynieść pozytywne wyniki. A wierzę w to, bo wielką, wyróżniającą zaletą Polaków jest w nich wrodzony duch przedsiębiorczości. Więc – handlujmy, kooperujmy i inwestujmy, tak jak robią to z powodzeniem nasi partnerzy i konkurenci europejscy, bo Ukraina jest w każdym układzie naszym wielkim i perspektywicznym partnerem gospodarczym. A współpracując, pomagamy również Ukrainie.

Mikołaj Oniszczuk

Autor jest ekonomistą, publicystą ekonomicznym i dyplomatą

Więcej na ten temat w "Gazecie Finansowej".

źródło: "Gazeta Finansowa"

Oceń ten artykuł: