Czy infrastruktura wyhamuje?

Czy infrastruktura wyhamuje?

[23.01.2013] Rok 2012 miał być dla sektora budowlanego czasem wielkiego boomu, związanego m.in. z kulminacją inwestycji, realizowanych przed EURO 2012. Jednak bilans pokazuje, że stało się inaczej.

Jak podaje portal eGospodarka, niemal co trzecia upadłość w 2012 roku dotyczyła branży budowlanej. Główną przyczyną trudności finansowych przedsiębiorstw z tego sektora są narastające problemy z zatorami płatniczymi. Dotykają one także coraz bardziej ich partnerów. Hurtownicy budowlani np. odnotowali w ciągu roku wzrost przeterminowanych należności. Sięga on już 12,9 proc., a średni termin realizowania płatności wynosi 85 dni – wynika z analizy Euler Hermes.

Ciężar długów

Rośnie zadłużenie branży budowlanej. W porównaniu z rokiem 2011 liczba firm z tego sektora, notowanych w Krajowym Rejestrze Długów, wzrosła o 23 proc. Ich zadłużenie to setki milionów złotych. Na liście dłużników znajduje się blisko 10 tys. firm budowlanych z całej Polski. Rekordzista ma prawie 6 milionów złotych długu.

– Wielkie kontrakty, realizowane przez firmy z sektora budowlanego, paradoksalnie stały się główną przyczyną ich trudności finansowych, co ma silne przełożenie na ich otoczenie biznesowe – powiedział Michał Modrzejewski, dyrektor w Dziale Analiz Branżowych Euler Hermes. – Przykładem takiej zależności są hurtownie budowlane, które stanowią kluczowe ogniwo w procesie zamówień. Obecnie realizują one swoje zobowiązania wobec producentów materiałów budowlanych bardziej terminowo niż ich klienci. To powoduje, że hurtownie stały się buforem opóźnień płatniczych, które blokują przedostanie się problemów finansowych do segmentu producentów.

Jak wynika z najnowszego badania "Portfel Należności Polskich Przedsiębiorstw", zrealizowanego przez Krajowy Rejestr Długów i Konferencję Przedsiębiorstw Finansowych, problem zatorów płatniczych narasta w całej gospodarce, ale w budownictwie jest najbardziej dotkliwy. O ile w całej gospodarce 24,9 proc. przedsiębiorstw wskazuje, że ma coraz większe kłopoty z otrzymaniem na czas należności, to w budownictwie problem ten dotyka 30,2 proc. firm i jest to najwyższy wskaźnik spośród wszystkich branż.

Czy infrastruktura wyhamuje?

– Sytuacja branży budowlanej jest trudna – konkluduje Marcin Gołębiowsk z ASM – Centrum Badań i Analiz Rynku Sp. z o.o. – Dynamika produkcji budowlano-montażowej kolejny kwartał z rzędu bardzo znacząco spada i jest o blisko 5 proc. niższa niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Jest to związane z bardzo słabą sytuacją na rynku mieszkaniowym – ogromną nadpodażą nowych mieszkań – a także z coraz gorszą sytuacją w inwestycjach infrastrukturalnych. – To przekłada się na spadek zaufania do branży budowlanej w całości, a także zmniejsza zdolność firm do podejmowania nowych projektów inwestycyjnych – powiedział Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA.

Infrastruktura transportowa stanowiła łącznie 32,1 proc. ogółu produkcji budowlano-montażowej. Jednak wiadomo, że jej rozwój, związany z dotacjami unijnymi, ulegnie zahamowaniu. Obecnie 38 proc. środków unijnych, przekazywanych Polsce, jest przeznaczanych na transport. W nowej perspektywie budżetowej 2014-2020 podział pieniędzy przewiduje zmniejszenie środków na inwestycje drogowe. Jaki los czeka budownictwo inżynieryjne w tej sytuacji?

Z pewnością dalsze losy budownictwa inżynieryjnego zależne są od wprowadzenia w życie nowych programów wsparcia sektora budowlanego. Od kilku lat zauważalne jest ożywienie w branżach proponujących energooszczędne rozwiązania dla budownictwa, a regulacje prawne wręcz zmuszają inwestorów do stosowania takich materiałów i urządzeń, które zapewniają optymalne wykorzystanie energii. Spodziewany jest duży wzrost funduszy przeznaczonych na gospodarkę niskoemisyjną, odnawialne źródła energii i ocieplanie budynków.

Budownictwo pasywne znajdzie się w głównym nurcie. Istnieje szansa na to, że inwestycje energetyczne w pewnym stopniu wypełnią lukę po kontraktach drogowych. Jednakże należy pamiętać, iż w branży tej nie dojdzie do takiej koncentracji realizowanych projektów, jak miało to miejsce w przypadku inwestycji drogowych. Projekty energetyczne zostaną bardziej rozłożone w czasie. Premiowane będą przedsięwzięcia innowacyjne w związku z kolejnym europejskim programem "Horizon 2020 – the Framework Programme for Research and Innovation", który rozpocznie się 1 stycznia 2014 i na finansowanie badań oraz innowacji zakłada budżet w wysokości 80 mld euro.

Stan niepewności

– Można być niemal pewnym, że najbliższa przyszłość branży budowlanej w Polsce to okres dużego niepokoju, niepewności i wielu zagrożeń – uważa Piotr Reguła, prezes zarządu Grupy Attic z Krakowa. – Część zagrożeń wynika z sytuacji gospodarczej w Europie, kryzysu finansowego i zawirowań politycznych. Negatywne konsekwencje tej sytuacji coraz mocniej docierają do naszej gospodarki, a najmocniej uderzą właśnie w branżę budowlaną, która jest papierkiem lakmusowym sytuacji ekonomicznej.

Niestety, w perspektywie najbliższych kilkunastu miesięcy nie widać jakichkolwiek pozytywnych sygnałów, a pojawiają się wciąż nowe zagrożenia. Ale Polska ma również swoje, specyficzne problemy. Problemem roku 2012 oraz lat kolejnych jest zakończenie działań inwestycyjnych w ramach przygotowań do EURO 2012. Spadek liczby kontraktów oraz uwolnienie dużej ilości siły roboczej z segmentu budownictwa drogowego może spowodować jeszcze większą konkurencję na rynku wykonawczym. A to w konsekwencji spowoduje dalszy spadek cen dla wykonawców i wzrost usług o najniższym poziomie, jakości czy nawet tzw. fuszerek.

Poważnym problemem, a może nawet najważniejszym, jest polityka kredytowa banków, bardzo zachowawcza, niechętnie nastawiona do wszelkich działań inwestycyjnych, w szczególności w segmencie budownictwa mieszkaniowego. Spadek możliwości kredytowych przeciętnego Polaka jest już faktem, teraz musimy oczekiwać konsekwencji tego na rynku deweloperskim, a spadek wsparcia kredytowego firm skutkuje zamrażaniem trwających inwestycji i niepodejmowaniem nowych.

Kolejny niekorzystny element to fakt, że dalej jedynym kryterium przetargowym w segmencie inwestycji publicznych jest najniższa cena. Nawet wbrew rozsądkowi, wbrew logice i bezpieczeństwu, wbrew jakimkolwiek rachunkom ekonomicznym. Niska cena kontraktowa wymusza na firmach wykonawczych poszukiwanie coraz tańszych rozwiązań, mniej kosztownych materiałów i technologii, zatrudniania taniej siły roboczej w miejsce fachowców i wykształconej kadry. Skutki takich działań obserwujemy na co dzień, czy to przy realizacji inwestycji drogowych, czy przemysłowych i mieszkaniowych.

– I tu dotykamy jeszcze jednego niepokojącego elementu, który wynika z wieloletnich zaniedbań, stale się pogłębiających – kryzysu w edukacji budowlanej – uważa Piotr Reguła . – Kryzys ten dotyczy zarówno sposobu kształcenia, braku promocji zawodów budowlanych, braku nowoczesnej bazy szkoleniowej, jak i braku chęci do podnoszenia kwalifikacji, szukania nowych, lepszych, energooszczędnych technologii. A ponieważ kryzys nie sprzyja inwestowaniu także w edukację, mamy swego rodzaju pat i brak łatwych, szybkich rozwiązań.

Wydaje się, że bez stabilizacji politycznej i gospodarczej w skali co najmniej europejskiej nie ma przesłanek do rozwoju i przełamania trendu spadkowego w budownictwie. Tylko stabilizacja może zapewnić zwiększenie ilości pieniądza na rynku i wywołać optymizm konsumencki. Czy w takim razie należy kolejne kilka lat uznać za stracone dla firm z branży budowlanej? Niekoniecznie – firmy zmuszone kryzysem – powinny wykorzystać czas do intensywnej pracy reorganizacyjnej. Możemy mieć tylko nadzieję, że pozytywne trendy pojawią się na przełomie lat 2013-2014 i utrzymają się długo.

CZR

źródło: FAKTY Magazyn Gospodarczy

Oceń ten artykuł: