Pozytywne rady na trudne czasy


Pozytywne rady na trudne czasy

[15.10.2008] Tak poważne turbulencje na światowych rynkach finansowych, jakie ostatnio obserwujemy  są czymś co przytrafia się raz na kilkadziesiąt lat. O tym jak silne to zjawisko niech świadczy to, że w kilka tygodni zmiotło cały niegdyś potężny sektor samodzielnej bankowości inwestycyjnej. Sprawiają one, że każdy rozsądny posiadacz oszczędności powinien zastanowić się na ile wpłyną one na jego własną sytuację finansową. A to, że wpłyną w ten lub inny sposób i nie znikną długo z centrum uwagi światowej opinii społecznej i polityków to jedna z niewielu rzeczy, których możemy być obecnie pewni.

Podobnie jak pewni być możemy, że świat finansów świata zachodu jaki znaliśmy wcześniej nie wróci już w dającej się przewidzieć przyszłości w formie jaką dotąd znaliśmy. I tak paradoksalnie to USA, które nadmierną swobodą dla bankowości inwestycyjnej i przychylnością dla jej bezrefleksyjnej pogoni za krótkoterminowymi zyskami będzie się mógł czegoś nauczyć od nadzorów krajów takich jak Polska. Dzięki krytykowanemu wielokrotnie restrykcyjnemu podejściu nadzoru finansowego do jesteśmy w grupie niewielu krajów relatywnie najbardziej odpornych na zamieszanie na rynkach bankowych. I to powinno nam poprawiać nastrój, choć nie zwalnia od zastanowienia się co robić ze swoimi aktywami.

Niestety nie przekłada się to również na odporność na globalne tendencje w zakresie zachowania giełd i wyceny głównych kategorii aktywów. I tu nie należy się zbytnio poddawać myśleniu życzeniowemu, ale trzeźwo spojrzeć na szanse i zagrożenia związane z poszczególnymi inwestycjami. Co więc powinien zrobić człowiek, który zdołał odłożyć jakieś oszczędności i z pewną niechęcią myśli o ewentualnej perspektywie ponownego dorabiania się. Powinien przede wszystkim pomyśleć o bezpieczeństwie swojego majątku.

A to prowadzi do wniosku, że zakup w tej chwili akcji lub nieruchomości nie jest najlepszym pomysłem na dobry sen. Jeśli je już mamy to trudno. Jeśli to aktywa dobrej jakości poczekajmy, jeśli nie, przestańmy o nich myśleć na pewien czas. Zakup walut obcych też niekoniecznie będzie dobrym rozwiązaniem. Wobec gigantycznych i bezprecedensowych kosztów ratowania systemów finansowych z krajach zachodnich nie wiadomo, którą z walut wybrać. Choć historia zwykle wskazywała na franka szwajcarskiego, jako dobrą walutę na trudne czasy. 

Lokaty w krajowych bankach, zwłaszcza tych z dobrą bazę depozytową, wyglądają na bezpieczną i rentowną inwestycję. Lecz w większości nie dają płynności w przypadku gdybyśmy zdecydowali na wcześniejsze wycofanie środków lub atrakcyjne oprocentowanie odnosi się tylko do krótkiego terminu lokaty, stawiając nas za chwilę przed koniecznością dokonywania kolejnych decyzji inwestycyjnych.

Rodzi się więc pytanie w co inwestować. Dokonując selekcji pozytywnej spośród dostępnych inwestycji, jeśli w bezpieczny i rentowny sposób chcemy przewieźć nasz majątek przez trudne czasy, warto pomyśleć o dwóch rodzajach inwestycji. Pierwsza to dwuletnie detaliczne obligacje skarbowe. Pełna gwarancja budżetu, możliwość uwolnienia środków pod ewentualne atrakcyjne inwestycje po bardzo rozsądnym i stałym koszcie to atuty tego wyboru. Niezależne od tego co będzie się działo z inflacją, rynkiem międzybankowym i stopami procentowymi detaliczne dwulatki to moim zdaniem najlepsze obligacje na dzisiaj dla osób bez zacięcia spekulacyjnego.

Wadą obligacji jest to, że nie zabezpieczają nas przed ewentualnością osłabienia waluty i inflacją. Ale te warunki spełnia drugi element proponowanego portfela, czyli inwestycja w złoto. Złoto w formie sztabek lub monet z czystego kruszcu (choć nie polecam tu kolekcjonerskich tylko takie, których cena wynika wyłącznie z zawartości kruszcu, z uwagi na najprostszą późniejszą sprzedaż) to najlepsze zabezpieczenie przed inflacją i wahaniami walut.

Wszak ceny złota są określane w twardych walutach i lepiej jest mieć złoto niż jakąkolwiek konkretną walutę, gdy nie wiemy tak naprawdę jak dużo pustego pieniądza wpuszczone zostanie w rynek przez poszczególne kraje. A złoto można w przyszłości łatwo wymienić na dowolną walutę. Pewną "wadą" inwestycji w złoto jest to, że gdy wreszcie kiedyś sytuacja na rynku zacznie się odwracać i ludzie masowo zaczną nabywać inne aktywa jego cena niewątpliwie znacznie spadnie.

Życzmy sobie jednak wszyscy, by powody do istotnego spadku cen złota pojawiły się jak najszybciej, mając pełną świadomość, że szanse, by zdarzenie to nastąpiło w czasie najbliższych miesięcy są bardzo zbliżone do zera. A opinia ta, dość powszechnie podzielana, wynika z tego, że skala problemów na rynkach jeszcze się nawet w pełni nie zdążyła ujawnić, a to podstawowy warunek, by można było osiągnąć twarde dno kryzysu i móc się od niego trwale odbić.  

R.S.
Skarbiec.biz

>> POWRÓT
do archiwum wiadomości Portalu Skarbiec.Biz

Oceń ten artykuł: