Chore oczy resortu
[20.08.2014] Czy wiceszef mazowieckiego NFZ został wyrzucony z pracy, bo próbował zawiadomić organa ścigania o wielkiej aferze korupcyjnej z udziałem wiceministra zdrowia?
W poniedziałek, 5 maja 2014 r., Mirosław Jeleniewski – wicedyrektor do spraw medycznych mazowieckiego oddziału NFZ – został zwolniony z pracy. Wypowiedzenie wręczył mu Jacek Roleder – szef NFZ na Mazowszu. Oficjalnym powodem wypowiedzenia umowy była "utrata zaufania do pracownika". Jak ustaliliśmy, to pierwszy taki powód podany przez NFZ w uzasadnieniu zwolnienia osoby na tym stanowisku. Jak dowiedzieliśmy się w NFZ, decyzja o zwolnieniu Jeleniewskiego zapadła na początku kwietnia, jednak nie została wcześniej wykonana. Opóźnienie wynikało z dwutygodniowego urlop wypoczynkowego dyrektora MOW NFZ Jacka Roledera w Egipcie. Obaj panowie (niegdyś przyjaciele) nie rozmawiali ze sobą od połowy kwietnia, kiedy Jeleniewski alarmował SMS-ami Roledera, że jeden z dyrektorów nie radzi sobie z prowadzeniem tzw. konkursu (chodziło o postępowanie w sprawie zawarcia świadczeń o udzielanie opieki zdrowotnej). – Szukano pretekstu aby "pozbyć się" Jeleniewskiego – mówią "GF" pracownic NFZ.
Jak dodają, wicedyrektor do spraw medycznych mazowieckiego NFZ podpadł kilka miesięcy wcześniej, kiedy najpierw odmówił podpisania aneksu do umowy dla jednej z warszawskich klinik, a potem powiadomił prokuraturę o wielkiej aferze w służbie zdrowia. Z zawiadomienia wynikało, że jej głównym bohaterem negatywnym miał być wiceminister Sławomir Neumann.
Spór o pieniądze?
O co chodziło? W Warszawie, przy ulicy Kaczej, funkcjonuje od lat Sensor Cliniq – renomowana klinika okulistyczna. W jej ofercie znajduje się m.in. wykonywanie zabiegów usuwania zaćmy. Zaćma to wrodzona lub degeneracyjna choroba oczu, prowadząca do zmętnienia soczewki. Polega na powstawaniu zmętniałych obszarów na przeźroczystej soczewce oka, co utrudnia promieniom świetlnym przedostanie się do siatkówki (warstwa oka). Zaćma prowadzi do pogorszenia ostrości wzroku. Jest problemem dla kilkuset tysięcy osób w całej Polsce – w większości dla tych, którzy ukończyli 60. rok życia.
Usuwanie zaćmy jest jednym z najbardziej popularnych zabiegów okulistycznych, a dla klinik niezłym źródłem dochodów. Od 2011 r. NFZ każdego roku przyznawał Sensor Cliniq 11-12 milionów złotych z kontraktu na zabiegi wykonywane w ramach NFZ i opłacane ze składek zdrowotnych. Na początku 2013 r. jeden z pacjentów Sensor Cliniq powiadomił NFZ, że placówka pobiera od nich dodatkowe pieniądze za zabiegi. Płacić kazano za wszczepiane soczewki – rzekomo niefinansowane przez NFZ. Taka praktyka jest bezprawna, bowiem placówka nie może pobierać od pacjentów dodatkowych pieniędzy za zabiegi finansowane przez NFZ.
– W tej sytuacji zarządziłem kontrolę w placówce, aby zbadać, czy informacje dochodzące do nas od pacjentów były zgodne z prawdą – mówi "GF" Mirosław Jeleniewski. Jeleniewski zarządził również wysłanie do pacjentów Sensor Cliniq ankiet z pytaniem, czy dopłacali jakiekolwiek kwoty do wykonywanych zabiegów. Efekt zaskoczył samego Jeleniewskiego. Twierdząco odpowiedziało 1556 (sic!) pacjentów Sensor Cliniq i wszyscy przyznawali, że dopłacali do zabiegów. NFZ podjął wówczas decyzję o wypowiedzeniu kontraktu placówce i nałożeniu kary finansowej za sprzeczne z prawem praktyki.
Wynik nieporozumienia?
Poproszony przez nas o wyjaśnienie sprawy Krzysztof Rajewski – prezes Sensor Cliniq – w przysłanym e-mailu napisał: "MOW NFZ rozesłał ankietę wśród naszych pacjentów, zadając pytanie, czy pacjenci wnosili opłaty za usługi świadczone przez Sensor Cliniq. Wśród pacjentów, którzy odpowiedzieli na pytania ankiety były osoby, które nie korzystały z refundacji NFZ (pacjenci prywatni) oraz osoby, które z refundacji korzystały, ale dobrowolnie wniosły opłatę za usługę ponadkonieczną (dodatkową) – czyli taką, która nie została zagwarantowana przez koszyk świadczeń NFZ. W przypadku zabiegów wykonywanych przez Sensor Cliniq najczęściej jest to soczewka o wyższej jakości. NF gwarantuje wszczepienie soczewki o dwóch cechach: wewnątrzgałkowej i zwijalnej. Świadczenia ponad standard gwarantowany podlegały dopłacie.
Dawaliśmy pacjentowi wybór wszczepu soczewki gwarantowanej bez żadnej dopłaty ze strony pacjenta, przy pełnej informacji, że zmiana soczewki na lepszą będzie wiązać się z opłatą. Klient przed operacją znał i akceptował wszelkie koszty z tym związane. Oferowaliśmy po prostu więcej niż finansuje NFZ. Dopłata do świadczeń lepszych niż oferowane w ramach wyceny NFZ pozwala pacjentom na wybór i nie może być piętnowane przez MOW NFZ, a wręcz przeciwnie jest korzystnym dla pacjentów uzupełnieniem ograniczonej oferty NFZ". Zdaniem Rajewskiego, cały spór jest wynikiem nieporozumienia.
"Na podstawie ankiet MOW NFZ doszedł do wniosku, że w Sensor Cliniq dochodziło do podwójnego finansowania usług, gdyż – jak twierdził MOW NFZ, pacjenci płacili za operacje zaćmy, które były jednocześnie refundowane przez Fundusz. Tymczasem podwójne finansowanie nigdy nie miało miejsca. Sensor Cliniq oferował refundowane (z punktu widzenia pacjenta bezpłatne) leczenie standardowe (konieczne), na które miał umowę z MOW NFZ, ale także świadczenia ponadstandardowe (ponadkonieczne), których Fundusz nie refunduje, a za które pacjenci mogli zapłacić, jeśli sobie tego życzyli" – czytamy w e-mailu. Tyle tylko, że Ministerstwo Zdrowia stało na stanowisku, że pobieranie opłat za zabiegi refundowane przez NFZ jest niezgodne z prawem.
Kto zgarnął 14 milionów?
Według Mirosława Jeleniewskiego, a także pracowników NFZ (w tym zespołu radców prawnych), klinika okulistyczna nie miała prawa pobierać pieniędzy od pacjentów za zabiegi finansowane przez NFZ. Jeleniewski zawiadomił o całej sprawie prokuraturę. Wysłał również do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza i jego zastępcy Sławomira Neumanna pismo z informacją o sprawie. Zawarł tam również sugestię nieprzyznawania w 2014 r. Sensor Cliniq pieniędzy z NFZ. Powołał się na przepisy prawa.
"GF" dotarła do dokumentów związanych z tą sprawą. Wynika z nich, że urzędnicy NFZ podzielali opinię Jeleniewskiego, że w obecnym stanie prawnym nie ma możliwości przyznania Sensor Cliniq dotacji na rok 2014. Gdy zainteresowaliśmy się sprawą, skontaktowała się z nami adwokat Agnieszka Wiercińska-Krużewska – pełnomocnik prawny Sensor Cliniq. Pani mecenas w sposób bardzo grzeczny podziękowała za umożliwienie klinice zajęcia stanowiska i przesłała nam dwa ciekawe dokumenty. Jeden z nich to protest Polskiego Związku Niewidomych "przeciwko ograniczaniu osobom słabowidzącym dostępu do leczenia wzroku". Sygnatariusze protestowali przeciwko wypowiedzeniu przez NFZ kontraktu dla Sensor Cliniq. Dostaliśmy również list otwarty pacjentów Sensor Cliniq wysłany do szefowej NFZ i do ministra Arłukowicza.
Czytamy w nim: "Wnosimy o przywrócenie wyżej wymienionej placówce kontraktu w zakresie leczenia okulistycznego na rok 2014, co umożliwi nam poddanie się zabiegowi usunięcia zaćmy w zaplanowanym wcześniej terminie". 31 grudnia 2013 r. dyrektor NFZ Adam Twarowski podpisał decyzję przyznającą placówce 13,6 mln zł kontraktu na rok 2014. Zaskakujące jest to, że zrobił to 11 dni po tym, jak umowa już wygasła i wbrew opiniom pracowników MOW NFZ. Ci ostatni twierdzili, że nie można przyznać dotacji dla Sensor Cliniq. Ostatecznie placówka pieniądze otrzymała. Co ciekawe: podpisano decyzję zmniejszającą finansowanie dla szpitali powiatowych w Ostrołęce i w Grójcu oraz ograniczono finansowanie stacji dializ, programów chemioterapii i innych.
Czyżby po to, aby znaleźć pieniądze dla kliniki? Tak czy inaczej, Sensor Cliniq, która powinna była stracić kontrakt z NFZ, dostała więcej pieniędzy. Co ciekawe: wcześniej wiceminister zdrowia Sławomir Neumann kierował do Narodowego Funduszu Zdrowia pisma, w których strofował urzędników NFZ za opieszałość w podejmowaniu decyzji wobec Sensor Cliniq. A więc wobec podmiotu, który – jak wykazała kontrola NFZ (podlegającego Neumannowi) – naruszył prawo.
Pytania bez odpowiedzi
Smaczku sprawie nadaje fakt, że Sławomir Neumann i szef Sensor Cliniq Krzysztof Rajewski spotkali się dwa razy w okresie, gdy ważyły się losy pieniędzy dla kliniki. – Poznałem ministra Sławomira Neumanna – napisał nam Rajewski. – Jest to znajomość służbowa. Spotkałem się z Ministrem Neumannem dwukrotnie w ostatnim kwartale ubiegłego roku. Oba spotkania miały miejsce w Ministerstwie Zdrowia.
W spotkaniach uczestniczył pełnomocnik – prawnik reprezentowanej przeze mnie Spółki Sensor Cliniq Sp. z o.o. i Wspólnicy s.k Przedmiotem spotkań była skarga na wyjątkową opieszałość NFZ w rozstrzyganiu zażalenia złożonego przez Spółkę Sensor Cliniq Sp. z o.o i Wspólnicy s.k. Poza wskazanymi wyżej spotkaniami, ani wcześniej, ani później, nie spotykałem się i nie rozmawiałem z ministrem Neumannem Gdy zapadła decyzja o podpisaniu kontraktu z Sensor Cliniq i przyznaniu jej pieniędzy z NFZ na leczenie pacjentów w 2014 r., Mirosław Jeleniewski postanowił zawiadomić prokuraturę. Czyżby to była prawdziwa przyczyna jego zwolnienia? Tego nie wiadomo. NFZ nie odpowiedział nam na pytanie o przyczyny rozwiązania z nim umowy. Udało nam się natomiast potwierdzić, że prokuratura istotnie sprawą się zainteresowała.
"W dniu 27 marca 2014 roku wszczęto z zawiadomienia osoby prywatnej śledztwo w sprawie przyjęcia przez wiceministra zdrowia Sławomira Neumanna korzyści majątkowej w zamian za przyznanie dofinansowania z NFZ klinice Sensor Cliniq; śledztwo toczy się pod sygnaturą V Ds. 88/14." – napisał "GF" prokurator Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak przyznał Nowak, w śledztwie tym nikomu jeszcze nie postawiono zarzutów. Jak napisał, dotychczas nie przesłuchano Sławomira Neumanna. Sławomir Neumann nie odpowiedział na wysłane do niego pytania w tej sprawie. Również pytania wysłane do Narodowego Funduszu Zdrowia pozostały bez odpowiedzi.
Leszek Szymowski
źródło: "Gazeta Finansowa"