Słabo z dywidendami w tym roku


Słabo z dywidendami w tym roku

[13.07.2009] Dywidenda, czyli wypłata części zysku akcjonariuszom spółki, staje się towarem deficytowym. Do takich wniosków można dojść, jeśli spojrzymy na komunikaty spółek giełdowych na temat planów wypłaty dywidendy za 2008 r.

Większość spółek ogranicza kwoty przeznaczone na dywidendy lub całkowicie z nich rezygnuje. Trudno im się dziwić. Banki nie chcą udzielać kredytów na bieżącą działalność, spółki posiłkują się więc depozytami. Te jednak nie są nieograniczone. Dywidenda staje się więc drugim sposobem na polepszenie stanu kasy firmy. Zamiast dzielić się zyskiem z akcjonariuszami, zarządy spółek decydują się na zatrzymanie go w całości w firmie.

Patrząc na wyniki spółek za I kwartał, kiedy to średni zysk spadł o połowę, można tylko przypuszczać, że w przyszłym roku nie tylko nie będą chciały podzielić się zyskiem w postaci dywidendy, ale mogą zwyczajnie nie mieć czym się dzielić, gdyż zysk będzie znikomy lub wręcz pojawi się strata.

Zostało 30 ze 100

Po rekordowym pod względem dywidendy roku 2008, gdy łączna jej wartość sięgnęła 32 mld zł, ten rok może być bardzo chudy. Pamiętajmy jednak, że dywidenda jest wypłacana z rocznym opóźnieniem, tj. dywidenda za rok 2008 dotyczy zysków z 2007 r., który był dla spółek wyjątkowo udany. Wystarczył jednak kolejny rok, aby z ponad 100 spółek płacących dywidendę pozostało ok. 30.

Bez dywidendy

Z planów wypłaty dywidendy zrezygnowała m.in. odzieżowa spółka LPP. Nie było to niespodzianką. Za I kwartał LPP miała 7,8 mln zł straty wobec 18 mln zysku w analogicznym okresie ubiegłego roku. Wydaje się zatem, że 164,6 mln zł zysku wypracowanego w roku ubiegłym będzie nie do osiągnięcia w tym roku.

Zysk pozostawiony w spółce będzie chyba najlepszym rozwiązaniem. Branża odzieżowa jest jedną z tych, które boleśnie odczuwają spowolnienie gospodarcze. LPP to oczywiście jeden z przykładów spółek, które zrezygnowały z dywidendy.

Fundusze są zainteresowane

Nie jest tajemnicą, że polityka regularnej wypłaty dywidendy jest pozytywnie postrzegana przez inwestorów. Zwłaszcza TFI i OFE, które zwykle inwestują duże kwoty na długi okres i dzięki dywidendzie mogą poprawić wyniki swoich inwestycji. Dywidenda to nic innego jak ekstrazysk z posiadanych walorów. Często wartość dywidendy w przeliczeniu na akcję sięga kilku lub kilkunastu procent.

Posiadacze pakietów akcji wartych kilkanaście milionów złotych mogą więc bez wysiłku wzbogacić się o znaczne kwoty.

Kilka procent extra

Inną grupą inwestorów szukających zysku z dywidendy są gracze, którzy wręcz specjalizują się w inwestycjach pod dywidendę.

Mówiąc najkrócej, śledzą komunikaty spółek i nabywają akcje tuż przez dniem uprawniającym do otrzymania dywidendy, a następnie sprzedają jak tylko zainkasują dywidendę. W ten sposób mogą zarobić kilka procent ekstra w okresie kilku tygodni oddzielających oba terminy. W tym roku taka strategia mocno straci na znaczeniu. Niska dywidenda uczyni całą operację mało opłacalną.

Pogrążeni w stratach

Lokomotywy GPW, czyli PKN Orlen, Lotos i banki, straciły parę. Od lat największe zyski i tym samym dywidendy płaciły banki i spółki ze znacznym udziałem Skarbu Państwa. W tym roku na dywidendę można liczyć głównie ze strony KGHM, który wypracował w 2008 r. blisko 3 mld zł zysku. Koncerny paliwowe pogrążone są w stratach, a zyski banków skurczyły się średnio o połowę.

O zatrzymanie zysku w kasie banków apelują, zarówno Komisja Nadzoru Finansowego, jak i wicepremier Waldemar Pawlak. Wszystko przez problemy z dostępem do kapitału i koniecznością utrzymania współczynników wypłacalności. Gotówka – to jest to, czego bankom bardzo brakuje.

Został tylko KGHM

W takiej sytuacji nie wzbogacą się ani inwestorzy, ani Skarb Państwa, który od lat skutecznie drenował spółki z dywidendy. Z tuzów pozostał im praktycznie KGHM. Na powrót do czasów, gdy spółki znów masowo będą dzielić się zyskiem, a wartość dywidend sięgnie kilkunastu miliardów złotych, przyjdzie nam poczekać około dwóch – trzech lat, czyli do czasu znacznej poprawy kondycji finansowej firm.

Kto wie, czy po dobie kryzysu firmy nie przyjmą odmiennej praktyki i nie postanowią zatrzymać przy sobie większości zysku, argumentując to dobrem spółki. Wykorzystanie tych dodatkowych pieniędzy może być dużo efektywniejsze niż jednorazowa poprawa nastrojów inwestorów.

Tomasz Bar

Autor jest właścicielem portalu FinanseOsobiste.pl

źródło: Gazeta Finansowa

 

Oceń ten artykuł: