I po strachu?

I po strachu?

[26.09.2016] Po decyzjach kluczowych banków centralnych rentowności obligacji skarbowych wróciły do miejsc, z których zaczęły rosnąć dwa tygodnie temu. Ale mleko już się rozlało.

Dobrym, choć przejaskrawionym, przykładem tego co dzieje się na rynku, są 10-letnie obligacje skarbowe Finlandii, które na początku września dawały 0,02 proc. rentowności, by po serii wypowiedzi przedstawicieli banków centralnych (Japonii i Fed) wzrosnąć do 0,18 (dziewięciokrotnie).

Dziś, gdy zarówno Fed jak i BoJ są już po wrześniowych posiedzeniach, rentowność tych papierów spadła do 0,04 proc., można więc powiedzieć, że burza minęła. Ale gdy raz obawy o trwałość tendencji na rynku obligacji się pojawiły, trudno będzie je zażegnać. Dziś Alan Greenspan, były przewodniczący Fed, powiedział, że uważa obecną tendencję za nietrwałą i niemożliwą do utrzymania. Nie chodzi nawet o to, że dziewięćdziesięcioletni Greenspan musi mieć rację, tylko dlatego, że był szefem Fed (choć gdy mówi o zgubnej wierze w trwałość trendów wie, o czym mówi – to jego nominacja na szefa Fed w 1987 r. spowodowała tąpnięcie na giełdzie, które poprzedziło o dwa miesiące tzw. czarny poniedziałek z 1987 r.). Bez wątpienia jednak gdzieś musi istnieć kres możliwości spadku rentowności obligacji skarbowych.

Oczywiście, jak wielokrotnie wcześniej, Catalyst jest wolny od trosk tego świata i może zajmować się wyłącznie własnymi sprawami.

Brakuje po prostu powiązań rynku ze światowymi trendami, a te które istnieją, są luźne i słabo dostrzegalne. Stopy WIBOR stoją w miejscu, podobnie jak kontrakty na stopy procentowe, inwestorzy mogą się więc skupić na obserwowaniu działań emitentów. W poniedziałek inwestorów zaskoczył Alior Bank, który wygasił program publicznych emisji obligacji po pięciu miesiącach od zatwierdzenia prospektu i przeprowadzeniu zaledwie dwóch, zresztą bardzo udanych, publicznych emisji. Alior nie potrzebuje dalszych emisji podporządkowanych papierów, widać to po jego wskaźnikach adekwatności kapitałowej, ale nie musiał się przecież afiszować ze swoją decyzją (wcześniej np. Getin Noble Bank też nie korzystał z prospektu i emisji w ramach IV programu, ale nie ogłaszał tego). Alior wysłał sygnał w konkretnym kierunku, a adresat z pewnością go odczytał.

Inwestorzy, którzy czekają na kolejne emisje publiczne, mogą wziąć udział w nowej emisji Kruka i zbierać środki na kolejne oferty tego emitenta. Nowy program publicznych emisji ma być bowiem wart 500 mln zł i widać, że Kruk coraz mocniej wierzy w inwestorów indywidualnych. Pomyśleć, że w ramach I programu uplasował wśród nich obligacje warte zaledwie 15 mln zł.

Tymczasem nie doszła do skutku emisja akcji REINO Dywidenda Plus, czyli polskiego REIT-u, który celował z emisją właśnie w inwestorów zainteresowanych stałą stopą zwrotu. Mimo pewnego zainteresowania z ich strony, nie dopisali inwestorzy instytucjonalni. Jest to być może sygnał, że inwestorzy w Polsce wciąż są nieufni wobec "nowości" ze świata (w cudzysłowie, bo REIT-y mają już ponad 50 lat).

Ale raczej nie jest to blokada na inwestycje dające stały dochód. Boom widać w budownictwie mieszkaniowym na wynajem, popyt na skarbowe obligacje detaliczne jest zaś najwyższy od 2009 r., na rekord pracuje też rynek obligacji korporacyjnych (już 1,2 mld zł w publicznych ofertach w tym roku przy popycie rzędu 2,5 mld zł). Choć z punktu widzenia postronnego obserwatora propozycja emisji obligacji skarbowych dla beneficjentów programu 500+ może wyglądać na desperację, to w istocie każda próba zbudowania nawyku długoterminowego oszczędzania wśród Polaków zasługuje na sympatię. Być może z czasem amatorzy obligacji skarbowych dostrzegą korzyści z inwestowania w obligacje firm.

Emil Szweda

Treści dostarcza Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: