Urodzaj emisji firm pożyczkowych
[09.04.2015] Zanim na dobre skończyły się zapisy na obligacje Mikrokasy, z publiczną ofertą wystartował SMS. W kwietniu mogą mieć miejsce emisje dwóch kolejnych firm z branży.
Za wcześnie jednak, by mówić o modzie na spółki pożyczkowe na Catalyst, na wzór tej jaką przeżywały (i wciąż przeżywają) papiery deweloperów czy firm windykacyjnych. Większość firm pożyczkowych obecnych na Catalyst działa bowiem w zbyt małej skali. W efekcie kilkumilionowe emisje kierowane są przede wszystkim (ale nie wyłącznie) do inwestorów detalicznych, których łaska na pstrym koniu jeździ.
Wskazaniem na chimeryczne podejście tej grupy, mogą być wyniki ostatniej emisji Mikrokasy. Zarząd firmy w komunikacie prasowym wyraża zadowolenie z zebrania 1,7 mln zł z ostatniej emisji niezabezpieczonych papierów (emisja celowała w 1-3 mln zł), ale wcześniejsze publiczne oferty kończyły się nadsubskrypcją i dogrywkami (prywatnymi emisjami, których celem było zagospodarowanie nadwyżek popytu z emisji publicznych). Co się zmieniło?
Można mówić o zmianie w samych warunkach emisji (brak zabezpieczenia i jednocześnie oprocentowanie obniżone do 9 proc.), ale można się też domyślać, że inwestorom powoli zaczyna brakować miejsca w portfelu na papiery jednego emitenta. W ostatnich miesiącach Mikrokasa zdecydowanie zdominowała (pięć emisji od sierpnia, w tym trzy publiczne) rynek pierwotny, jeśli chodzi o małe firmy pożyczkowe (a prawie wszystkie są małe, rynek jest bowiem bardzo rozproszony). Jedyną konkurencją była publiczna oferta Marki (oferujący był ten sam), obecnie dochodzi do tego SMS Kredyt, który stara się o 3-9 mln zł.
Wynik tej ostatniej oferty będzie o tyle interesujący, że zarówno Mikrokasa jak i SMS Kredyt, obok wspólnego profilu działalności (to nie tylko firmy pożyczkowe, obie celują też w pożyczki ratalne cieszące się lepszą opinią od chwilówek i większą przewidywalnością wyników) łączy także to, że w czasie emisji na Catalyst obligacje notowane są z rentownościami wyższymi niż oferowane oprocentowanie. W przypadku SMS premia jest znacząca (16 proc. rentowności), choć oczywiście nie można zapominać, że Catalyst jest rynkiem płytkim i zaangażowanie nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych w papiery obu firm mogłoby znacząco podbić wyceny w stosunku do aktualnych poziomów.
Obie firmy mają po stronie wyników i bilansu swoje wady i zalety. Mikrokasa notowała w 2014 r. wyraźną poprawę wyników, ale wciąż jest firmą mocno zlewarowaną na tle konkurencji z Catalyst. SMS ma wskaźniki zadłużenia znacznie niższe, ale po trudnym 2014 r. (odpisy), wynik operacyjny przykrył odsetki 1,7x, co jest wynikiem niskim na tle rywali z Catalyst. O tym, jak istotna jest relacja zadłużenia do kapitału własnego oraz oczywiście osiągane wyniki operacyjne, przekonuje Ferratum, która od czwartku cieszy się ratingiem na poziomie BBB (wcześniej BBB-) – to rating na poziome inwestycyjnym. Nadany został przez niemiecką agencję Creditreform o lokalnym zasięgu (giełda obligacji korporacyjnych małych i średnich firm, oczywiście w niemieckim rozumieniu skali), ale można go porównać do ocen nadawanych przez polską agencję Eurorating, który na BBB wycenia wiarygodność np. PKN Orlen i siedem innych spółek z WIG20.
Wpływ na podwyższenie oceny dla Ferratum miała emisja akcji (a więc podwyższenie kapitału własnego i tym samym spadek wskaźników zadłużenia) oraz dobre wyniki za 2014 r. Na giełdzie we Frankfurcie papiery Ferratum osiągają 5,7 proc. rentowności (przy 8-proc. kuponie) i na tym tle widać, jak dużo do zrobienia mają nie tylko polskie spółki pożyczkowe, które pożyczają znacznie drożej i w złotych, ale też inwestorzy oceniający atrakcyjność papierów. Polska emisja Ferratum cieszyła się przed rokiem umiarkowanym powodzeniem (firma pozyskała 20,5 mln zł z 40 mln zł, o które się ubiegała oferując 6,5 pkt proc. marży ponad WIBOR6M przez trzy lata). Interesujące, jak sprzedawałaby się dziś, gdy jej papiery na Catalyst notowane są z rentownością 6,7 proc. lub licząc inaczej z realną marżą wynoszącą 5,4 pkt proc.
Emil Szweda
źródło: Obligacje.pl