Deutsche Bank w tarapatach
[16.06.2015] W Deutsche Banku trwa wewnętrzne śledztwo w sprawie "wyprania" 6 mld USD w ramach transakcji dokonywanych przez rosyjskich klientów. Nie ma mowy o fałszywym alarmie – we Frankfurcie nad Menem już poleciały głowy.
W ostatnich dniach po raz kolejny okazało się, że nowoczesny zglobalizowany świat to raj dla defraudantów, a szemrane interesy nie rzadko idą w poprzek politycznych sojuszy. W Deutsche Banku trwa wewnętrzne śledztwo w sprawie "wyprania" 6 mld USD w ramach transakcji dokonywanych przez rosyjskich klientów. Nie ma mowy o fałszywym alarmie – we Frankfurcie nad Menem już poleciały głowy.
Dla największego niemieckiego pożyczkodawcy wyniki śledztwa prowadzonego przez nowojorską firmę usług finansowych Benjamina Lawsky’ego na zlecenie Banku Rosji to jedynie ukoronowanie trwającego od wielu miesięcy kryzysu.
Trudny okres
W kwietniu br. amerykańscy i brytyjscy regulatorzy rynku finansowego wymierzyli Deutsche Bankowi grzywnę o łącznej wysokości 2,5 mld dolarów. Kara dotyczyła manipulacji stopami procentowymi Libor i Euribor oraz prób torpedowania dochodzenia w tej sprawie. Centrala instytucji wyraziła żal z powodu tych praktyk oraz zapowiedziała dymisję odpowiedzialnych za nie osób, jednak amerykański urząd FCA określił zmiany kadrowe jako połowiczne Koszty postępowań związanych z odpieraniem tych oskarżeń (oraz o oszustwa w handlu instrumentami pochodnymi) już w 2013 r. przyczyniły się do niemal stuprocentowego spadku zysków Deutsche Banku. Dwa lata temu w czwartym kwartale wyniosły one zaledwie 18 mln euro, zaś rezerwowy fundusz spodziewanych kar finansowych opiewał wówczas na 4,1 mld euro. W grudniu 2014 r. rząd USA domagał się od Europejczyków ponad 190 mln dolarów, które amerykański fiskus utracił w 1999 r. wskutek przejęcia przez frankfurckiego giganta spółki, która nie zapłaciła podatku od kupionych akcji farmaceutycznej firmy Bristol-Myers Squibb Co.
Nieudana misja
Zarzuty o pranie pieniędzy to także nic nowego dla Deutsche Banku. Po śledztwie trwającym około roku, w listopadzie 2013 r. dubajskie służby kontroli oficjalnie oskarżyły tamtejszą filię tej instytucji o brak zgodności z obowiązującymi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich przepisami na temat przejrzystości operacji finansowych. Sytuację próbował uzdrowić sprawujący od 1 czerwca 2012 r. funkcję współprezesa firmy Anshu (właśc. Anshuman) Jain. Wydawał się on idealną osobą do realizacji tego celu, ponieważ wcześniej odpowiadał za bankowość inwestycyjną, która generowała do 85 proc. całości dochodów konglomeratu.
Podczas swoich rządów Hindus z brytyjskim obywatelstwem podejmował niepopularne decyzje o obcięciu kosztów działalności Deutsche Banku o 4,7 mld euro, sprzedaży jego detalicznej filii Postbanku australijskiemu ANZ oraz ograniczeniu aktywności działu, którym wcześniej sam kierował. Podczas dorocznego zebrania akcjonariuszy 21 maja zaprezentował projekt kolejnych zmian w zarządzaniu, jednak większość inwestorów uznała plan za spóźniony. Już wtedy sugerował, że jeżeli będzie tego wymagało dobro biznesu, ustąpi. Misja Jaina dobiegnie końca 30 czerwca. W przyszłym roku odejdzie drugi z prezesów, zajmujący się rynkiem niemieckim Jürgen Fitschen. On również tylko w niewielkim stopniu pomagał swojemu pracodawcy, ponieważ kilka razy w tygodniu podczas zeznań w monachijskim sądzie musi bronić się przed zarzutami wprowadzania w błąd śledczych zajmujących się nieprawidłowościami w medialnym imperium Kochów.
Pomagali oszustom
Czarę goryczy przelały podejrzane transakcje giełdowe dostrzeżone przez Bank Rosji w październiku ubiegłego roku. Pod lupą wszczętego pod naciskiem wyżej wspomnianej nowojorskiej firmy wewnętrznego dochodzenia znalazły się dane z lat 2011-2015. O możliwych machinacjach poinformowano organy kontrolne Niemiec, Wielkiej Brytanii i USA. Oficjalny komunikat (z 5 czerwca) mówił o chęci współpracy z odpowiednimi urzędami w wykryciu sprawców przestępstw oraz zawieszeniu kilku pracowników moskiewskiego oddziału w oczekiwaniu na wyniki przeglądu archiwów. Jest wśród nich odpowiadający w nim za sprawy funduszy kapitałowych Tim Wiswell. W moskiewskim i petersburskim biurze Deutsche Banku ogółem pracuje ponad 1 000 osób.
Oszuści prawdopodobnie poprzez Deutsche Bank kupowali udziały w rublach, po czym nabywali w Londynie akcje tych samych firm w podobnych ilościach za dolary. Z nieoficjalnych danych wynika, że władze podejrzanej instytucji chcą nie tylko sprawdzić, czy doszło do uszczerbku na rosyjskim fiskusie, ale także czy możliwe było wcześniejsze poinformowanie organów ścigania. Można się więc spodziewać, że czystka zatoczy kolejne kręgi. Jest również prawdopodobne, że wysokość zdefraudowanych sum jest wyższa, niż w tej chwili się przypuszcza. Frankfurcka giełda zareagowała na razie 1,7-procentowym spadkiem cen akcji banku.
Ratunek z Wysp?
Nowym prezesem skompromitowanej instytucji będzie od 1 lipca Brytyjczyk John Cryan. Od 2013 r. zasiada on w jego zarządzie, a wcześniej pełnił funkcję dyrektora finansowego czołowego rywala frankfurtczyków – UBS. W gruncie rzeczy nie należy się po nim spodziewać rewolucyjnych zmian w zarządzaniu biznesem, ponieważ należał do głównych twórców strategii, którą próbował wprowadzać Jain. Według informatorów agencji Reuters, jedynie jej szczegóły zostaną dopracowane. Przed nowym kierownictwem stoi m.in. zadanie przekonania do swoich racji domagających się 5-procentowej podwyżki płac związkowców. Analitycy powitali wybór Cryana z nadzieją, z racji jego reputacji z czasów UBS, kiedy wypracowywał więcej zysków, niż wcześniej obiecywał. Gerhard Schick z partii Zielonych uważa wręcz, że powinien on objąć ten fotel już po dymisji Josepha Ackermanna w 2012 r.
Jain twierdzi, że naprawa sytuacji Deutsche Banku może potrwać około pięciu lat i nie był już w stanie poświęcić tej firmie takiego okresu czasu. Przewodniczący jej zarządu Paul Achleitner podziękował odchodzącym prezesom za przedkładanie dobra miejsca pracy nad osobiste interesy. Prawdopodobnie była to czysto kurtuazyjna wypowiedź, ponieważ w ostatnich trzech latach mimo utrzymania czołowej pozycji w Niemczech, DB notował najsłabsze wyniki finansowe spośród największych światowych banków. We Frankfurcie mogą się tylko pocieszać, że podobne personalne perturbacje przeżywały również niedawno Barclays, Credit Suisse i UBS.
dr Kordian Kuczma
Autor jest doktorem nauk politycznych PAN
źródło: "Gazeta Finansowa"