Tusk adwokatem Niemiec w sprawie okradania Grecji

Tusk adwokatem Niemiec w sprawie okradania Grecji

[22.07.2015] Donald Tusk pojawił się po długiej ciszy w mediach jako ojciec sukcesu porozumienia na linii Grecja-Unia Europejska. Co tak naprawdę się stało i na czym polega osiągnięty kompromis pomiędzy Atenami i Brukselą?

Z Radosławem Handke, analitykiem rynku i portfolio managerem w OPCO rozmawia Robert Wit Wyrostkiewicz

– Donald Tusk pojawił się po długiej ciszy w mediach jako ojciec sukcesu porozumienia na linii Grecja-Unia Europejska. Co tak naprawdę się stało i na czym polega osiągnięty kompromis pomiędzy Atenami i Brukselą?

– Ciężko nazwać to porozumienie "kompromisem". Myślę, że bardziej adekwatne jest tutaj określenie użyte przez dziennikarzy Financial Times "ukrzyżowanie premiera Tsiprasa". Na czym polega owo porozumienie? Otóż Grecja otrzyma kolejne transze pomocy finansowej w kwocie około 85 mld. euro w zamian za pakiet reform takich jak podwyższenie VAT-u na żywność, podniesienie wieku emerytalnego i to jest pewna nowość, zostanie utworzony Fundusz Powierniczy, w skład którego mają wchodzić elementy, których właścicielem jest państwo greckie i które zostaną prywatyzowane. Kością niezgody było to kto ma zarządzać funduszem oraz na co przeznaczyć pieniądze z funduszu "prywatyzacyjnego". Problem w tym, że to słynne powiernictwo "ulepiono" tak, że Grecja odtąd staje się zakładnikiem Berlina i Brukseli i traci niejako część suwerenności. To szantaż banków, pobicie słabszego, a jedną z bardziej służalczych ról w upokarzaniu Greków i wspieraniu interesów niemieckich odegrał wieloletni sługa Berlina, Donald Tusk, którego TVN kreuje na greckiego mesjasza…

Kiedy szef UE przymusza premiera Grecji, by został tak długo, aż nie uzgodnią jak tutaj okraść Grecję, by wyszło na to, że Grecja została uratowana, to jest to jakaś kpina. Gdy w Unii mówią, że osiągnięto sukces to znaczy, że Niemcy na tym zarobiły. Gdy mówią, że mamy kryzys, to znaczy, że Niemcy na tym tracą. Donald Tusk stał się adwokatem Niemiec w sprawie rozwodowej, gdzie przymusza zdradzaną żonę, by ta przyznała się, że to z jej winy jest ten rozwód. I oddała połowę domu mężowi, który ją zdradzał.

– Co stałoby się gdyby Grecja opuściła, strefę euro? Koniec Grecji czy koniec mitu, że europejska wspólna waluta jest dzisiaj niezbędna każdemu państwu myślącemu o dobrobycie? Grecja jest m.in. potęgą turystyczną i tak chyba zostanie niezależnie od waluty…

– Kryzys w całej strefie euro to niedokończona telenowela, której końca nie widać. Kryzys dotknął już Irlandię, Portugalię, Hiszpanię, Cypr, a teraz dotknął Grecję. To, że w Grecji mamy dość specyficzną i skomplikowaną sytuację w sferze publicznej nie przekłada się bezpośrednio na branżę turystyczną, która kwitnie na greckich wyspach. Jednak faktycznie kryzys dotyka dużej części Greków, którzy muszą ponosić ciężar wieloletnich zaniedbań jakich dopuszczały się kolejne rządy. Stąd cały problem. Teraz z kolei trzeba spojrzeć kto na kryzysie najbardziej traci, a kto zarabia. I dlaczego to Niemcy tak mocno naciskają na reformy w Grecji. Dość ciekawe, że samo wyjście Grecji ze strefy euro dla samych Greków niewiele by zmieniło. A co ciekawsze mogłoby spowodować, że Grecja wyszłaby z tego kryzysu dużo silniejsza. I tego między innymi obawiają się politycy strefy euro. Pryśnie mit o bezpiecznej i bogatej strefie euro. Kolejną rzeczą byłby pewien casus wyjścia ze strefy euro, który do tej pory się nie wydarzył. Więc należy się zastanowić czemu strefa euro tak bardzo broni się przed tzw. Grexitem.

– Jaki jest prawdopodobny scenariusz dla dalszego rozwoju wypadków?

– Nikt nie zna przyszłości jaka czeka Grecję. Premier Tsipras został upokorzony, a co za tym idzie cała Grecja została upokorzona, a to dość dumny naród. Znosi ze strony wielu państw europejskich ciągłe upokorzenia, ale gdzieś będzie granica. Premier Tsipras mimo tego, że większość Greków opowiedziała sie po stronie OXI, czyli przeciwko dalszym cięciom uległ przywódcom strefy euro, co może oznaczać, że to jego koniec polityczny.

Grecy chcą zostać w strefie euro, ale nie pod dyktatem i upokorzeniem najsilniejszych państw takich jak Niemcy. Jeśli pęknie pewna bariera to wyjdą ze strefy euro, co niekoniecznie byłoby dla nich złym wyjściem i w Europie wielu euromaniaków ze zdziwieniem będzie musiało przyjąć fakt, że bez euro można żyć i to nie najgorzej. Wtedy może ktoś zapyta: to może i z Unii opłaca się wyjść? I tu jest chyba klucz do tego greckiego popłochu. Grecja świadomie bądź nie może powiedzieć jako pierwsza tak wyraźnie "król jest nagi" i obnażyć prawdę o Unii Europejskiej, która jest nam przedstawiana jako jedyna droga poza którą jest tylko już przysłowiowa Białoruś…

– Co kryje się więc za ogromną przecież pomocą finansową ze strony Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego?

– Grecy tak bardzo protestują przeciwko kolejnym cięciom i zaciskaniu pasa, ponieważ pomoc, o której tak głośno mówią europejscy przywódcy, tzw. pomoc finansowa dla Grecji nie trafia do samych Greków. Oni w żadnej mierze nie czują jakiejkolwiek pomocy finansowej dla swojego państwa. Te pieniądze idą na spłaty długów jakie Grecja zaciągnęła w niemieckich bankach. To są fikcyjne przelewy, które trafiają na konta w Niemczech. Ciężko więc to nazwać jakąkolwiek pomocą skoro pożycza się kolejne miliardy euro po to, by spłacić miliardy euro pożyczek, by niemieckie banki nie zbankrutowały.

Na dziś mówimy o ponad 400 mld euro długu jaki ma Grecja. Skoro kraj ten nie umiał i nie miał możliwości spłaty 200 mld euro długu to w jaki sposób ma sobie poradzić ze spłatą 400 mld euro długu? To zamknięte koło. Finał możemy sobie tylko wyobrażać. Jednak na koniec jeszcze raz podkreślę, premier Tsipras został upokorzony na oczach całego świata. Przyjął warunki gorsze od tych, które zostały odrzucone w niedawnym referendum w Grecji. Nie sądzę, by Grecy w tej wojnie niemieckich banków o kasę dawali się upokarzać Angeli Merkel, czy jej adwokatowi Donaldowi Tuskowi.

Radosław Handke
pracownik amerykańskich instytucji finansowych takich jak U.S. Global Investors i Oppenheimer & Co. Inc. Analityk rynków CEE oraz portfolio manager.

źródło: "Gazeta Finansowa"

Oceń ten artykuł: