GPW najlepiej od siedmiu lat – czy to już hossa?

GPW najlepiej od siedmiu lat – czy to już hossa?

[14.05.2009] Tym, co dziwi w obecnych wzrostach jest fakt, że nie stoją za nimi dane makroekonomiczne. PKB gospodarki USA ma spaść w tym roku o 6 proc., a to znacznie więcej niż się spodziewano. Dobre wyniki amerykańskich banków poddawane są publicznie w wątpliwość i komentuje się je jako cuda kreatywnej księgowości. Takiego miesiąca jak kwiecień nie było na warszawskiej giełdzie od siedmiu lat. Skala wzrostów trwających drugi miesiąc z rzędu mogła zaskoczyć nawet największych optymistów. W skali miesiąca WIG wzrósł o 20,7 proc.

Przełamany trend

Skąd ta nagła zmiana, skoro jeszcze w styczniu i lutym media wzajemnie prześcigały się w czarnych scenariuszach i negatywnych doniesieniach makroekonomicznych? Czyżby rynek niedźwiedzia został przełamany i właśnie zaczynała się kolejna hossa? Zdania na ten temat są podzielone, ale większość analityków zgodnie twierdzi, że dane makroekonomiczne nie dają jeszcze podstaw do optymizmu.

To spekulacja

Są inwestorzy, którzy otwarcie poddają w wątpliwość "prawdziwość" cudownego odmienienia rynku. Popularny bloger, ukrywający się pod pseudonimem Ap-pfunds, na swoim blogu poświęconym inwestowaniu pisze, że o obecnych wzrostach decydują głównie wielkie instytucje finansowe takie jak Goldman Sachs. Skoro one mogą wpłynąć na Wall Street to GPW i inne rynki naszego regionu są dla nich jeszcze łatwiejsze w manipulacji. To one więc mają możliwość zadecydowania o tym, kiedy zaczną się wzrosty i kiedy nadejdzie realizacja zysków – konkluduje bloger.

Mobius uprzedzał

Jego słowa zdają się potwierdzać wcześniejsze wypowiedzi Marka Mobiusa z Franklin Templeton, znanego guru od inwestycji w Europie Środkowej i Wschodniej. Mobius już w lutym zapowiadał, że nadchodzi pora na wielkie zakupy akcji na rynkach naszego regionu. Na przełomie lutego i kwietnia giełdowe parkiety Warszawy, Budapesztu, Wiednia i Pragi zgodnie ruszyły w górę.

Cuda księgowości

Tym co powinno dziwić jest fakt, że za tymi wzrostami nie stoją dane makroekonomiczne. PKB gospodarki USA ma spaść w tym roku o 6 proc., a to znacznie więcej niż się spodziewano. Dobre wyniki amerykańskich banków podawane są publicznie w wątpliwość i komentuje się je jako cuda kreatywnej księgowości. W Unii Europejskiej lawinowo rośnie bezrobocie, które w Hiszpanii wynosi już 17 proc.

Gospodarka się stacza

Także i nasza GPW żyje rytmem wbrew danym z gospodarki, które wyglądają coraz gorzej. Choć dotychczas mówiło się o spowolnieniu, to obecnie coraz więcej międzynarodowych instytucji straszy nas recesją. MFW zapowiada ją na poziomie ok. 0,7 proc, podczas gdy Komisja Europejska mówi aż o 1,4 proc. Coraz większymi krokami zbliża się także nieuchronna nowelizacja budżetu spowodowana mniejszymi niż zakładano wpływami do kasy państwa.

Kto za tym stoi?

Wszystko więc może wskazywać na to, że za obecnymi wzrostami stoją duże grupy finansowe, które stwierdziły, że wycena naszych akcji jest tak niska, że warto je kupić i urządzić mały rajd w górę. Gdy do rajdu zacznie przyłączać się coraz więcej giełdowej drobnicy, możemy doczekać się wówczas realizacji zysków.

Artur Skoneczko

KOMENTARZ
Jacek Rzeźniczek
główny analityk DM Secus

Nawet wyraźna poprawa wskaźników wyprzedzających nie świadczy jeszcze o powrocie dobrej koniunktury w światowej gospodarce. Indeksy giełdowe pomimo wzrostu w dalszym ciągu znajdują się na poziomach recesyjnych i wskazują, że gospodarka nadal się kurczy, tyle że już w znacznie wolniejszym tempie.

Historyczna korelacja tych wskaźników z indeksami giełdowymi stanowi jednak solidną podstawę dla co najmniej silnego odreagowania całego wielomiesięcznego trendu spadkowego na giełdach. Wzrosty te na razie należy jeszcze traktować jako odreagowanie przesadnie przecenionych akcji. Powrót do długoterminowej hossy będzie wymagał potwierdzenia ze strony tzw. twardych danych, ale to dopiero przed nami.

Więcej na ten temat w "Gazecie Finansowej".

źródło: "Gazeta Finansowa"

Oceń ten artykuł: