Nie ma powodów do entuzjazmu


Nie ma powodów do entuzjazmu

[12.01.2009] Blisko 3-procentowe spadki w USA na środowej sesji nie napawały optymizmem wczoraj rano. Otwarcie w Warszawie faktycznie wypadło słabo (ponad 1,5 proc. zniżki indeksu WIG20), po czym wobec braku determinacji podaży próbowano niwelować straty. Po południu jednak zaniechano zakupów, a w skali dnia wskaźnik największych spółek spadł o 1,3 proc. przy mizernej intensywności handlu (820 mln zł obrotów). Negatywnie wyróżniały się tracące ponad 3 proc. banki PKO i Pekao, dla których przeciwwagę stanowił drożejący PKN.

Blisko 1 proc. osunęły się barometry mniejszych spółek, ale nie wnosi to niczego nowego do marazmu panującego w tym segmencie już trzeci miesiąc. Nowy rok powitano z radością i nadziejami na zbawcze działanie wielomiliardowych pakietów stymulacyjnych dla głównych światowych gospodarek. Jednak na obecnym etapie recesji nie da się zaspokoić powszechnego głodu solidnych wzrostów czy nawet nowej hossy. Wczorajsza sesja potwierdziła fakt powrotu do realiów, w których wyceny giełdowe są niejako trzymane na uwięzi przez złe dane makroekonomiczne.

Wskaźniki nastroju europejskich konsumentów są najniższe od 25 lat, równie mocno pikuje sentyment biznesowy, natomiast bezrobocie w eurolandzie sięga 7,8 proc. Sceptyczny co do przyszłości pozostaje noblista Joseph Stiglitz, który nie wyklucza dalszego pogorszenia sytuacji. Kolejne cięcie kosztu unijnej waluty w przyszłym tygodniu jest praktycznie przesądzone. Na ten kiepski obraz ekonomiczny nakłada się trzymanie Europy w gazowym szachu przez Rosję.

Wczoraj Bank Anglii zgodnie z oczekiwaniami obniżył stopy procentowe o pół punktu do 1,5 proc. Choć jest to najniższe oprocentowanie w ponad 300-letniej historii tej instytucji, nie wyklucza się dalszego luzowania polityki pieniężnej. Ukazuje to powagę problemów brytyjskiej gospodarki, zbyt długo owładniętej łatwym kredytem, niepohamowaną konsumpcją i spekulacją. Ta wieloletnia beztroska wystawiła rachunek w postaci głębokiej recesji, załamania cen nieruchomości, kryzysu zaufania społecznego oraz zapewne dynamicznego wzrostu bezrobocia w najbliższych miesiącach.

Jeśli chodzi o dane z USA, można próbować szukać pocieszenia w stosunkowo niskiej liczbie złożonych podań o zasiłek (467 tys. wobec szacowanych 540 tys.). Mając na uwadze niepełny wymiar roboczy zeszłego tygodnia (Nowy Rok) wynik ten jest zaniżony o ok. 100 tys., czyli wszystko wraca do ponurej normy. Dziś rynki będą pilnie śledzić najnowsze odczyty z amerykańskiego rynku pracy, skupiając się w szczególności na wielkości ubytku posad w sektorze pozarolniczym oraz na stopie bezrobocia. Należy także pamiętać o listopadowej dynamice sprzedaży detalicznej w głównych gospodarkach zachodnioeuropejskich.

Bartosz Stawiarski, Wealth Solutions

Oceń ten artykuł: