Więcej oktanów dla arabskich gospodarek
[17.08.2009] Ceny ropy naftowej już dłuższy czas znajdują się powyżej 65 USD za baryłkę, co sprawia, że dochody sektora naftowego w krajach zrzeszonych w GCC (Gulf Cooperating Council) sukcesywnie poprawiają kondycję tamtejszych gospodarek po przejściu kryzysowej fali.
Coraz częściej analitycy wspominają, że jeszcze w tym roku zostanie osiągnięty pułap 80 USD za baryłkę ropy, a w roku kolejnym nawet 90 USD. O magicznej barierze 100 USD mało kto jednak dziś mówi, mając na względzie złe skojarzenia z katastrofą z drugiej połowy 2008 roku. Jednak nie wolno wykluczać i tego pułapu. W tym względzie kluczowe znaczenie będzie już miało zachowanie amerykańskiego dolara.
Przed wybuchem kryzysu nadwyżki na rachunku obrotów bieżących w krajach GCC zasilane były głównie petrodolarami, co wywindowały ich poziomy do 27 % ogólnego PKB w regionie. Jednak było tak, gdy kurs czarnego złota zbliżał się do 150 USD. Nie dziwiła zatem skala inwestycji, które szczególnie w Dubaju nabrały spektakularnych wymiarów. W pierwszych miesiącach 2009 roku było już zdecydowanie gorzej, co sprawiło, że salda wymiany z zagranicą zeszły w zasadzie do 0. Ekonomiści szacują, że w roku bieżącym GCC wygenerują nadwyżkę w okolicach 25 mld USD, niemal 10-krotnie mniej niż rok wcześniej.
Tania ropa to nie jedyny problem państw GCC. Pęknięcie bańki kredytowej w Stanach Zjednoczonych odbiło się rykoszetem również w rejonie Zatoki Perskiej. W związku z ucieczką zagranicznego kapitału o włos od zapaści znalazł się rynek nieruchomości w Kuwejcie i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. To automatycznie odzwierciedlone zostało w postaci obaw o stabilność finansową tamtejszych banków, które niezwykle chętnie partycypowały w nadmuchiwaniu spekulacyjnego balonu nad Zatoką Perską(również głównie w obszarze nieruchomości).
Na szczęście jednak dla gospodarek GCC ceny ropy zaczęły rosnąć, co poprawia nastroje inwestorów zaangażowanych w ten rynek. Nie wszystkie jednak budżety narodowe przy obecnych cenach czarnego złota zostaną zrównoważone, dlatego o absolutnym spokoju nie ma jeszcze mowy. Dostęp do dostatecznie wiarygodnych danych jest niestety niezwykle trudny, niemniej analitycy rynkowi podejmują się oszacowań, jakie poziomy cen ropy są niezbędne do generowania nadwyżek w budżetach narodowych.
W świetle tych analiz w zakresie 40 – 50 USD za baryłkę budżet Arabii Saudyjskiej i Kataru generuje nadwyżki; w okolicach pułapu 55 USD, zrównoważony bilans ma Kuwejt, a przy 65 USD ZEA. Prawdopodobnie obecny poziom rynkowych cen (między 69 a 73 USD za baryłkę w zależności od baryłki benchmarkowej) nie jest wystarczający, by zrównoważony był budżet Bahrajnu i Omanu. W tych dwóch krajach przynajmniej 85 USD za baryłkę jest niezbędne. Oczywiście nadwyżki generowane są również na rachunkach obrotów bieżących, ale trudno oczekiwać imponującej dynamiki w tym obszarze, znanej z roku poprzedniego, gdy za baryłkę czarnego złota płacono przez długi okres czasu powyżej 100 USD.
Kryzys nawiedził kraje zrzeszone w GCC zbyt szybko, by te mogły zdążyć w większym stopniu uniezależnić się od przemysłu naftowego. Ogromna dźwignia finansowa w systemie bankowym w niektórych krajach tej grupy mocno wstrząsnęła dodatkowo systemem finansowym. Był to sygnał o tyle negatywny, że GCC planuje wprowadzenie wspólnoty monetarnej. Naturalnie jednak wstrząs ten został stłumiony, ponieważ rezerwy budowane w poprzednich latach naftowego prosperity stanowią nadal potężny bufor bezpieczeństwa.
W tych warunkach dalszy rozwój arabskich gospodarek może być kontynuowany, lecz jeszcze co najmniej 3-4 kwartały nie będzie on miał znamion euforii. Skąd założenie, że państwa Zatoki Perskiej ponownie mogą stać się ulubionym celem inwestorów po tych 3-4 kwartałach? Bazą są tu analizy wskazujące, iż sfera podażowa w branży naftowej, w związku z mocnym uszczupleniem inwestycji bezpośrednio związanych z wydobyciem, nie nadąży za przyrastającym w trakcie ożywienia popytem na surowiec. To mocny impuls do wzrostów cen, który w tym okresie może zostać już zaabsorbowany przez gospodarki krajów eksportujących surowiec w ich budżetach narodowych.
Analitycy coraz częściej wskazują, iż w horyzoncie 2-3 lat czeka nas kolejna fala wzrostów cen. Będzie ona jednak miała najprawdopodobniej łagodny przebieg. Co prawda nie będzie to ruch jednostajnie wznoszący, ale w efekcie nie jest wykluczone osiągnięcie pułapu nieco powyżej 100 USD za baryłkę. Niemniej dodatkowym warunkiem do tego jest już wyraźne osłabienie amerykańskiego dolara, który nadal silnie determinuje ceny czarnego złota.
Rok 2009 dla państw GCC najprawdopodobniej nie będzie zachwycający, jednak można z dużą dozą prawdopodobieństwa uznać, iż w roku kolejnym postępować będzie już proces "otrzepywania się z popiołu" po wybuchu spowodowanym kryzysem gospodarczym. To otworzy jednocześnie ścieżkę do bardziej zdywersyfikowanej gospodarki, dzięki czemu w perspektywie dwóch dekad fluktuacje ceny ropy naftowej nie będą już spędzać snu z powiek tamtejszym władzom. Nie będą też niepokoić inwestorów, którzy upatrują w gospodarkach GCC potencjału wykraczającego poza obszar surowców energetycznych.
Treści dostarcza portal InwestycjeAlternatywne.Pl