Interwencja słowna banków centralnych regionu: Podsumowanie wydarzeń na rynkach kapitałowych


Interwencja słowna banków centralnych regionu: Podsumowanie wydarzeń na rynkach kapitałowych

[23.02.2009] W ciągu poniedziałkowej sesji cena złota była już nawet o 30 dolarów niższa od piątkowych szczytów, po południu jednak kupujący wracali nieśmiało na rynek i za uncję płacono ok. 990 USD. Po tym jak złoto podrożało w ciągu kilkunastu tygodni o blisko 200 USD sytuacja robiła się nerwowa, bo inwestorów przekonanych, że realne jest trwałe pokonanie magicznej bariery 1000 USD za uncję, jest niemal tyle samo co chętnych do realizacji pokaźnych zysków.

Cena ropy naftowej na skutek spekulacji nad kolejnymi cięciami produkcji przez OPEC powróciła powyżej 40 USD za baryłkę. Dubaj, który finansował inwestycje na olbrzymią skalę głównie zagranicznym kapitałem, zapowiedział, że wyemituje obligacje warte ok. 20 mld USD z czego połowa zostanie wykupiona przez Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jak widać przychody z ropy naftowej przeszacowały nie tylko Wenezuela czy Rosja.

WYDARZENIE DNIA

Osłabienie złotego nie ma uzasadnienia w podstawach gospodarki, a Narodowy Bank Polski może podjąć działania by uniknąć niekorzystnych wahań kursu – taki komunikat przedstawił dziś NBP. Podobne komunikaty opublikowały też banki centralne Czech i Węgier. Ten ostatni – zgodnie z oczekiwaniami – pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie (9,5 proc.) po dzisiejszym posiedzeniu, co także należy odczytywać jako próbę zatrzymania deprecjacji forinta.

Skoordynowana interwencja banków centralnych regionu to pierwsze tego typu działanie w obecnym kryzysie. Rynek co prawda ma powody by powątpiewać, czy banki centralne mogą skutecznie przejść od słów do czynów (zwłaszcza w przypadku Węgier interwencja jest problematyczna), ale zwraca uwagę na nasz region, który odcina się w ten sposób od kłopotów walutowych Ukrainy czy Rosji i w domyśle sugeruje, że trzy wymienione kraje zasługują na odrębne traktowanie.

SYTUACJA NA GPW

Na otwarciu notowań WIG20 rósł prawie o 4 proc., ale inwestorzy, którzy liczyli na więcej pod koniec dnia z rozczarowaniem patrzyli na spadek indeksu o 1,3 proc. Ministerstwo Finansów na dzisiejszym przetargu sprzedało bony skarbowe o wartości ok. 2,4 mld PLN, a fakt ten jest tym bardziej godny odnotowania, że to o ponad 500 mln PLN więcej niż zakładano. Popyt na polskie papiery przed praktycznie przesądzoną obniżką stóp procentowych, która nastąpi w środę, był niemal pięciokrotnie większy od dolnej granicy oferty ministerstwa.

Pomysł rządu odnośnie finansowania przez państwo rat kredytu dla osób, które na skutek recesji utraciły pracę, ma wejść w życie za ok. dwa miesiące, a na dzień dzisiejszy znacznie posiada zbyt wiele niewiadomych by można jednoznacznie określić czy kwota ok. 400 mln przeznaczonych na ten cel ma jakiekolwiek szanse złagodzenia sytuacji. W poniedziałek handel na GPW koncentrował się na papierach banków.

GIEŁDY W EUROPIE

Jeden z przedstawicieli ECB stwierdził, że dotychczasowy model bankowości powinien ulec zmianie na bardziej ostrożny, w którym kredyty walutowe odgrywać będą mniejszą rolę. Być może w takim kierunku będą zmierzać drastyczne zmiany systemu finansowego, których według wypowiedzi A.Merkel czy G.Browna należy spodziewać się po zaplanowanym na kwiecień spotkaniu dwudziestu gospodarczych potęg świata.

Niemcy i Wielka Brytania opracowały w ciągu ostatnich kilku dni zmiany legislacyjne ułatwiające nacjonalizację banków, na co Komisja Europejska wyraźnie kręci nosem obawiając się, że takie działania mogą nosić znamiona nieuczciwej konkurencji. Na europejskim rynku akcji tydzień rozpoczął się od wzrostów, lecz po niezbyt udanym otwarciu sesji na Wall Street inwestorzy zaczęli pozbywać się akcji i ok. godz. 17 czasu warszawskiego indeksy znajdowały się na ok. jednoprocentowych minusach.

WALUTY

Złoty miał dziś dobrą passę, która trwała mniej więcej do 15:30 – niedługo wcześniej NBP wydał komunikat o nieuzasadnionej słabości złotego. Sam komunikat nie powinien mieć jednak tak negatywnego wpływu na rynek, chyba że został odczytany jako zapowiedź interwencji banków centralnych, a przez to jako zaproszenie do tanga na rynku walutowym. I tak jak frank spadał do 3,06 PLN ok. 15:30 to godzinę później kosztował już 3,13 PLN.

Dolar spadał do 3,56 PLN, ale po południu był już o 10 groszy droższy, natomiast euro najpierw spadło do 4,56 by po południu wrócić do 4,64 PLN. Okazji do zarabiania na rynku walutowym dziś nie zabrakło. Na rynku międzynarodowym dolar rano tracił, ale kiedy euro dotarło do 1,30 USD, trend zmienił się jak po dotknięciu różdżką. Po południu euro kosztowało już 1,274 USD.

Łukasz Wróbel, Emil Szweda – Open Finance

>>> POWRÓT
do zestawienia analiz ekonomicznych Skarbiec.Biz

Oceń ten artykuł: