Czy dojdzie do cichej prywatyzacji PKO BP?
[10.07.2009] W sytuacji schłodzenia kredytowego należałoby uwzględniać znaczną ekspansję PKO BP przy planowaniu akcji kredytowych. Oczywiście tego typu planu działań należałoby racjonalnie oczekiwać.
Ich brak może oznaczać, że dąży się do niezauważalnego sprywatyzowania PKO BP i wyciągnięcia tego banku spod kontroli państwa, kosztem utraty jednego z nielicznych narzędzi oddziaływania antykryzysowego.
Batalia o stanowisko Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, gdzie jednym z głównych, bardzo dobrych kandydatów jest premier Jerzy Buzek, wchodzi w decydującą fazę. Z drugiej strony rząd przygotował raport na temat długoterminowych priorytetów polityki gospodarczej do roku 2030. Jeżeli chodzi o bliższe perspektywy mamy aktualnie debatę dotyczącą nowelizacji budżetu na rok obecny, jak i też projekcji założeń makroekonomicznych na rok 2010.
Jednocześnie mamy do czynienia z ogromną burzą wokół wypłat dywidendy przez PKO BP. Na tym tle należałoby się zastanowić nad tym czy podejmowane działania są spójne z tymi trzema aspektami, które są analizowane w części dotyczącej przyszłości gospodarczej Polski, a dokładnie dotyczącej wychodzenia z kryzysu, w którym Polska się znajduje jak i też perspektyw dla młodego pokolenia w ujęciu 20-letnim.
Jaki finał?
W chwili, kiedy analizuje się sytuację gospodarki światowej, widać wyraźnie, że przeżywa ona największy kryzys od 40 lat i nie wiadomo jak aktualne przesilenie się skończy. Jednocześnie kryzys jest w sytuacji bardzo zintegrowanej gospodarki światowej i instytucji rynku kapitałowo-produkcyjnego przy silnie zarysowanych tendencjach globalistycznych.
Diagnozując, widać, że procesy polegające na bardzo luźnej polityce monetarnej doprowadziły do sytuacji, kiedy aktywa instytucji finansowych bardzo szybko wzrosły, co jest charakterystyczne nie tylko dla obecnego kryzysu, ale i dla kryzysu japońskiego, który pod względem wyceny aktywów do tej pory się nie zakończył. Ten okres charakteryzował się ułatwioną dostępnością do kapitałów, wzrostem dobrobytu ludzi, nakręcającym konsumpcję, jak i też powszechnym zainteresowaniem nowymi rynkami, nowymi produktami, jak i też silnym rozwojem bazy produkcyjnej.
Wszechobecne problemy
Obecnie mamy tendencję, którą scharakteryzować można jako proces delewarowania gospodarki. Z jednej strony przejawia się to w znaczącym kurczeniu się aktywów bankowych, w utrudnieniach w pozyskiwaniu kredytów, w zmianie struktury kapitałów przedsiębiorstw, jak i też wzrostu oszczędności gospodarstw domowych. To jest bardzo widoczne na przykładzie Stanów Zjednoczonych, ale obejmuje wszystkie wysoko rozwinięte społeczeństwa.
Z drugiej strony na tym tle widać wyraźnie problem zbyt dużych zdolności produkcyjnych przedsiębiorstw (overcapacity). To co jest charakterystyczne w produkcji, to duże zdolności produkcyjne, a ich wykorzystanie jest jednym z najniższych, jakie obserwowaliśmy, nawet w sytuacjach kryzysowych. A zatem mamy równoczesny proces delewarowania gospodarki, jak i też dążenie do zredukowania mocy produkcyjnych.
Zmiany
Na to nakładają się procesy globalizacji, które związane są z faktem występowania przedsiębiorstw o zasięgu światowym, które lokowały poszczególne swoje czynności nie tylko w różnych miejscach w obrębie jednego kraju, ale też w różnych miejscach świata. Dotyczy to procesów, w ramach których w jednych krajach stawiano na badania i rozwój, w innym miejscu była centrala, a jeszcze gdzie indziej logistyka i moce produkcyjne.
Wszystko to zgodnie z modelem Portera służyło maksymalizacji zysków. Obecnie przeżywamy okres, kiedy zarówno konsumenci, jak i producenci dostosowują się do nowej pokryzysowej sytuacji. Przejawia się to faktem z jednej strony redukowania swojego zadłużenia, co oczywiście wpływa negatywnie na popyt, jak i osłabiająco na procesy związane z wykorzystaniem mocy produkcyjnych. Z drugiej strony występuje dążenie ze strony koncernów globalnych do redukcji swoich mocy produkcyjnych.
Uzależniona Polska
Na tym tle należałoby analizować sytuację Polski, która była bardzo otwarta na procesy globalizacyjne, przejawiało się to sprzedażą inwestorom strategicznym naszych przedsiębiorstw i instytucji finansowych. Z drugiej strony też zapotrzebowanie kredytowe zostało wypchnięte za granicę, a więc byliśmy i nadal w znacznym stopniu jesteśmy uzależnieni od kredytowania i od przepływu oszczędności do naszego kraju, w celu zasilania polskiej gospodarki, jak i powiększania jej zdolności produkcjyjnych.
Na tym tle widać wyraźnie, że nie jesteśmy najbardziej dotknięci schłodzeniem gospodarki, ponieważ najbardziej dotknięte są te przedsięwzięcia, które są związane z produkcją środków wytwórczych, maszyn i urządzeń. Występują w tym sektorze największe załamania związane z faktem nie wykorzystania mocy produkcyjnych i z tego powodu trudnością w znalezieniu nowych zyskownych projektów. Niewiele jest projektów, które przy zmniejszonym kredytowaniu i wyższym koszcie kapitałów dawałyby pozytywne NPV dla inwestorów kapitałowych.
Kto spłaci dług?
Polska w ujęciu długoterminowym, a więc w perspektywie 2030 r., powinna prowadzić politykę prorodzinną, ponieważ mamy w rodzinach o jedno dziecko za mało. I to tylko po to by młode pokolenie nie zostało po prostu wypchnięte, przez zbyt duże zadłużenie, jak i też poprzez obciążenia związane z utrzymaniem starszego pokolenia, za granicę.
W średnioterminowym, jak i też w krótkoterminowym aspekcie należy dbać o to, by Polska była na mapie świata miejscem konkurencyjnym, by lokowane tu były nowe inwestycje, a przynajmniej nie nastąpił proces redukcji dotychczasowych zaangażowań koncernów globalnych. Biorąc pod uwagę wycofywanie się i zmniejszanie ekspozycji kapitałowej i nadmiernego uzależnienia kapitałowego, naturalne byłoby sprawdzenie, jakie są możliwości kredytowania polskiej gospodarki ze strony podmiotów zagranicznych, a z drugiej strony optymalne wykorzystanie tej możliwości, która tkwi w instytucjach krajowych kontrolowanych przez rząd, tak jak w przypadku PKO BP.
Wypłacać czy nie?
Przeznaczane środki publiczne o charakterze monetarnym, jak i podatkowym, powinny być ukierunkowane poprzez PKO BP i BGK, po to by gospodarka i przedsiębiorstwa nie były dotknięte ograniczeniami kredytowymi, które występują za granicą. Dlatego jeśli do tej pory mieliśmy trend wzrostu kredytowania przedsiębiorstw w wysokości prawie 30 proc. w roku przedkryzysowym, o ten wskaźnik powinno być założone powiększenie przyrostu akcji kredytowej i ta różnica między kredytowaniem ze strony banków zagranicznych powinna być przejęta przez PKO BP.
Gdyż jedynie ta instytucja ma wystarczająco rozwinięte struktury pozwalające na racjonalne alokowanie środków kredytowych. Dopiero na bazie planowanej akcji kredytowej powinna być wyznaczona wielkość kapitałów PKO BP, które by to kredytowanie zabezpieczało.
Zrozumieć procesy
Tymczasem widzimy odmienną strategię, przeciwną do tej, która byłaby strategią optymalną. A pamiętajmy, jeśli kredytowanie polskich przedsiębiorstw będzie redukowane, to nie tylko będzie schładzana gospodarka i wystąpią coraz większe problemy ze strony powiększenia produkcji, jak i też domykania budżetu. Również przedsiębiorstwa mogą utracić płynność w chwili rolowania swoich zobowiązań, związaną z trudnością pozyskania nowych kredytów.
Mimo tego obserwujemy debatę dotyczącą wypłaty dywidendy, w której widać wyraźnie, że wiedza na temat polityki dywidend, jak i też wiedza na temat procesów gospodarczych, nie jest w pełni uwzględniana. Pamiętajmy, że dywidenda to jest ta część zysku, która przysługuje akcjonariuszom z racji wypracowanych zysków i z racji tego, że posiada on swoje udziały w akcjach.
Ale pamiętajmy, dywidendy wypłacane obecnie dotyczą zysków wypracowanych w okresie przeszłym, podczas gdy obecnie nasilają się problemy kryzysowe i przewidywania dotyczące zyskowności produkcji mają znacznie niższe perspektywy. W tej sytuacji wypłata dywidend nie jest racjonalna, ponieważ decyzja na ten temat powinna być podjęta po przeprowadzeniu nowego pro forma bilansu, a w przypadku instytucji finansowych testu, dotyczącego perspektyw zyskowności, a może i zabezpieczenia depozytów podmiotów gospodarczych i ludzi, w sytuacji krachu finansowego.
Zysk jest i tak
Dla każdego inwestora wartość jego inwestycji przed wypłatą dywidendy i po wypłacie dywidendy jest taka sama. Polega to na tym, że w chwili kiedy wypłacana jest dywidenda, spada wartość akcji. Na tym tle toczy się cała debata dotycząca istotności wypłaty dywidendy.
W aspekcie teoretycznym jest oparta na badaniach Franco Modiglianiego i jego teorii w tym zakresie. Z tej prostej zależności wynika, że jest wszystko jedno, czy właściciel sprzeda część swoich akcji, czy po prostu uzyska dywidendę. Nawet z punktu widzenia czysto organizacyjnego jest rzeczą nie do końca logiczną z jednej strony wypłacać dywidendę, a z drugiej strony wypuszczać akcje.
Trend dywidendy
W sytuacji funkcjonowania efektywnego rynku kapitałowego to, co jest kluczowe w przypadku różnych instytucji, polega na przekazaniu wiarygodnych informacji na temat zarządzania przedsiębiorstw, jak i też przyszłej zyskowności, ze strony tych, którzy mają pełną wiedzę, a więc są w środku przedsiębiorstwa, inwestorom.
Dlatego też dywidendy są bardzo istotnym narzędziem optymalizacji zarządzania, a z drugiej strony wskaźnikiem tego jaka jest przyszła zyskowność. Dlaczego? Ponieważ trend dotyczący wypłat dywidendy pozwala łatwiej inwestorom wycenić, w jakim tempie zyski będą przyrastały w przyszłości, co przy znalezieniu kosztów kapitału łatwiej umożliwia wycenę inwestycji.
Instytucja polityczna
Przy czym zauważmy, że tego typu sytuacja nie występuje w Polsce, ponieważ po pierwsze PKO BP to przedsiębiorstwo kontrolowane przez państwo, a wypłaty dywidend są oparte na decyzjach politycznych. Z drugiej strony w przypadku Polski występuje chęć zamaskowania sytuacji budżetowej. Z jednej strony jest to związane z tym, że dywidendy są wpływami budżetowymi, podczas, gdy ewentualne inwestycje mogą być poczynione z innych środków.
To trochę tak jak przerzucanie z jednej kieszeni do drugiej przy dużych kosztach transakcyjnych. Pamiętajmy w końcu, że również obecnie rynek światowy nie jest już efektywny, a więc wartości informacyjne są niewielkie. A jeśli chodzi o koszty kapitału to one są bardzo zmienne i nie do końca pokrywają się z modelami teoretycznymi.
Ekspansja PKO BP
Bardzo istotną cechą wypłat dywidend jest to, że ograniczają zarządzającym ilość dyspozycyjnych środków, zmniejszając poziom marnotrawstwa. Ponadto kiedy emitują później akcje, to są wtedy sprawdzani przez banki inwestycyjne i rynek, i wtedy inwestor może łatwiej zanalizować sytuację, jaka panuje w przedsiębiorstwie.
W tym ostatnim przypadku w PKO BP tego typu działania nie występują, ponieważ powinna być zgoda, co do tego, że powinna być bardzo silnie rozwijana akcja kredytowa, a zatem dążenie powinno być wprost przeciwne do konieczności zasilania kapitałowego opartego na potrzebach kredytowych Polski. W sytuacji, kiedy mamy do czynienia z bardzo dużym schłodzeniem kredytowym ze strony inwestorów zagranicznych, należałoby uwzględniać znaczną ekspansję PKO BP przy planowaniu akcji kredytowych.
Cicha prywatyzacja
Oczywiście tego typu planu działań należałoby racjonalnie oczekiwać. Ich brak może oznaczać, że przyczyną braku optymalności jest dążenie do niezauważalnego sprywatyzowania PKO BP i wyciągnięcia tego banku spod kontroli państwa, kosztem utraty jednego z nielicznych narzędzi oddziaływania antykryzysowego. Wsparte niechęcią managmentu do tego by rozwijać akcję kredytową i chęcią zachowania podobnego do innych banków komercyjnych.
Przy czym podkreślmy, że oznacza to wytrącenie jedynego skutecznego narzędzia, które teraz państwo posiada w rozwijaniu akcji kredytowej. Gdyż w aspekcie kredytowania i oddziaływania antykryzysowego to właśnie fakt posiadania instytucji, za pomocą którego można racjonalnie udzielać wsparcia kredytowego, jest na obecnym etapie kryzysu kluczowy.
Pomocne państwo
Spójrzmy na takie rozwinięte kraje jak Japonia. Japoński Bank Rozwoju wszedł na olbrzymią skalę w kredytowanie przedsiębiorstw, z których wycofały się olbrzymie banki japońskie. Kontrolowanie PKO BP pozwalałoby skorzystać z tej możliwości, jaką posiadamy, żeby mieć tę samą, podobną strategię do sprawdzonej japońskiej i skutecznie realizowanej aktualnej chińskiej strategii antykryzysowej.
Bardzo chwalona obecnie strategia chińska, która w działaniach przełamujących procesy kryzysowe wykorzystała fakt kontrolowania banków przez państwo, a przez to wystąpiła w pierwszym kwartale akcja kredytowa na skalę większą niż w 2007 roku. Właściwie bliska tej skali, która była zaplanowana na cały rok 2009 w Chinach.
Niemiecka aktywność
Spójrzmy na drugi aspekt, aspekt dotyczący globalizacji, faktu limitowania, aktywności przedsiębiorstw globalnych. Wydawałoby się, że rzeczą tutaj naturalną byłoby dążenie do przejrzenia wszystkich umów dotyczących pomocy publicznej, umów prywatyzacyjnych, dążenie do sprawdzenia, czy zasady uczciwej konkurencji na terenie Europy są zachowane.
A w aspekcie debaty dotyczącej stanowisk w UE to bardzo istotne byłoby sprawdzenie, czy nie efektywniejszym byłoby posiadanie komisarza nadzorującego funkcjonowanie wspólnego rynku w Europie. Zauważmy, że właśnie z tego powodu Niemcy zabiegają o to stanowisko, nasze zainteresowanie tym obszarem wydawałoby się również racjonalne.
Pokonywanie przeszkód
Gdy spojrzymy na najistotniejsze dla nas kwestie polityki antykryzysowej to występują również olbrzymie zaniedbania. W aspekcie antykryzysowym należy przełamywać przeszkody, które istnieją w funkcjonowaniu gospodarki polskiej. Po to aby opłacało się w gospodarce zakładać miejsca pracy, żeby się opłacało produkować, żeby koszty produkcji były jak najniższe i by wykorzystać ten okres kryzysu w celu przełamania tych barier. Do tego idealne wydawałoby się jest narzędzie w postaci wspierania inwestycji, a przez to stworzenie możliwości zakładania w przyszłości przedsiębiorstw, jak i ograniczenia kosztów transakcyjnych.
Pobudzanie gospodarki
Już obecnie należy myśleć o wydatkowaniu tych środków i pobudzeniu całej gospodarki również po to, aby niebezpieczeństwa związane bankructwami osób lub jak też trudnymi kredytami przedsiębiorstw były minimalizowane, a więc nie oddziaływały negatywnie na cały system finansowy. W tej części wydawałoby się, że mamy dosyć duże możliwości.
Polegają one na posiadaniu funduszy strukturalnych i możliwości by za połowę kosztów inwestycji zapłaciła Unia Europejska. Polska polityka powinna być w tym okresie batalią o to, by można było przyspieszyć pozyskanie tych środków, aby zredukować różnego typu formalności, jak i też niepotrzebną biurokrację.
Najpierw Komisja potem Parlament
Niezależnie od tego, kto byłby komisarzem w Unii Europejskiej w tym zakresie, to Polska powinna być najbardziej zainteresowana posiadaniem tej części odpowiedzialności w KE. Po to, aby możliwość przyspieszenia procesów wydatkowania środków na inwestycje nie była biurokratycznie blokowana przez osobę, która by nad tymi procesami wydatkowania środków Komisji Europejskiej czuwała.
Oczywiście musiałaby to być osoba, która ma pełne poparcie premiera. Jeśli chodzi o ten aspekt aktywności antykryzysowej i wykorzystanie tych możliwości, które tkwią na tym etapie procesów politycznych, to powinno toczyć się potężną batalię nakierowaną na realizację tych celi.
Niewyraźne konkluzje
Jeśli patrzymy na raport Polska 2030 w części diagnostycznej, to wydaje się, że nie w pełni zanalizował sytuację wynikającą z procesu globalizacyjnego, któremu Polska się poddała. Nie opisał, jakie musiałyby nastąpić zmiany organizacyjne po to, aby Polska mogła stać się państwem, z gospodarką opartą na wiedzy, a więc jedynej obiektywnej przesłance dającej przewagę konkurencyjną w ujęciu międzynarodowym i możliwość trwałego utrzymania wyższych wynagrodzeń.
Jedną z przyczyn tego, ze Polska ma najniższy wskaźnik wydatków na badania i rozwój (0,56 proc. PKB, przy Szwecji – 3,73 proc.) wynika z faktu, że oddziały firm globalnych po procesie prywatyzacji departamenty badań i rozwoju w Polsce zamknęły. W chwili ich przeniesienia do innych krajów po to, żeby tą sytuację odwrócić, należy stworzyć nowe instytucje organizacyjne, a po pierwsze nie pozwalać tym, które już istnieją, upaść podczas obecnego kryzysu.
Pomyślmy o konsekwencjach
To co jest też charakterystyczne dla tego raportu, fakt pokazania, gdzie chcielibyśmy być, co chcielibyśmy robić a więc, jeśli chcielibyśmy być bardziej konkurencyjni, powinniśmy opierać swój rozwój na ekonomii opartej na wiedzy, powinniśmy być innym, lepiej wykształconym i efektywniejszym społeczeństwem. Wg raportu powinniśmy się zmienić, ale ta zmiana nie wymaga zmiany struktury naszego społeczeństwa.
To co jest kluczowe, a co zostało źle zaznaczone, to konsekwencje zapaści demograficznej. Strategia przechodzi nad tym faktem do porządku dziennego, uznaje to za zmienną egzogeniczną, na którą w przeciwieństwie do pozostałych zadań nie mamy wpływu. A z drugiej strony zakłada, że przy tej zapaści demograficznej jesteśmy w stanie zakładane cele osiągnąć, co jest wielkim błędem poznawczym.
Gdyż jedną z głównych przyczyn tego, że wyznaczone cele nie będą mogły być osiągnięte, będzie utrata energii i witalności polskiego społeczeństwa. Zakładamy, że te cele osiągnie bardzo stare społeczeństwo. Gorzej, nastąpi "cud" społeczny, gdy osoby starzejące się, obecnie o niskiej produktywności będą spełniały funkcje wymagające wysokiej kreatywności w podeszłym wieku. Pytanie, w jakim stopniu to jest realne by starzejące się społeczeństwo było w stanie się ożywić i wynajdywać nowe rozwiązania.
Praca, praca.
Patrząc na wyzwania związane z utrzymaniem równowagi fiskalnej, zakłada się, że obecne pokolenie będzie społeczeństwem pracującym, będzie zdecydowanie dłużej pracowało, po to, żeby sfinansować przeciwności związane z zapaścią demograficzną, a więc tym, że będzie bardzo duży odsetek starych ludzi i będą musiały być wydatkowane wysokie nakłady na nich. Odpowiedź raportu pod tym względem jest pasywna, a przez to nierealistyczna. Stwierdza wprost, że ci ludzie będą musieli dłużej pracować.
Gdy jednak pójdą teraz do pracy, bo zostaną przymuszeni przez warunki ekonomiczne i nową sytuację, to czy będą w stanie wnieść oczekiwaną nadzwyczajną wartość dodaną? Dotychczas wiązano tego typu impulsy rozwojowe z napływem młodości i zmianą struktury społecznej. U nas na odwrót wierzy się, że będzie to można osiągnąć na przekór logice. A więc w tej strategii długoterminowej dotyczącej osiągnięcia bardzo wysokiego rozwoju za 20 lat są nam oferowane kolejne cuda.
Przede wszystkim praktyczność
Podczas gdy w propozycjach działań antykryzysowych i wyzwań obecnych koncentrujemy się na polach mocno niepraktycznych. I jedynym obiektywnym usprawiedliwieniem marazmu społecznego, jaki na tym polu występuje, jest brak sprzeciwu społecznego dla tak archaicznej polityki gospodarczo-społecznej, jak i brak wiarygodnej alternatywy programowo-
-personalnej, która zaprezentowałaby koherentną wizję uporządkowania spraw społeczno-gospodarczych w interesie społecznym.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie odzwierciedla stanowiska instytucji, z którą jest związany zawodowo.
dr Cezary Mech
Autor jest byłym prezesem UNFE i podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów
Gazeta Finansowa