Dane GUS nie zaskoczyły. Ceny domów w USA spadły: Podsumowanie wydarzeń na rynkach kapitałowych
[24.02.2009] Na rynku surowców ceny złota i ropy naftowej, które najczęściej były ze sobą mocno skorelowane, od kilku tygodni "rozjeżdzają się" za sprawą zwiększonego popytu na metale szlachetne. W latach 2000 – 2008 jedną uncję złota można było zamienić na 6-15 baryłek ok., a obecnie za tą samą ilość kruszcu można kupić za ok. 25-27 baryłek ropy. Pokazuje to, jak bardzo preferencje inwestorów uległy zmianie w krótkim czasie, a ochrona wartości kapitału zyskała na znaczeniu z powodu obaw o przedłużającą się globalną recesję.
Dodatkowo inflacja wywołana olbrzymią podażą pieniądza pompowanego w system finansowy przez banki centralne jest kwestią czasu, choć trzeba przyznać rację ekonomistą, którzy problem ten stawiają na dalszych miejscach. John Maynard Keynes, który cytowany jest ostatnio nad wyraz często ze względu na popularność metod sterowania polityką gospodarczą przestrzegał inwestorów, że rynki mogą zachowywać się nieracjonalnie dłużej niż inwestorzy są w stanie utrzymać wypłacalność. Przed tym zabezpieczają się również kupujący złoto. We wtorek uncja kruszcu kosztowała 875 USD, a ropa naftowa 38,3 USD za baryłkę.
WYDARZENIE DNIA
Spadły ponownie i ponownie wyznaczono rekordowe tempo tych spadków. Według indeksu S&P/CaseShiller ceny domów w USA w grudniu były o 18,5 proc. niższe niż przed rokiem. Winą za taki stan rzeczy obarcza się zwiększoną podaż domów ze strony banków, które zajmują nieruchomości w zamian za niespłacone kredyty. W ubiegłym roku banki wystawiły na sprzedaż 2,3 mln domów, a w styczniu liczba licytowanych domów była o 18 proc. wyższa niż przed rokiem.
Tak opisany rynek, na którym spadają ceny i rośnie podaż, nie skłania Amerykanów do zakupów, skoro mogą oczekiwać dogodniejszych cen i warunków w przyszłości (inna sprawa to utrudniony dostęp do kredytów), więc perspektywy na kolejne miesiące również nie są dobre. U nas GUS podał, że stopa bezrobocia wyniosła na koniec stycznia 10,5 proc. (bez niespodzianek), a sprzedaż detaliczna wzrosła o 1,3 proc. (oczekiwano 0,1 proc.).
SYTUACJA NA GPW
Posiadacze krótkich pozycji mieli we wtorek powody do zadowolenia, ponieważ niemal przez całą sesję indeksy przebywały poniżej kreski. Po kontrataku popytu w drugiej części dnia WIG20 kończył ostatecznie dzień o 0,3 proc. poniżej poziomu z poniedziałku. GUS poinformował, że w styczniu stopa bezrobocia wzrosła w Polsce w ciągu miesiąca z 9,5 proc. do 10,5 proc. Litewski premier wbrew zapewnieniom sprzed kilku tygodniu, że akcje rafinerii w Możejkach nie są na sprzedaż, zaproponował spółce PKN Orlen odkupienie reszty pakietu.
Inwestorzy nie zareagowali na tą wiadomość i wycenili papiery spółki paliwowej na 22 PLN, czyli tyle samo co poprzedniego dnia. W połowie roku na GPW zostanie utworzony pierwszy w Europie Środkowo-Wschodniej zorganizowany rynek obligacji korporacyjnych i samorządowych – zapotrzebowanie na kapitał w firmach z regionu na pewno będzie duże.
GIEŁDY W EUROPIE
Nieruchomości w USA taniały w ostatnim miesiącu 2008r. taniały w dwudziestu największych miastach w tempie 18 proc. r/r, a w takich ośrodkach jak Phoenix, Las Vegas czy San Francisco ceny spadły w tempie powyżej 30 proc. Amerykańskie indeksy po bardzo mizernym rozpoczęciu tygodnia we wtorek odrabiały powoli straty, natomiast w Europie wyprzedaż akcji trwała w najlepsze.
W kontekście działań polskiego rządu zmierzających do wprowadzenia Polski do strefy euro warto przytoczyć wypowiedź premiera Węgier, który apelował w Brukseli o skrócenie wstępnego etapu (ERM2) kiedy banki centralne muszą szczególnie zadbać o ograniczenie wahań kursów walut. Jednak czy jak się wyraził F.Gyurcsany rzeczywiście "członkostwo w strefie euro jest najlepszą ochroną przed problemami wywołanymi przez kryzys"? Można mieć wątpliwości patrząc zwłaszcza na wciąż niedoszacowane ryzyko sektora bankowego Austrii, Niemiec czy krajów Beneluksu.
WALUTY
Wczorajsza skoordynowana interwencja banków centralnych naszego regionu Europy nie przyniosła większego skutku w postaci umocnienia walut. Ale trzeba też przyznać, że złoty dziś zanadto nie stracił i w ogóle mieliśmy do czynienia z jednym z najspokojniejszych dni w ostatnich tygodniach, co było rynkowi bardzo potrzebne. Wątpliwe raczej, by inwestorzy zastanawiali się tak długo nad możliwością interwencji na rynku walutowym.
Kursy euro i dolara znalazły się na linii krótkoterminowych trendów wzrostowych i trzeba się zastanowić, czy ciągnąć ten wózek, czy też pozwolić złotemu złamać ten trend (na co się zapowiada). Dziś po południu dolara wyceniano na 3,678 PLN o 1,3 proc. więcej niż wczoraj. Euro wyceniono na 4,676 PLN (wzrost o 1 proc.), a franka na 3,153 PLN (wzrost o 1,1 proc.). Również na rynku euro/dolara obyło się bez gwałtownych zmian. Euro próbowało wspinaczki, ale inwestorów szybko dało się spacyfikować. W rezultacie kurs tej pary niemal się nie zmienił.
Łukasz Wróbel, Emil Szweda – Open Finance
>>> POWRÓT
do zestawienia analiz ekonomicznych Skarbiec.Biz